Jest rok 1977, mama z ojcem i znajomymi wyjeżdżają na wycieczkę samochodową Polska-Ukraina-Rumunia-Bułgaria-Grecja i Turcja. Mój ojciec, oficer milicji obywatelskiej w stopniu majora (kryminalna), nie może wyjechać do Grecji i Turcji więc zostaje w Bułgarii. W oczekiwaniu na powrót mamy i pozostałych członków wyprawy oddaje się urokom nocnego życia w Warnie. Nie jest sam, koledzy z bułgarskiej milicji wraz ze swoimi żonami za punkt honoru wzięli „ugoszczenie” przyjaciela z Polska.
No i się goszczą, noc w noc huczne restauracyjne imprezy (ojciec wrócił z Bułgarii tak samo biały jak wyjechał, słońca raczej nie oglądał, no chyba że zachody).
W trakcie jednej z biesiad do restauracji wchodzi grupa spasionych oficerów w towarzystwie kobiet „lekkich obyczajów”, na widok których ojciec (pewnie miał już nieźle w czubie) mówi do przyjaciół Bułgarów – takie panie to u nas w Polsce nazywają się kurwy.
Bułgarzy padają na stół, ojciec widząc płaczącą ze śmiechu żonę komendanta lokalnej milicji nabiera podejrzeń, że chyba coś głupiego chlapnął – a może to nie prostytutki, tylko kobiety w Bułgarii tak się ubierają na nocne imprezy, może to młode żony wysoko postawionych oficerów bułgarskiej armii???
Jest już bliski paniki, gdy siedzący naprzeciwko kapitan ocierając łzy z policzka wyjaśnia tatusiowi powód tej niesłychanej radości zgromadzonych Bułgarów:
– U nas toże kurwy.
Ta historia przypomniała mi się, gdy czytałem o tragicznym wypadku na trasie gdzie zginęły dwie kobiety.
Domniemany sprawca (ustalenia trwają) poruszając się mercedesem prawdopodobnie zjechał na przeciwległy pas ruchu zabijając dwie kobiety. Jego reakcja na tą bezsensowną, niezawinioną przez ofiary śmierć była skandaliczna – bogaty dupek (prawnik karnista z Łodzi) uznał, że ofiary są sobie winne, gdyż poruszały się starym samochodem.
W sukurs temu skurwielowi przyszła natychmiast pewna influencerka (grupa osób nie mająca nic mądrego do powiedzenia, ale w celach zarobkowych publikujący w mediach społecznościowych sceny ze swojego życia – najczęściej części ciała z komentarzem czy wyjaśnieniem dlaczego są duzi, mali, chudzi lub grubi, lub co zakładają na siebie wychodząc do sklepu. Nie publikują natomiast wyjaśnień dlaczego są głupi i puści).
Pani influencerka (z wesela której wracał pan adwokat) zamieściła natychmiast taki wpis:
Nie mogę oddychać. Moi bliscy przeżyli tylko dlatego, że mieli 2-letnie auto wysokiej klasy z zaawansowanymi systemami bezpieczeństwa. Ofiary jechały dwudziestokilkuletnim autem bez poduszek.
Po czym w kolejnych wpisach relacjonowała bez żadnych zahamowań swoje wielkie piękne wesele na Warmii, wyprawione wg najlepszych feministycznych wzorów.
Znając życie, cała ta sprawa rozejdzie się po kościach, wszyscy znamy historie znanych dziennikarzy, z których jeden po pijaku walnął w barierki ochronne na autostradzie, drugi nie mając prawa jazdy potracił kobietę na pasach (77 latka „wtargnęła znienacka na oświetlone przejście dla pieszych”) i nie ponieśli za to żadnych konsekwencji.
Polski system prawny (sędziowie) chroni pewną kastę ludzi, a nam szaraczkom pozostają tylko słowa bułgarskiego kapitana – u nas toże kurwy.
Grażyna Paździoch