Czy zdradę, zdrajców można jakoś kategoryzować, klasyfikować, czy stopniować? Czy zdrajca większej sprawy jest większym zdrajcą niż zdrajca w małej sprawie? Czy zdrajca Polski, Solidarności jest większym zdrajcą niż zdrajca kolegów? Chyba nie! Taki podział nie działa. Nie byłoby zdrajców Ojczyzny gdyby nie było zdrajców kolegów. Zdrajca, czy „duży”, czy „mały”, pozostaje takim samym zdrajcą. Można usystematyzować ich jedynie chronologicznie. Na początku był … „Bolek”.
„Bolek” Wałęsa zaczął od zdradzania swoich kolegów. To wcale nie była „mniejsza” zdrada. Jako prezydent RP miał tylko większe możliwości szkodzenia Polsce. I szkodził. Nie pozwolił by czerwoni towarzysze doznali krzywdy. Zablokował lustrację, szczególnie lustrację sędziów, niepodjętą do dziś. A skutki tego są opłakane. Nie można, a jeśli tak, to z wielkim trudem przeprowadzane są reformy. Nie przeprowadzenie lustracji pozwoliło resortowym dzieciom i już resortowym wnukom rozpanoszyć się w spółkach Skarbu Państwa i różnego rodzaju firmach, również medialnych, np. TVN, czy Gazeta Wyborcza. Tym samym uniemożliwił rozwój Państwa i polepszenie bytu jego obywateli. „Gangsterskim chwytem”, jak się wyraził Waldemar Pawlak – beneficjent tej gangsterki, doprowadził do upadku polskiego rządu Jana Olszewskiego. Jednocześnie próbował usadowić w Polsce, w spółkach „Joint ventures” („wspólne przedsięwzięcia”), rosyjskich agentów. By nie dopuścić do zwiększenia bezpieczeństwa Polski wymyślił NATO-bis. Na szczęście to mu się nie udało. Nie mniej jednak skala szkód wyrządzonych Polsce i Polakom przez „Bolka” jest ogromna.
Po „Bolku” wychodzi prawda o Tusku. Dzięki współpracy z Wałęsą KLD współtworzyła rząd, na którego czele stanął partyjny kolega Tuska, Jan Krzysztof Bielecki. „Czołowi działacze KLD, Tusk, Bielecki, Lewandowski i reszta to ludzie, którzy wcześniej malowali kominy i nie mieli nic. Korzystali więc ze sponsoringu i brali pieniądze skąd tylko się dało: Od Niemców, Kubiaków, Przywieczerskich, Rzeźniczaków czy Stajszczaków, którzy chwilę później byli ścigani listami gończymi po całym świecie za malwersacje i defraudacje. Doskonale wiedzieli kim byli ich sponsorzy. Wiedzieli, że są powiązani ze służbami cywilnymi lub wojskowymi PRL-u, że niektórzy z nich to typy spod ciemnej gwiazdy”.[1]
W swojej książce „Między nami liberałami” Paweł Piskorski, jeden z założycieli PO i jej wiceprzewodniczący w latach 2001-2003, ujawnia, że CDU w 1991 r. bezzwrotnie darowało KLD w gotówce, przekazywane w reklamówkach, kilkaset tysięcy marek. W dziwnych okolicznościach zniknęła z enerdowskich służb specjalnych STASI teczka TW „Oskara”. Ralf Georg Reuth i Günther Lachmann w książce „Pierwsze życie Angeli M” TW „Oskara” wiążą z osobą Donalda Tuska. Na słynnym zdjęciu biesiadował w towarzystwie agenta STASI, Detlefa Rusera (pierwszy z lewej, następnie Grzegorz Fortuna, Donald Tusk, Ewa Górska).
Już pobieżny rzut oka na polityczną karierę Tuska pozwala dostrzec jego działalność wbrew polskiej racji stanu. Faworyt Angeli Merkel przedkładał i przedkłada interesy Niemiec nad interesy Polski, za co otrzymał kuriozalne ordery i europejskie apanaże. „Rozwalił” polskie kopalnie i polski przemysł stoczniowy, by mogły funkcjonować stocznie niemieckie. Decyzje o fundamentalnym znaczeniu dla Polski i Polaków, w tym o kierunkach polityki zagranicznej, za jego rządów, często zapadały w Berlinie a nie w Warszawie. Niemcy urabiali Tuska przez wiele lat poprzez wręczane mu medale, honory, wyróżnienia i poklepywanie po plecach, żeby powiedzieć: „to nasz człowiek w Brukseli”. KGB-owiec Putin też ogłosił go „swoim człowiekiem”. To jest zdrada!
Widoczna aż nadto jest jego nienawiść do „pisowców”, a szczególnie do braci Kaczyńskich. Ale; oddając śledztwo KGB-iście, pułkownikowi Putinowi, Tusk zdradził nawet swoich kolegów i „przyjaciół”, którzy w 2010 roku zginęli na nieludzkiej ziemi w Smoleńsku. Nie oddaje się śledztwa wrogiemu mocarstwu, a przynajmniej nie bez walki. Czekając zaś na smoleńskie trumny z Polakami na lotnisku wojskowym w Warszawie, zaśmiewał się do rozpuku z kolegą, Bronisławem Komorowskim.
Do tego dochodzi okradzenie 20 tys. Polaków przez Amber Gold (w którym razem z synem Michałem, vel Józefem Bąkiem maczał palce) na 800 mln złotych; 16 mln Polaków z 50 % ich oszczędności w OFE na 153 mld zł; pozwolenie na okradzenie Polaków na 250 mld złotych przez mafie, w tym paliwową.
Koniec Tuska jest już bliski. Miota się i pieni jak szatan opuszczający opętanego. Gdy w 2005 roku chciał pozyskać katolickich, naiwnych wyborców (startował na prezydenta RP), klęczał przed biskupem, przyjął bierzmowanie i po 27 latach związku małżeńskiego wziął ślub kościelny. Stroił domowy ołtarzyk z krzyżem i świętymi obrazami, by chwalić się tym w mediach. Cały czas widać jednak było, że to mocno go uwiera, bo parskał i prychał jak diabeł w święconej wodzie. Wreszcie odkrył prawdziwą twarz – dzisiaj krzyż mu przeszkadza. Jego zapiekłość, taka zajadła nienawiść do PiS-u, braci Kaczyńskich i do Polski (uważa, że „polskość to nienormalność”) musi wynikać z jego świadomości prawdy o nim.
A poza tym „szubienice”, Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej, symbol lewactwa należy zburzyć.
Antoni Górski
[1] Wojciech Sumliński, Jarosław Pieczonka, Tomasz Budzyński, Jacek Wrona, Rozprawa o zabijaniu i zmartwychwstaniu, Wyd. I: Wojciech Sumliński Reporter, 2019 r.
