Redakcja Deb-Wyb. Sekcja Pióropałkarzy
Trzysta milionów
– Ale strzał, brawo Grzywa, brawo Macierzysty, niech im szybko trzysta milionów dają. A jak nie, to koniec z całym tym naszystowskim rządem!
Kursik biegał wokół pokoju klaskał w dłonie i skandował: – Na-re-sz-cie, na-re-sz-cie, na-re-sz-cie!
– Tak, zawsze na nich stawiałem, byleby znowu nie wymiękli. O Macierzystego, to się boję. Niby taki chojrak, ale jak mu kilka biznesików odetną to różnie może być. Z rządowej posadki zrezygnował, bo tam śmiech nie kasa jest, ale kilka spraw ponagrywał, jakby miał to wszystko stracić te macierzyste interesy… Prezes mu tego nie daruje – Szoszka analizował na chłodno.
– Soszka nie marudź: nasi pupile, na naszych oczach, Naszystów pogrążają. Czy to nie jest piękne? – Kursik dalej był euforii.
– Kursik, może ci tej twojej Wyb-ki do końca nie zamkną, a ciebie do Wałbrzycha nie wyślą, jest nadzieja – to fakt. Będziesz teraz pisał nową powieść w odcinkach: „Grzywa i Macierzysty bohaterowie naszych czasów”.
– Dla nich z wdzięczności za rozwalenie Naszystów wszystko zrobię – Kursik miał ogień w oczach.
– Stop! Stop! Stop! – Soszka przerwał brutalnie, poderwał się z krzesła chwycił Kursika za ramiona i solidnie nim potrząsnął – Głąbie, Naszyści nie takie historie przetrwali. Prezes jak zawsze coś zakombinuje, królika z kapelusza wyciągnie, ktoś sraczki na głosowaniu dostanie, a Macierzystego to ty taki pewny nie bądź. Ty wracaj do swojej roboty lepiej.
Kursik trochę otrzeźwiał, ale ciągle mruczał pod nosem – Trzysta milionów, taki strzał, taki strzał!
– No już w porządku, Kursik za bardzo się podjarałeś – Soszka przejął inicjatywę i mówił twardym głosem – Zanim koniec Naszystów zobaczymy, to dużo roboty przed nami. Przede wszystkim ty o tych naszych masz tekścik wystukać. Materiał masz, czy będziesz zmyślał?
Kursik otrząsnął się.
– No tak masz rację, sporo jeszcze trzeba zrobić. A materiał mam. Jakiś głąb wrzucił link do ich spotkania na fejsa – chytrze się uśmiechnął.
– Skoro masz materiał to walisz to, co zwykle. Czytelnik ma zrozumieć….
– Tak wiem, nie musisz mnie uczyć… – Kursik spojrzał na Soszkę – że Naszyści to kompletne głąby są! – obaj krzyknęli jednocześnie i zaczęli sobie bić brawo.
– No dobrze, Ty Naszystów opisz tak jak to lubi nasz Wydawca. Bardzo dobrze to robisz – Soszka nabierał rozpędu.
– Wiem, jak trzeba pisać, tylko, że mało kto już Wyb-kę czyta. A na dodatek sami przekonani, no i te komentarze. Czasem gorsi od Naszystów…
Kursik na końcu zdania pokiwał głową.
– To są nasi najwierniejsi czytelnicy, gdyby ich odciąć, to kto by do Deb-ki zaglądał? A że czasem samemu trzeba jakiś komentarzyk machnąć i debatę podkręcić, to Ty dobrze wiesz, jak to się robi – Soszka w tych sprawach nigdy nie miał wątpliwości.
– Komentarzyki, dobrze, ale Ty Soszka ogłoś w Deb-ce, że w tak krytycznej sytuacji, Prezes musi ogłosić wybory. Napisz, że musi, bo Ty tak uważasz – Kursik aż podskoczył z zadowolenia jak usłyszał sam siebie.
– Ogłoszę, fajnie, ale jak nie posłucha i nie zrobi wyborów? – Soszka miał jednak wątpliwości.
– O czymś musisz pisać. W końcu jesteś najwybitniejszym analitykiem politycznym na północ od Olsztynka – szybko odpowiedział Kursik.
– No tak. Napiszę! – Soszka przytaknął.
Do pokoju wkroczył Wydawca.
– Trzysta milionów, trzysta milionów, nam się należy. Grzywa to geniusz! Redaktory, co się tak gapicie? Do roboty! Trzysta milionów! Wolność słowa najważniejsza!
– Tak jest szefie! Temat omówiony – Kursik i Soszka krzyknęli radośnie.
Pokój wypełnił odgłos stukania w klawiatury komputerów.
Kotek Mruczek