W dzień, kiedy rząd polski prowadził negocjacje z Komisją Europejską w sprawie pozycji Polski w Unii Europejskiej prezydenci miast wywodzący się z totalnej opozycji wywiesiła na urzędach publicznych unijne flagi. Nie tylko to – część z nich przekonywała, żeby zwykli obywatele również udekorowali swoje domy takimi flagami. Trudno o bardziej wymowny gest.
Być może nie zdają sobie sprawy z siły tego gestu, ani ze znaczenia, jaki flagi mają dla narodów, z informacji, jaką w sobie niosą i mocy, jaką ma flaga w chwilach najważniejszych dla narodów.
Na brazylijskiej fladze, której zielone tło symbolizuje Puszczę Amazońską i bogactwo naturalne tego kraju w środku żółtego rombu (symolizującego złoto, czyli bogactwo kraju) znajduje się glob z mapą nieba, na którym odwzorowano układ gwiazd widziany w Rio de Janeiro, w dniu ogłoszenia kraju republiką, 15 listopada 1889 roku. Układ gwiazd na fladze jest niezmienny, choć po grubo ponad 100 latach ich faktyczne położenie zmieniło się w związku ze znanym astronomom zjawiskiem precesji. Położenie gwiazd na narodowej fladze jest dla Brazylijczyków święte i pozostanie niezmienne bez względu na to, co będą widzieć nad głowami.
Podobnie, jak święte jest ułożenie kolorów na flagach Ekwadoru i Kolumbii – oba państwa mają flagi w kolorach żółto, niebiesko, czerwonym (flagi różnią się jedynie godłem). Niebieski środek flagi w obu przypadkach oznacza ocean oddzielający Amerykę Południową od Hiszpanii, od której oba państwa uniezależniły się wybijając się na niepodległość i wyrzucając, jak to mówili, „hiszpańskich okupantów”. Kolory żółty i czerwony nawiązują do barw hiszpańskich – to konkwistadorom z kraju Cervantesa zawdzięczają cywilizację, wiarę i język.
Symbolika flag
Jednak symbolika flag nie jest domeną wyłącznie Ameryki Łacińskiej. Oto na fladze afrykańskiej Ghany z dumą widnieje czarna jak heban pięcioramienna gwiazda. To również symbol – upamiętniający jeden z najpiękniejszych momentów w historii Czarnego Kontynentu. Kiedy pod koniec XIX wieku na Atlantyku królowały statki pasażerskie wożące białych między Europą a Nowym Światem, w milionach niewolników w płudniowych stanach Ameryki tliło się marzenie o powrocie do ziemi przodków. Jeszcze dwa pokolenia zajęło czarnym przygotowanie linii żeglugowej, która miała się zająć repatriacją uwolnionych niewolników z Ameryki Północnej do kraju ich dziadów. Osiedlać się mieli w jedynym kraju, który nie był wówczas europejską kolonią – w Etiopii, której cesarzem był Hajle Sellasie I. Cesarz nie raz zapraszał czarnoskórych do powrotu zapewniając, że znajdzie się dla nich miejsce w Abisynii a Afryka ich ptrzebuje. W opozycji do odnoszącej coraz większe sukcesy linii żeglugowej White Star Line z białą gwiazdą w logo, linia żeglugowa budowana w Afryce nosiła nazwę Black Star Line – jej logiem była czarna gwiazda, ta która znajduje się dzisiaj na fladze Ghany. Kolory flagi tego kraju – zielony, zółty i czerwony, są powtórzeniem kolorów z flagi Etiopii, która miała przyjmować wszystkich czarnych repatriantów.
Jedna z najstarszych flag świata – flaga Łotwy, której korzenie sięgają XIII wieku – jest echem walk toczonych przez przodków Łotyszy. Każdy poległy w walce wojownik był zawijany w śnieżnobiałe płótno i niesiony do rodzimego grodu. Tam palono go, zaś całun, w który był owinięty, rozwieszano na murach. Płótno charakteryzowało się tym, że było całe nasiąknięte krwią bohatera – jednak środek, gdzie biegła linia kręgosłupa, pozostawał biały. Po ciężkich zmaganiach wojennych z murów łotewskich grodów powiewało nawet kilkanaście takich całunów. Dzisiaj flaga Łotwy – czerwone płótno przedzielone w środku białym pasem – jest symbolem tamtych czasów, którego ze świadomości Łotyszy nie zdążyło wyrugować nawet 90 lat sowieckiej niewoli.
Dzisiaj, kiedy Łotysze prowadzą ważne rozmowy w Unii Europejskiej to ich flaga, nie europejska, jest wywieszana i wystawiana na pierwszym miejscu przez samorządowców, a nawet zwykłych obywateli.
Niebieski lepszy od bieli i czerwieni?
Polska flaga – z bielą symbolizującą duchową niewinność i czystość Polaków i czerwienią reprezentującą krew wszystkich pokoleń przelaną za ojczyznę – stała się dzisiaj czymś wstydliwym dla totalnej opozycji. Niechętnie widzą ją na urzędach i niechętnie wieszają w oknach swoich domów. To dziwne, bo to przecież rząd Leszka Millera (dzisiaj totalsa trzymającego w negocjacjach z UE stronę Brukseli – nie Warszawy) i sejmowa większość z SLD, przegłosowali w 2004 roku w Sejmie utworzenie święta flagi narodowej.
Zamiast polskiej flagi wolą widzieć w swoich oknach i urzędach europejską – też posiadającą bogatą symbolikę. 12 złotych gwiazd ułożonych w okręgu symbolizować ma 12 państw założycielskich i ta liczba ma pozostać niezmienna, bez względu na to, ile krajów będzie należało do wspólnoty.
Arsène Heitz, autor koncepcji flagi UE, przed śmiercią wyznał wprawdzie, że inspiracją dla niego był wizerunek Matki Boskiej, która według jednej z interpretacji jest przedstawiona w Apokalipsie św. Jana na lazurowym tle, a jej głowę okala 12 gwiazd, jednak dla euroentuzjastów to temat dzisiaj wstydliwy. Zamiast tego wyjaśniają, że owe 12 gwiazd w okręgu jest wyobrażeniem jedności i równości członków Wspólnoty.
Samorządowcy ze stajni totalnej opozycji – bez względu na to czy to Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, czy Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna – którzy udekorowali unijnymi flagami lokalne urzędy a nawet – o ironio! – pojazdy publicznego transportu, otwarcie mówiąc, że w negocjacjach polskiego rządu z administracją unijną trzymają stronę unijnych urzędników, nie zasługują na to, żeby nazywać ich patriotami. I kiedy sięgną po to słowo deklarując w kampaniach wyborczych swoje gorące przywiązanie do ojczyzny, za każdym razem trzeba im będzie przypominać przełom listopada i grudnia 2020 roku, kiedy w momencie kluczowym dla polskich negocjacji o to, jakie miejce w Unii Europejskiej będzie zajmować Polska, opowiedzieli się przeciwko swojej ojczyźnie.
Test na wagę flagi
Wracając do flag… Totalsom, którzy wybierają dzisiaj flagę Unii Europejskiej, ale jednocześnie mówią, że występują w interesie Polski (sic!) polecam inną zabawę z flagami. Niech wybiorą się na stadion piłkarski podczas meczu piłki nożnej polskiej reprezentacji – lecz niech przyjdą z flagą drużyny przeciwnej. Mogą to kibicom tłumaczyć, jak tylko przyjdzie im do głowy – że są za równością narodów, że to tylko piłka nożna, że obu drużynom należy się równy szacunek w imię sportowej rywalizacji. Jestem przekonany, że na polskich trybunach zabawią nie dłużej, niż kilka minut. Nie dlatego, że kibicom będzie przeszkadzała flaga innego kraju, ale dlatego, że Polak trzymający flagę przeciwnika zostanie uznany za… zdrajcę. A dla takich nie ma miejsca na trybunach. I chyba nie powinno być w naszym kraju.
Paweł Pietkun