Pod rządami PiS wzrosła pensja minimalna, więc rozpoczęło się szukanie sposobu, aby ją obejść.
Prawnie nie można, ot tak sobie, cofnąć podwyżek, bo prawa nabyte, ale Pinokio Tusk ma sposoba, jak w popularnej komedii. Stawka godzinowa będzie taka sama, ale płatna tylko za cztery dni w tygodniu, a piąty będzie za darmo. Czy ludzie się zbuntują? Wystarczy reaktywować pomysła Ewy K., znieść etaty i wszystkie umowy uczynić śmieciówkami (https://naszeblogi.pl/57369-po-chce-12-mln-polakow-pozbawic-pracy-na-staly-etat). To nie koniec pomysłowości alter Ferdka Donalda T. (nie mylić z Donaldem Trumpem). Byłby to pretekst do wytłumaczenia ludziom, że powinni pracować do siedemdziesiątego roku życia, bo pracują tylko po cztery dni (płatne) w tygodniu.
Reasumując, praca za 80% wynagrodzenia i do siedemdziesiątego roku życia. W kłamstwach Donald T. jest mistrzem. Przypomnę tylko trzy: nie będzie podnoszenia podatków, kradzieży OFE, podnoszenia wieku emerytalnego. Jak Donald T. coś daje, to znaczy, że zabiera. Pilnujmy portfeli, bo sprytne łapska się ślinią.
A tak przy okazji, złożyłem do prokuratury wniosek, aby zbadała działalność niemieckich spółek cukrowych. Skoro te same spółki mają w Niemczech cukier i do tego po znacznie niższych cenach, to o co chodzi. Na początek wydawało się, że chodzi o wywołanie paniki, która spowoduje wzrost cen, co da ekstra, nieuczciwy zysk. Ceny drastycznie wzrosły i nic. Powstaje pytanie do wyjaśnienia, czy chodzi o wywołanie paniki rynkowej i efektu domina w innych branżach spożywczych? Czy to ma być sposób na obalenie rządu? To są pytania, nawet nie oskarżenia, a odpowiedzi na nie powinny poszukać służby państwowe.
Piotr Solis