Wedle zamysłu Putina to miała być szybka, wygodna i miła wycieczka do Kijowa. Miasto miało powitać rosyjskich sołdatów kwiatami, ciastem i gorącą herbatą. Przecież zawsze tak było, przez dwadzieścia lat „rządów putinowych” prawie wszystko wychodziło (z Gruzją nie wyszło jak chciał i na Bałkanach nie poszło po jego myśli, ale to wypadki przy pracy). Świat tolerował jego podboje, szantaże, morderstwa, zupełny brak szacunku dla prawa i dyplomacji praw człowieka i innych narodów.
Rosły wielomiliardowe fortuny Putina i jego zaufanych oligarchów. Świat kupował ropę, gaz, złoto, diamenty i uśmiechał się głupkowato. Przypominacie sobie ostatnią scenę z „Piłkarskiego pokera?” Marian Opania (Bolo) powiedział: „To my możemy teraz wszystko”. Mógł wysłać wojsko do Syrii, zająć Naddniestrze, zaatakować Gruzję, zestrzelić holenderski samolot pasażerski, zabić swoich marynarzy z okrętu podwodnego „Kursk”. Zorganizować zamachy terrorystyczne w moskiewskim teatrze i w szkole w Biesłanie – aby znaleźć pretekst do zaatakowania Czeczenii. Można jeszcze długo wymieniać akty jego bandyckich popisów.
Swoich wiernych sojuszników poniżał z obłąkańczą satysfakcją. Przy byłej Kanclerz Merkel posadził psa (Merkel bardzo boi się psów, od kiedy ugryzł ją pies sąsiada), gości przyjmował z ostentacyjną arogancją, ze zblazowaną miną rozwalony na fotelu (Łukaszenka nie śmiał nawet podnieść głowy, kiedy Putina go rugał).
Wydawało się, że zajęcie Krymu, Donbasu i Ługańska w 2014 zmusi świat do działania. Okazało się, że było mu jeszcze zbyt mało. Teraz ocenił, że nastał właściwy moment, aby sięgnąć po cała Ukrainę. Unia Europejska jest bezwolna i zajęta swoimi wydumanymi problemami (np. walką o „praworządność” w Polsce). NATO – choć potężne – to wcale jest nie skore do walki. Stany Zjednoczone walczące o prawa LGBT i Black Lives Matter, Chiny przyglądają się sytuacji w oczekiwaniu na zajęcie Tajwanu. Uznał, że nastał nareszcie czas, aby sięgnąć po „swoją Ukrainę”.
Jednak otwarty, regularny, pełnowymiarowy napad na Ukrainę otworzył oczy całemu światu. Okazało się, że ten wykpiwany przez Putina Zachód potrafił zebrać się i uderzyć w agresora.
Tym razem Rosja, a przede wszystkim Putin i skupiona wokół niego szajka poczuła, że nie są panami świata. Na wieść o sankcjach zwykli Rosjanie rzucili się do banków, rubel leci w dół, zaraz zobaczą puste pułki w sklepach. Tak zwani oligarchowie również dotkliwie poczują, że złote czasy się skończyły.
Zupełnie nieprzygotowana do działania armia rosyjska popisała się katastrofalną logistyką i chaotycznym dowodzeniem. I po kilku dniach cel wojny zmienił się o 180 stopni. Miało być zdobycie Ukrainy, poniżenie – a może i zabicie Prezydenta Zełeskiego – a dzisiaj celem wojny staje się Putin. Po tym, kiedy ogłosił gotowość do użycia broni atomowej – świat zrozumiał, że Władimir Władimirowicz stał się dla świata śmiertelnie groźny.
Wyhodował sobie gromadkę wspierających go w oligarchów. Teraz na początek zabrał im samoloty i doprowadził do tego, że nie mogą dysponować swoimi fortunami. A jutro, kiedy zaczną się buntować – będzie ich zabijał za zdradę – tak jak Bieriezowskiego i Chodorkowskiego.
Dotyczy to też dowódców, którzy ponoszą spektakularną klęskę. Jeszcze kilka dni porażek i jeżeli Putin nadal będzie u władzy – to wracających z Ukrainy oficerów będzie kierował pod sąd polowy i rozstrzelanie. Tak w rosyjskiej armii kończą ci, którzy przegrali wojnę. Wszyscy mają tego świadomość.
Putin rzuca odwody. Teraz rzucił na Ukrainę Czeczeńców. Zostali rozbici, a ich dowódca zabity. Grupa Wagnera, czyli najemnicy i mordercy, mają zabić Zełenskiego. Tyle że Ukrainę wspierają dzisiaj główne potęgi militarne. Dostarczają sprzęt, najnowszą broń, amunicję i zaopatrzenie. I co szczególnie ważne – Ukraina otrzymuje pełne dane wywiadowcze, satelitarne, nasłuchu elektronicznego, bieżące analizy taktyczne. Do tego dochodzi duch walki Ukraińców. Przy spontanicznym wsparciu hakerów z całego świata Ukraina wygrywa wojnę w sieci.
Pozostaje jeszcze użycie broni nuklearnej, ale tego narzędzia Putin nie może sam uruchomić. Ci, którzy muszą z nim nacisnąć atomowy guzik, powoli zdają sobie sprawę z katastrofalnych skutków – również dla Rosji. Rosja jest na skraju gigantycznej klęski, kolejnej wielkiej smuty. Naród, który pozwolił, aby nim rządzili Iwan, Piotr, Katarzyna, Lenin, Stalin, a teraz Putin – będzie szukał kolejnego pomazańca.
Jakże celne jest stwierdzenie: Rosja to nie kraj – Rosja to stan umysłu.
Jerzy Szmit