W niedzielę minie pięć lat o śmierci byłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Polityk zmarł 14 stycznia 2019 roku w gdańskim szpitalu, po ciosach nożem, które dzień wcześniej na scenie WOŚP zadał mu Stefan Wilmont. Adamowicz był radcą prawnym, samorządowcem i przez 21 lat prezydentem Gdańska.
Paweł Adamowicz urodził się 2 listopada 1965 r. w Gdańsku, w rodzinie o wileńskim rodowodzie. Był ministrantem w kościele św. Brygidy, u proboszcza tej parafii ks. prałata Henryka Jankowskiego. W latach 80. działał w opozycji antykomunistycznej, zajmując się m.in. kolportażem „bibuły”. Był też współwydawcą i drukarzem pism podziemnych w I Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku i na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie w maju 1988 r. stanął na czele strajku okupacyjnego studentów.
W 2001 roku był wśród współzałożycieli Platformy Obywatelskiej. Rok później kandydował na prezydenta Gdańska w pierwszych bezpośrednich wyborach, będąc kandydatem tego ugrupowania-10 listopada 2002 roku wygrał w II turze, z poparciem 72 proc., pokonując Marka Formelę, kandydata rządzącego wtedy w całej Polsce SLD. W 2006 r. i w 2010 r., kandydując z poparciem PO, zwyciężył już w I turze, uzyskując odpowiednio: prawie 61 proc. i niemal 54 proc. głosów.
W 2014 r. Adamowicz, uzyskując 61,25 procent głosów, pokonał w drugiej turze wyborów posła PiS Andrzeja Jaworskiego.
W wyborach w 2018 roku, które wygrał, wystartował z własnego komitetu „Wszystko dla Gdańska”. Rywalizował z kandydatem PO Jarosławem Wałęsą i kandydatem Zjednoczonej Prawicy Kacprem Płażyńskim. W II turze pokonał Płażyńskiego, uzyskując 64,80 proc. głosów.
Cieniem na jego karierze położyło się śledztwo, prowadzone od 2013 przez prokuraturę w Poznaniu. W marcu 2015 r. prokuratura przedstawiła Adamowiczowi zarzuty podania nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych za lata 2010-2012. W marcu 2016 r. sąd rejonowy umorzył warunkowo postępowanie w tej sprawie na okres próby, jednak pół roku później, na skutek apelacji prokuratora, Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
W postępowaniu śledczym w 2018 roku Adamowiczowi oraz jego małżonce Magdalenie Adamowicz został postawiony zarzut dotyczący nieujawnienia dochodów. Przestępstwo, według śledczych, miało polegać na ukryciu środków pieniężnych, poprzez zatajenie ich na rachunkach bankowych oraz zatajeniu informacji o dochodach uzyskiwanych z wynajmu mieszkań, przez co mieli uszczuplić podatek na rzecz Skarbu Państwa w kwocie 130 tys. złotych.
Politycznym obciążeniem byłego prezydenta Gdańska było zdjęcie reklamowe firmy Amber Gold, na którym zostali umieszczeni m.in. pomorscy działacze PO ciągnący samolot OLT Express – linii należących do Amber Gold i jego szefa Marcina P.
13 stycznia 2019 roku przed godziną 20., na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ustawionej w centrum Gdańska, Paweł Adamowicz wygłosił uroczyste przemówienie. Kilka minut później został trzykrotnie ugodzony nożem przez 27-letniego zamachowca. Ciosy trafiły w serce oraz brzuch uszkadzając wiele narządów wewnętrznych. Napastnikiem był recydywista, gdańszczanin Stefan Wilmont, karany wcześniej m.in. za rozboje. Za zabójstwo Adamowicza Wilmont został nieprawomocnie skazany w marcu 2023 roku na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Dochodzenie i sprawa sądowa
Gdyby nie determinacja prokuratury i decyzje Prokuratora Generalnego, sprawa zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza byłaby dziś już umorzona. Tak wynika ze słów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który w rozmowie z telewizją wPolsce.pl ujawnił, że śledczy chcieli dodatkowych opinii biegłych, dzięki którym wyeliminowano hipotezę o rzekomej niepoczytalności Stefana Wilmonta.
„Warto zwrócić uwagę na fakt, że z pierwszej opinii biegłych, przygotowanej w tej sprawie, wynikało, że sprawca tej zbrodni jest niepoczytalny. W ogromnej większości spraw, prokuratorzy akceptują opinie. Ta była przygotowana bardzo rzetelnie i spójnie uzasadniona. Natomiast w trakcie narady w Prokuraturze Krajowej, w której uczestniczyłem, podjęliśmy decyzję, że wystąpimy o kolejną opinię. Gdyby nie decyzja Prokuratury Krajowej, której byłem współautorem, to dziś sprawa zabójstwa Pawła Adamowicza byłaby umorzona z uwagi na niepoczytalność sprawcy”
– mówił Zbigniew Ziobro w telewizji wPolsce.pl.
„Uważałem, że sprawa jest na tyle poważna, że nie można opierać się tylko na jednej opinii biegłych, nawet jeśli była ona spójna i klarowna. Dlatego, wbrew narracji PO, która zarzucała nam, że „my nie chcemy tej sprawy wyjaśnić”, podjęliśmy działania, które sprawiły, iż było dokładnie odwrotnie niż ww tej narracji opozycji. Tu chodziło o prawdę, ale także o ludzką tragedię, o śmierć. Ja podtrzymuje swoją ocenę prezydentury Pawła Adamowicza, a trzeba przypomnieć, że działania wobec pana Adamowicza podjęło CBA i to w czasach rządowe PO-PSL. Nie zmienia to jednak faktu, że doszło do zabójstwa człowieka, tego nie można w żaden sposób usprawiedliwiać. Zarzuty PO są kłamstwem. (…). Dlatego tę sprawę potraktowaliśmy tak poważnie. Trzeba pamiętać, że opinie biegły miały charakter rozstrzygający. Od strony dowodowej, faktograficznej, ta sprawa byłą prostsza. Wiadomo co się stało, nagranie nie pozostawia wątpliwości”
Reakcje polityków PO na wyrok
Stefan Wilmont został skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. „Popełnił zbrodnię bez precedensu w dziejach powojennej Polski” – powiedziała przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek. W uzasadnieniu wskazała też, że „przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną” i to nie była motywacja zbrodni. To jednak nie wystarczyło politykom opozycji, którzy dalej brną w narrację, że to media publiczne odpowiadają za śmierć prezydenta Gdańska. Samuel Pereira zwrócił uwagę na reakcję polityków po tym, jak przypomniał reportaż TVN.
Mimo tego, że sędzia podczas uzasadniania wyroku wyraźnie podkreśliła, że sprawa zabójstwa Pawła Adamowicza nie była sprawą polityczną oraz, że polityka nie była motywacją do popełnienia zbrodni, politycy opozycji mają inne zdanie.
Zaraz po ogłoszeniu wyroku prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, wieloletnia przyjaciółka i współpracowniczka zamordowanego Adamowicza, nie mogła powstrzymać się od manipulacji. We wpisie na Twitterze stwierdziła, że „fabryka pogardy, hejtu pracuje dalej i szczuje na myślących inaczej”.
Wpis w podobnym tonie zamieścił też prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który stwierdził, że kara dla zabójcy jest sprawiedliwa, ale „nie dotyczy też tzw. Telewizji Publicznej i radia pełnych hejtu i nienawiści, która zabija dalej”.
O wyrok i jego uzasadnienie został zapytany również Borys Budka, szef klubu KO.
Dla mnie to było zabójstwo polityczne, bo bezpośrednio przed nim ten zabójca wykrzyczał określone zdania. Mówił kogo nienawidzi, jakiej formacji. Dalej podtrzymuję, że siewcą tej nienawiści, tej propagandy były media rządowe. Wszyscy widzieliśmy reportaże na temat śp. Pawła. Widzieliśmy jak propagandyści zatrudnieni w mediach państwowych gonili za nim, jak budowano tę atmosferę. Jeśli dzisiaj ktoś zobaczy te materiały, myślę, że sam wyda osąd
Nagonka TVN i PO na Adamowicza
Samuel Pereira przypomniał sytuację, która miała miejsce podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu z początku lutego 2023 roku.
Na tym posiedzeniu Pereira zwrócił uwagę na materiały TVN dotyczące Pawła Adamowicza i fakt, że działania stacji nie przeszkadzały politykom opozycji, czym wywołał oburzenie m.in. Piotra Adamowicza, który po stwierdzeniu, że szef portalu tvp.info jest „bezczelny”, wyszedł z sali. Z kolei Urszula Augustyn powiedziała do Pereiry: „Jesteś kanalią”.
Czego dotyczył przypomniany przez Pereirę materiał? W nagraniu dziennikarz dopytywał Pawła Adamowicza o jego mieszkania. Reporter wskazał, że ówczesny prezydent Gdańska miał ich sześć, chociaż ten mówi i w oświadczeniach majątkowych informował o dwóch mieszkaniach. Zapytany, co się stało z pozostałymi czterema, Adamowicz powiedział:
Panie redaktorze, zgodnie z obowiązującym prawem, rozdysponowałem.
To jest materiał TVN, który państwu nie przeszkadzał. Niszczycie ludzi, obrażacie ludzi, podczas gdy wy go skasowaliście ze swoich list. Mówimy o tak skrajnej manipulacji i próbie zniszczenia innych ludzi tylko dlatego, że tak naprawdę robili w tym czasie podobną działalność, jeśli chodzi o informowanie opinii publicznej
— wskazywał na sejmowej komisji Pereira.
Przypominając to posiedzenie komisji dziennikarz ocenił, że reakcja polityków PO „najlepiej pokazuje ich cynizm”
Gdy w lutym br. puściłem im tylko jeden materiał TVN o Adamowiczu – uciekli z krzykiem
— dodał Pereira.
— Daniel Nawrocki (@DanielNawrocki_) March 16, 2023
Wyrok sądu
Obszerny, doskonale uzasadniony wyrok gdańskiego sądu na Stefana Wilmonta – zabójcę prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza jest jednocześnie aktem oskarżenia przeciwko tym, którzy próbowali tę straszliwą tragedię zszyć z kwestiami politycznymi. Tak, Stefan Wilmont zamordował Pawła Adamowicza z nienawistnych pobudek, ale nie miejmy złudzeń, ta sprawa nie ma podłoża politycznego. Zaburzony (ale poczytalny!) szaleniec zabił człowieka, a nie polityka.
1. To nie jest sprawa polityczna.
Sprawa ta nie była sprawą polityczną, tak i motywacja oskarżonego taka nie była. Powiązanie zamachu z polityką ma charakter nadinterpretacji wynikający z publicznego komentowania sprawy, a nie rzeczywistych przekonań oskarżonego. (…). Żadne dowody nie wskazują na zlecenie zabójstwa, ani na inspirowanie Stefana Wilmonta przez inne osoby, a wszelkie publikacje medialne na ten temat są nieprawdziwe
— uzasadniała sędzia Aleksandra Kaczmarek.
Powyższe słowa, z ustnych motywów uzasadnienia, to prawdziwy cios w nagonkę, którą media związane z opozycją urządziły na media publiczne. Wściekły atak na TVP oraz konserwatywne media miał usprawiedliwić prawdziwą kampanię nienawiści, którą rozpętano w mediach związanych z PO, gdy okazało się, że w wyborach samorządowych Adamowicz zmierzy się z Jarosławem Wałęsą.
2. Ofiarą mógł być każdy
Sędzia nie miała też wątpliwości, także w oparciu o drobiazgowo przygotowany materiał dowodowy, że sam Paweł Adamowicz był ofiarą „ z przypadku”, ale wściekłość zbrodniarza mogła być skierowana do kogokolwiek, kto symbolizował formację, która miała rzekomo „skrzywdzić” mordercę.
Skrajność jego (Wilmonta – red.) poglądów była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych. Szukał on jakiegokolwiek wytłumaczenia dla swojego poczucia krzywdy. Brak jest dowodów na to, aby oskarżonemu towarzyszyły obsesyjne myśli dotyczące obiektu ataku, tj. Pawła Adamowicza. (…) Był on przypadkową osobą, symbolizującą w umyśle oskarżonego pierwotne źródło krzywdy postrzegane przez niego, tj. wymiar sprawiedliwości w Gdańsku i Platformę Obywatelską. Był też w mniemaniu oskarżonego osobą znaczącą, której zabicie będzie spektakularnie
— mówiła sędzia.
Dobrze, by te słowa wysłuchali ci, którzy przekonywali, że Wilmont, odsiadując wyrok za napad, miał oglądać TVP Info i na podstawie materiałów tej redakcji, przygotowywać się do swojej zbrodni.
3. Opinie biegłych kluczowe dla poczytności sprawcy
Nie można mówić o postępującym rozpadzie osobowości, właściwej dla schizofrenii paranoidalnej. U Stefana Wilmonta występowały krótkotrwałe stany psychotyczne, którym towarzyszyły manipulacje. (…). Z opinii zespołu biegłych (…) wynika, że działanie oskarżonego było spowodowane głębokimi zaburzeniami osobowości o charakterze przeważająco dysocjalnym, narcystycznym i paranoicznym. Powinien on odbywać karę w zakładzie karnym, który jest w stanie zapewnić terapię psychologiczną (…). Aktualny stan psychiczny nie stwarzał konieczności leczenia farmakologicznego. Nie stwierdzono u oskarżonego choroby psychicznej, ani by taką chorobę symulował. Ponieważ nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, niemożliwe było określenie jej początku i osobowości przed chorobowej. W trakcie popełnienia zarzucanych mu czynów, Stefan Wilmont, nie znajdował się w określonej fazie choroby. Może on brać udział w postępowaniu karnym i samodzielnie prowadzić swoją obronę (…)
— uzasadniała sędzia Kaczmarek.
Nie zachodzą okoliczności wskazujące na konieczność umieszczenia go w zakładzie psychiatrycznym. Z wydanej opinii zespołu biegłych również wynika, że Stefan Wilmont nie jest chory psychicznie (…)
— podkreślił sąd.
W trakcie tego trudnego procesu padały zarzuty, że sprawa trwa zbyt długo, że kolejne opinie i analizy tylko wydłużają śledztwo. Dziś, te „niepotrzebne” i „długotrwałe” analizy stały się kluczem dla surowego wyroku dożywocia. Cwana gra przestępcy, który całe miesiące udawał niepoczytalnego, okazała się porażką. To dzięki, m.in. biegłym Stefan Wilmont przez przynajmniej 40 lat (wtedy dopiero może ubiegać się o warunkowe zwolnienie) będzie izolowany od społeczeństwa.
4. Zabił, bo szukał zemsty
Stefan Wilmont zaplanował zemstę za wyrok, tak, by każdy mógł dowiedzieć się o jego „krzywdzie”. (…). To dominująca motywacja jego działania. Wilmont (…) jest pełen urazy, pragnie zemsty. Jest pozbawiony strachu, nie ma wyrzutów sumienia. Stefan Wilmont charakteryzuje się skłonnościami do zaspokajania potrzeb i rozwiązania konfliktów poprzez zachowania agresyjne i manifestacyjne. Często przeciwko autorytetowi lub władzy. Ma skłonność do przeżywania rozgoryczeniem i gniewu na cały świat za rzeczywiste i wyimaginowane krzywdy. Prezydent miasta Gdańska, był w jego odczuciu, symbolicznie „odpowiedzialny” za doznane „krzywdy”. Dlatego Stefan W. czuł się „upoważniony” do odwetu, którym stało się zabójstwo (…)
— uzasadniała sędzia.
To niezwykle ważny moment w uzasadnieniu sędzi Kaczmarek. Wynika z niego, że Paweł Adamowicz był oczywiście ofiarą Stefana Wilmonta, ale jego motywy są czysto emocjonalne i wyimaginowane. To także wyklucza polityczny motyw zabójstwa.
5. Wiedział jak zabić, dobrze zaplanował
Stefan Wilmont, to nie oszalały z nienawiści psychopata, ale zabójca, który do swojej zbrodni przygotowywał się bardzo długo i nikt nie miał wpływu na jego czyny.
Poziom zorganizowania przestępnego działania, na co zwracali już uwagę biegli psychiatrzy, był wręcz zadziwiająco dobry. OSkarżony świetnie przygotował się do zamachu. Nie wziął noża kuchennego z szuflady, ale kupił specjalny nóż bojowy. Zdawał sobie sprawę, że jego ofiara będzie grubo ubrana. Oskarżony wiedział jak przedostać się na scenę, (…), zadał bardzo precyzyjne ciosy, wygłosił przemyślany już wcześniej manifest (…). Zwinnie poruszał się w tłumie, co zadaje kłam o jego złym stanie zdrowia. Działanie oskarżonego był zaplanowane, zorganizowane, zdeterminowane, świadome, dokonane z rozmysłem i w sposób kalkulatywny. Zbrodnia oskarżonego jest przerażająca
— uzasadniała sędzia Kaczmarek.
Kto przeprosi szkalowanych?
Uzasadnienie gdańskiego sądu przejdzie do historii polskiego sądownictwa i daje wiarę w możliwość wydawania sprawiedliwych wyroków w Polsce. Sędzia Kaczmarek, kierując się profesjonalizmem i obiektywizmem, nieświadomie, obnażyła szczujnię liberalnych mediów zblatowanych z opozycją totalną. Obnażyła też ohydę polityków opozycyjnych, którzy nie chcieli poczekać do wyroku i wydawali swoje, nieuprawnione przez kilka lat. Niemal wszystkie oskarżenia wobec obecnego obozu władzy okazały się nieuprawnione. Stefan Wilmont zabił prezydenta Gdańska, gdyż chciał ukarać kogokolwiek „ważnego” za swoje wyimaginowane krzywdy. Wybrał moment, przygotował się, przez uchybienia organizatorów, dostał na scenę i profesjonalnie, jak płatny morderca, wykonał „wyrok”. Wilmont to nie spec od politycznego PR, on nie „bawił” się w politykę. Jego jedynym uczuciem była nienawiść. Nienawiść, którą równie dobrze skierować mógł na kogoś innego. Czy opozycyjne radiowęzły, telewizje i biuletyny medialne przeproszą tych, których szkalowały w kontekście tej ohydnej zbrodni?
źródło: wpolityce.pl/PAP/SE/FAKT