Buta, arogancja czy zwykła głupota? To pytania, które cisną się na usta po przeczytaniu oświadczenia wydanego przez prezesa spółki Dobra Energia dla Olsztyna w sprawie pożaru i wybuchu w spalarni śmieci, do których doszło kilka miesięcy temu. Inwestycja za blisko miliard złotych, za którą będą płacić pokolenia olsztynian, jest uruchamiana w atmosferze skandalu.
Miało być pięknie i przecudownie, a jak jest, każdy widzi. Gigantyczną instalację, którą wybudowano przy ulicy Bublewicza na obrzeżach miasta, ogłoszono światu jako prawdziwy cud techniki i jedną z największych zdobyczy blisko 15-letnich rządów Grzymowicza. Mijają kolejne terminy rozruchu spalarni, a po pożarze, który niedawno wybuchł w jednym z silosów, nadal nawet nie wiadomo, jakie są straty.
Jedyne, co wydukał z siebie prezes spółki Dobra Energia dla Olsztyna, to oświadczenie wydane po dwóch miesiącach od pożaru, z którego absolutnie nic nie wynika. Przypomnijmy, że kilka tygodni po pożarze, który sparaliżował działanie szykowanej do rozruchu spalarni, sam Grzymowicz wygadał się dziennikarzom, że podczas pożaru doszło do potężnego wybuchu. Jednak prezes spółki nawet o tym nie wspomina.
— Czas naszej reakcji na lutowe zdarzenie był błyskawiczny. Incydent nie spowodował żadnych negatywnych skutków dla olsztynian i środowiska. Zminimalizowano ryzyko ponownego wystąpienia takiej sytuacji w przyszłości. Nasz wykonawca zadbał o prawidłowe funkcjonowanie ITPO, dlatego możemy wrócić do pracy — poinformował prezes spółki, Krzysztof Witkowski.
Przedstawiciele Dobrej Energii informują także, że przyczyną pożaru był samozapłon w silosie gromadzącym produkt z instalacji oczyszczania spalin. Złożyła się na to między innymi zbyt duża ilość dozowanego węgla aktywnego, wykorzystywanego w procesie oczyszczania spalin.
Instalacja Termicznego Przekształcania Odpadów (ITPO), bo tak formalnie nazywa się spalarnia, oficjalnie ma wznowić rozruch i rozpocząć działanie jeszcze latem tego roku. Jak twierdzi jej prezes, inwestycja znajduje się w fazie „prób eksploatacyjnych, których celem jest zapewnienie mieszkańcom Olsztyna dostaw ciepła z odpadów”.
W oświadczeniu nie ma ani słowa o stratach w wyniku pożaru i eksplozji. Tym samym mieszkańcy Olsztyna muszą się domyślać, czy to gigantyczna kwota 50 milionów złotych, która została podana w komunikacie służb ratowniczych, czy 5 milionów złotych, o których była mowa w kuluarowych rozmowach z dziennikarzami.
Inwestycja za blisko miliard złotych to nie są przelewki. Tym bardziej że już od etapu swojego powstania budzi emocje, a niejasności wokół niej ciągle narastają. Kontrowersje, a nawet niepokój może budzić formuła prawna, w której spalarnia została wybudowana. Jej właścicielem jest prywatna spółka, która prowadziła inwestycje w partnerstwie prywatno-publicznym. I to ta spółka, która wybudowała kompleks ITPO w dużym stopniu za publiczne dotacje, będzie decydowała w przyszłości o ocenach ciepła w mieście.
Można tylko się domyślać, że będąc faktycznym monopolistą na lokalnym rynku, bardzo szybko zacznie dyktować tempo podwyżek, które uderzą nas po kieszeniach. Tym bardziej ważna jest przejrzystość wokół wszystkiego, co związane jest z tak strategicznym zadaniem jak wytwarzanie energii w mieście. Również szokujące, co treść oświadczenia prezesa spółki, która już niebawem będzie dyktować nam swoje warunki dostarczania ciepła, jest milczenie lokalnych polityków.
Przecież mieliśmy wybory samorządowe i była to wyjątkowa okazja, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości mieszkańców Olsztyna. Sprawę do obiegu publicznego próbowała wprowadzić Fundacja imienia Piotra Poleskiego. Jej prezes, Jerzy Szmit, wszystkim kandydatom ubiegającym się o fotel prezydenta wysłał serię pytań dotyczących najważniejszych dla miasta zagadnień.
Jedno z pierwszych dotyczyło spalarni. O co konkretnie pytał kandydatów Jerzy Szmit? Prezes Fundacji imienia Piotra Poleskiego domagał się jasnej deklaracji, czy po wyborze nowy prezydent zamierza ujawnić mieszkańcom: całkowity koszt budowy spalarni odpadów (ITPO), źródła finansowania, właściciela zakładu po zakończeniu inwestycji i jaką część nakładów zostanie przerzucona na mieszkańców w opłatach za odbiór odpadów i dostawy ciepła?
Nikt, dosłownie nikt, do tego niezwykle ważnego zagadnienia nawet się nie odniósł. Debata wyborcza skoncentrowała się na wzajemnym poklepywaniu po ramionach i obiecywaniu gruszek na wierzbie. W związku z tym, że w Olsztynie wygrał namaszczony przez Grzymowicza i znajdujący się pod partyjnym parasolem Platformy Obywatelskiej Szewczyk, można jedynie przypuszczać, że mieszkańcy nadal będą z rozmysłem utrzymywani w niewiedzy na temat najważniejszych dla Olsztyna spraw.
Z dostępnych w mediach informacji wynika, że postępowanie w sprawie pożaru prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn Południe. Jest ono jednak na wstępnym etapie i śledczy nie dzielą się swoją wiedzą z przedstawicielami mediów.
Marek Adam