Najchętniej czytany konserwatywny portal Warmii i Mazur
  • Fundacja im. Piotra Poleskiego
  •    
  • Kontakt
Opinie Olsztyn
  • Olsztyn
  • Warmia i Mazury
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Opinie Olsztyn
  • Olsztyn
  • Warmia i Mazury
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Opinie Olsztyn

Sierpniowe cienie

Dariusz Jarosiński
14 sierpnia 2021
Historia
Czas czytania (około): 18 minut
0
A A
Anna Walentynowicz

Anna Walentynowicz

Zapaść komunistycznej gospodarki sprawiła, że w lipcu 1980 roku przetoczyła się przez Polskę fala strajków i protestów. Strajkujący ograniczyli się do postulatów ekonomicznych. Sierpniowy strajk w stoczni gdańskiej różnił się od wcześniejszych tym, że zgłoszone zostały żądania godnościowe, i to już w pierwszej fazie strajku. Stoczniowcy domagali się przywrócenia do pracy zwolnionej 7 sierpnia Anny Walentynowicz za działalność opozycyjną w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża oraz budowy pomnika poległych w grudniu 1970 roku. Zgłosili również żądania materialne. Organizatorzy i uczestnicy strajku w stoczni gdańskiej nie przypuszczali wówczas, że stając w obronie Anny Walentynowicz poruszą całą Europę, że narodzi się wielki, prawie 10 milionowy ruch społeczny „Solidarność”. Sierpniowe strajki uchyliły Polakom bramę do wolności, skruszyły system komunistyczny.

W audycji radiowej Polskiego Radia sprzed roku pt. „Gdzie jest pan Cogito” Robert Kostro, historyk, mówił, że w sierpniu 1980 roku wydarzyło się coś, co w tamtym czasie nie miało prawa się zdarzyć. – Komunizm nie przewidywał czegoś takiego jak strajki, czegoś takiego jak wolne związki zawodowe, nie przewidywał czegoś takiego, jak ugoda władzy ze społeczeństwem i nagle okazało się, że w czasie strajku powstała jakaś taka dynamika, że komuniści się wystraszyli. Ruch 1980 roku tym różnił się od poprzednich zrywów w 1956, 1970, czy 1976 roku, że ludzie nabrali nadziei, że coś się da zrobić.

Prawda o tym, co się wydarzyło 40 lat temu w stoczni gdańskiej, w sierpniu 1980 roku, jak rodziła się „Solidarność”, wspólnota Polaków zatroskanych losem ojczyzny, jak tę wspólnotę później rozbijano, niszczono ludzi, z trudem przebija się do naszej świadomości. Przez kilkadziesiąt lat byliśmy karmieni propagandową papką założycieli III RP, „Gazety Wyborczej”, TVN, filmów Andrzeja Wajdy. Od kilku lat główną rolę propagandową przejęło utworzone w Gdańsku Europejskie Centrum Solidarności.

Bohaterami sierpniowego strajku w stoczni gdańskiej, „Solidarności”, mogli być w III RP jedyni ci, którzy wspierali układ z komunistami po roku 1989. Ci, którzy nie zdradzili sierpniowych ideałów „Solidarności”, pozostali wierni swoim antykomunistycznym poglądom, zostali wypchnięci na obrzeża historii i życia. Mogłaby powstać długa lista nazwisk osób zasłużonych dla naszej wolności, którzy dzielnie walczyli z komuną w latach 80., a w późniejszym czasie musieli znosić upokorzenia, często klepać biedę, kiedy komuniści uwłaszczali się za grosze na majątku państwowym.

Wielu z nas słysząc strajkową pieśń „Piosenka dla córki” przechodzą ciarki po plecach. „Nie mam teraz czasu dla ciebie / Nie widziała cię długo matka / Jeszcze trochę poczekaj, dorośnij / Opowiemy ci o tych wypadkach”. Córka już dorosła i czas najwyższy opowiedzieć „o tych wypadkach”. Ta nasza opowieść, czerpana z różnych źródeł, wypowiedzi uczestników strajku, jest niestety ciągle pełna luk. Do tej pory nie powstała na temat strajku rzetelna monografia naukowa. Polskim historykom brakuje najwyraźniej odwagi, by napisać książkę, która odsłoniłaby wszystkie kulisy sierpniowych dni w stoczni, które mają swoje konsekwencje do dzisiaj. Chcemy żeby świat znał naszą historię, historię wielkiego ruchu „Solidarności”, a sami nie potrafimy opowiedzieć w sposób uczciwy o swoich losach.

W opublikowanym w roku 2012 artykule „Solidarność jako Nieciekawość” Krzysztof Wyszkowski, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, pytał: „Czy wiemy jak wybuchł strajk? Czy to tak trudny temat, że nauka polska boi się go i poprzestaje na bezkrytycznym przyjęciu stwierdzenia Borusewicza, że strajk zorganizowało pięciu ludzi – on sam, Jerzy Borowczak, Bogdan Felski, Ludwik Prądzyński i Lech Wałęsa?”

„Przez lata stworzono historię fałszywą i zakłamaną do tego stopnia, że nie próbujemy nawet tego kłamstwa kontestować, mimo że coraz częściej widzimy i czujemy jego absurd – pisał na swoim blogu Lech Zborowski, działacz Wolnych Związków Zawodowych, współorganizator strajku w stoczni. Tymczasem wykazanie fałszu tej prymitywnej propagandy nie wymaga nawet głębokiej znajomości tematu”.

Jak się zaczęło?

W pierwszej bodaj wydanej książkowej publikacji o strajku „Gdańsk. Sierpień 80” autorstwa Wojciecha Giełżyńskiego i Lecha Stefańskiego (Książka i Wiedza, Warszawa 1981) piszą dziennikarze, którzy obserwowali strajk: „Nie byliśmy na samym początku strajku w Stoczni im. Lenina. Co więcej – nie spotkaliśmy człowieka, chyba zresztą takiego nie ma, który by całkiem mógł opowiedzieć, jak to się właściwie zaczęło”.

W książce Piotra Zaremby „Młodopolacy. Historia Ruchu Młodej Polski. Gdańsk 2000” znajdujemy opowieść:

„(…) 8 sierpnia Piotr Dyk urządził przyjęcie. – Tam byli wszyscy: młodopolacy, wuzetzetowcy, korowcy, Wałęsa – pamięta Krzysztof Wyszkowski. Aram Rybicki przypomina, że w tym samym mieszkaniu odbył się zjazd ROPCiO od początku do końca podsłuchiwany przez generała Andrzejewskiego, wojewódzkiego komendanta MO. – Nie ulega wątpliwości, że mieszkanie było na podsłuchu – przyznaje Rybicki.

A jednak…Właśnie na tym przyjęciu zapadła decyzja o zorganizowaniu strajku w gdańskiej stoczni. Bezpośrednią przyczyną było ostateczne zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz – dyrekcja stoczni nie zastosowała się do wyroku sądu pracy. – To się działo w gronie ludzi WZZ, między Bogdanem Borusewiczem, Jerzym Borowczakiem, Lechem Kaczyńskim, Lechem Wałęsą – wspomina Aram Rybicki. – A że w mieszkaniu lepiej było nie rozmawiać, najważniejsze ustalenia zapadały na schodach i na podwórku.

Młodopolacy wiedzieli ogólnikowo, że w stoczni ma się coś stać. (…) Lech Wałęsa, wówczas trzydziestosiedmioletni, był – słusznie pisze o tym Barbara Szczepuła w szkicu poświęconym Wolnym Związkom Zawodowym – przywódcą trochę z przypadku, bez doświadczenia i elementarnej wiedzy o świecie”.

Od wielu lat o prawdę o strajku, o „Solidarności”, upominają się działacze Wolnych Związków Zawodowych, Krzysztof Wyszkowski, Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Lech Zborowski, Andrzej Karandziej, Andrzej Bulc. To o nich dwa lata temu mówił na spotkaniu dr Jarosław Szarek, prezes IPN: „Nie byłoby wolności i ‘Solidarności’ bez was, bez waszej odwagi i wysiłku. Wy, ludzie Wolnych Związków Zawodowych, byliście pierwszą kompanią kadrową tej walki (walki o niepodległość). Była idea, ale wy tę ideę przekuliście w czyn. Byliście garstką, ale porwaliście setki tysięcy, a później miliony ludzi”.

Joanna i Andrzej Gwiazdowie

14 sierpnia o godzinie piątej rano działacze WZZ zaczęli prowadzić w kolejkach elektrycznych, na dworcach PKP, na przystankach autobusowych, tramwajowych, akcję ulotkową. Rozdawali jadącym ludziom do pracy ulotki, które miały przekonać ich do tego, by stanęli w obronie zwolnionej z pracy Anny Walentynowicz.

O godzinie szóstej rano Lech Prądzyński, Bogdan Felski i Jerzy Borowczak przystąpili do organizacji strajku w stoczni, poszczególne wydziały wyłoniły przedstawicieli do Komitetu Strajkowego. O godzinie szóstej rano miał się też pojawić w stoczni Lech Wałęsa, ale się nie pojawił. O siódmej rano zebrał się już kilkutysięczny tłum robotników przy bramie nr 2. Do stoczni została przywieziona samochodem dyrektora przez stoczniowców Piotra Maliszewskiego i Bogdana Felskiego Anna Walentynowicz, w obronie której przerwali pracę. – Wjeżdżamy do stoczni. Serce podchodzi mi do gardła. Widzę nieprzebrane tłumy. Stoi koparka (była to w istocie ładowarka – przyp. DJ). Ludzie chcą mnie widzieć. Wdrapuję się na dach koparki. Ktoś podaje mi bukiet róż. Stoję z różami na koparce i widzę morze głów. Na transparencie ze spilśnionej płyty wypisane kredą słowa: ‘Przywrócić Annę Walentynowicz do pracy, 1000 złotych dodatku drożyźnianego’. Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę. Kręci mi się w głowie.

Lech Wałęsa przybył do stoczni nieoczekiwanie około godziny jedenastej, kiedy strajk już trwał od kilku godzin i działał Komitet Strajkowy. Dyrektor stoczni, Klemens Gniech, przyjął propozycję niepracującego od roku w stoczni Wałęsy, by ten brał udział w negocjacjach w sprawach wewnętrznych stoczni. Nie sposób nie zadać choćby kilku pytań. Dlaczego dyrektor Gniech, człowiek z dużym doświadczeniem życiowym, dyrektorskim, ongiś, w grudniu 1970 roku, członek komitetu strajkowego, bez żadnych oporów zaakceptował wyrzuconego z pracy Wałęsę jako przedstawiciela załogi stoczni do rozmów? Dlaczego Wałęsa nie zjawił się o godzinie szóstej rano w stoczni, skoro miał zdaniem Borusewicza poprowadzić strajk? W jaki sposób dostał się na teren stoczni? Dlaczego tak często zmieniał powody prawie pięciogodzinnego spóźnienia, a także miejsca pokonania muru stoczni. Przedziwne podawał powody spóźnienia – bo urodziło mu się dziecko i musiał je zarejestrować, innym razem, że wstąpił do sąsiada na kawę, jeszcze innym razem, że żona „naszemu narodowemu bohaterowi” kazała posprzątać pokój. – Wałęsa nie mógł znaleźć się w stoczni bez zgody bezpieki – uważa Lech Zborowski.

Wałęsa nie musiał przeskakiwać żadnego płotu czy muru, mógł wejść swobodnie choćby przez bramę nr 2. Stoczniowiec Marek Krówka zorganizował już wcześnie rano robotniczą straż, która obstawiła m.in. bramy stoczni. Wobec krętactw Wałęsy z przeskakiwaniem muru, najbardziej prawdopodobna wydaje się być wersja, że został on przywieziony na strajk motorówką marynarki wojennej. Pierwsza publicznie o tym powiedziała Anna Walentynowicz. Informację tę uzyskała od Tadeusza Fiszbacha, ówczesnego I sekretarza KW PZPR w Gdańsku. Wałęsa przyparty do muru miał powiedzieć w czasie konfrontacji, że motorówką płynął jego sobowtór.

W roku 2013 w restauracji Amber Room została nagrana rozmowa między nieżyjącym już Janem Kulczykiem i Leszkiem Millerem. Rozmowę tę przytoczył w tym roku w lutym portal tvp.info. Dowiadujemy się z rozmowy, że film Wajdy „Człowiek z nadziei” miał na celu wzmocnienie słabnącej pozycji Wałęsy, aby uwiarygodnić go w atakach na Jarosława Kaczyńskiego. „Lech Wałęsa nie skakał przez żaden płot; on mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli – ujawnił były premier Leszek Miller, podkreślając, że jest pewny tej informacji – podał (…) portal tvp.info”.

Lech Wałęsa był traktowany instrumentalnie przez środowisko polityczne Adama Michnika i Bronisława Geremka, do którego należał Andrzej Wajda. Film „Człowiek z nadziei” jest filmem fabularnym, ale opartym na historycznych wydarzeniach. Wajda posunął się daleko w zafałszowaniu historii. Między innymi z tramwajarki, łamistrajka, Henryki Krzywonos, którą w filmie zagrała Dorota Wellman z TVN, uczynił w filmie narodową bohaterkę. Henryka Krzywonos miała zastąpić w historii wspaniałą kobietę, rzeczywistą bohaterkę, Annę Walentynowicz.

OLT Express wsparło produkcję filmu o Lechu Wałęsie

Kariera Krzywonos zaczęła się 30 sierpnia 2010 roku, kiedy na uroczystym Zjeździe „Solidarności” w Gdyni zaatakowała w sposób chamski Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości.  „Jestem sygnatariuszką porozumień sierpniowych. To ja zatrzymałam komunikację w Gdańsku”  – tak rozpoczęła swoje wystąpienie. Bardzo szybko media głównego ścieku podchwyciły jej wypowiedź i zrobiły z niej bohaterkę. Została „Kobietą Roku 2010” „Twojego Stylu”, tygodnik „Przekrój” dał okładkę z Krzywonos stylizowaną na Matkę Boską piastującą logo „Solidarności”; tygodnik „Wprost” nie mógł być gorszy, zatytułował swoją okładkę „Henia Solidarność” – w sposób prostacki nawiązujący do bohaterskiej „Anny Solidarność”, czyli Anny Walentynowicz. To wówczas, na łamach m.in. redagowanego przeze mnie miesięcznika „Debata”, Zenon Kwoka, jeden ze współorganizatorów strajku w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacji w Gdańsku, współorganizator wielkiego strajku w stoczni gdańskiej, wyjaśniał, że Krzywonos mimo ogłoszonego strajku okupacyjnego wyjechała tramwajem z Nowego Portu, a jej tramwaj zatrzymał się przy Operze, bo został wyłączony prąd. Była po prostu łamistrajkiem. Strajkujący wygrażali jej tramwajowi. Wkrótce po zakończeniu strajku w stoczni Krzywonos została odwołana z funkcji delegata do Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „Solidarności”. Krzywonos jest od kilku lat aktywną działaczką KOD-u, posłanką PO, bywalczynią warszawskich salonów.

Lech Wałęsa i Henryka Krzywonos

Strajk nazywany wielkim

W istocie w stoczni gdańskiej w sierpniu 1980 roku mieliśmy dwa strajki. Ten pierwszy był strajkiem wewnętrznym stoczniowców, ale dzięki działaczom WZZ, a także dzielnym dziewczynom, kobietom oraz przywódcom strajkujących zakładów Trójmiasta, przerodził się w strajk solidarnościowy – strajk nazywany też wielkim, który zmienił historię Polaków i naszej części Europy. 16 sierpnia, w sobotę, dokładnie o godzinie 14.17 Wałęsa ogłosił publicznie przez radiowęzeł decyzję Komitetu Strajkowego o zakończeniu strajku. Dyrektor stoczni Klemens Gniech zapewnił, że anulowane zostało rozwiązanie umowy o pracę z Anną Walentynowicz, każdy pracownik miał otrzymać 1500 złotych podwyżki, a Tadeusz Fiszbach, sekretarz KW PZPR, dał gwarancje, że robotnicy nie będą szykanowani. Na koniec swego wystąpienia Wałęsa poprosił stoczniowców o wytężoną pracę, aby nadrobili zaległości, które powstały w wyniku strajku. Po czym zaintonował hymn Polski. Nikt mu nie towarzyszył, śpiewał sam. Żałośnie brzmiał hymn w jego wykonaniu wydobywający się z głośników stoczniowego radiowęzła. Potok robotników ruszył w kierunku bram stoczni.

Pracownicy zakładów Trójmiasta strajkujących w imię solidarności ze stocznią byli oburzeni, że Wałęsa zadbał jedynie o sprawy stoczni i zakończył strajk. Na szczęście nie wszyscy stoczniowcy opuścili stocznię, nie wszyscy zgadzali się z decyzją Wałęsy. Do solidarności ze strajkującymi nawoływali działacze WZZ. Do akcji ruszyły też kobiety: Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz, Maryla Płońska, Ewa Ossowska. Wymusiły na strażnikach zamknięcie bram. W stoczni pozostało ośmiuset robotników. Wieczorem 16 sierpnia zebrali się delegaci komitetów strajkowych z wiodących zakładów Trójmiasta i proklamowali Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Tak rozpoczął się nowy strajk – solidarnościowy.

Zenon Kwoka miał 26 lat w roku 1980. Pracował w Zakładzie Komunikacji Miejskiej w Gdyni, będącym częścią Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Gdańsku. Przed sierpniem 1980 roku nie był działaczem opozycji. 15 sierpnia po rozwiezieniu pracowników do zakładów pracy około godziny 11 rozpoczął się strajk okupacyjny, Zenon stał się jednym ze współorganizatorów.

– Delegaci wszystkich zakładów Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji zebrali się 15 sierpnia w Zajezdni we Wrzeszczu – opowiada Zenon Kwoka. Przyjechał do nas między innymi Włodzimierz Koenig, wicewojewoda gdański, Jan Zdancewicz, dyrektor WPK Gdańsk, Kordian Borejko, dyrektor Wojewódzkiego Zjednoczenia Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Gdańsku. Obiecali nam, że jeżeli komunikacja przystąpi do pracy w niedzielę 17 sierpnia, to każdy z pracowników otrzyma co najmniej dwa tysiące złotych podwyżki. Myśmy tych pieniędzy nie przyjęli w imię solidarności ze stocznią. W nocy z piątku na sobotę przyjechał do mnie do zajezdni autobusowo – trolejbusowej w Gdyni, Bogdan Borusewicz w ubraniu stoczniowca, w żółtym kasku. Umówiliśmy się, że „WPK nie zakończy strajku bez stoczni, a stocznia bez WPK”. Borsuk jednak nie dotrzymał umowy. Moim zdaniem należałoby dokładnie wyjaśnić rolę Borusewicza w czasie strajków sierpniowych, jak też w późniejszym okresie, kiedy kierował podziemną „Solidarnością” w Gdańsku po wprowadzeniu stanu wojennego. Wydarzenia związane ze strajkiem nie zostały do dzisiaj zbadane.

Po zakończeniu strajku przez Wałęsę 16 sierpnia, w stoczniowej sali BHP zebrali się delegaci z dwudziestu jeden komitetów strajkowych trójmiejskich zakładów. W gronie delegatów znalazł się też Zenon Kwoka. Tym razem to nie Borusewicz, czy Wałęsa, decydowali o dalszej strategii. Nie można było zawieść zaufania ludzi, którzy prowadzili strajki okupacyjne. Ukonstytuowany został Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Zenon Kwoka był autorem pierwszego komunikatu sygnowanego 16 sierpnia 1980 roku przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Do dzisiaj przechowuje brudnopis tego dokumentu. W komunikacie znalazło się żądanie utworzenia Wolnych Związków Zawodowych: „Po zakończeniu strajku MKS nie rozwiąże się i będzie kontrolował realizację postulatów oraz organizował Wolne Związki Zawodowe”. Komunikat kolportowany był w formie ulotki. W bezsenną noc z 16 na 17 sierpnia członkowie MKS spisali 21 postulatów strajkowych. W niedzielę rano maszynistka przepisała postulaty na maszynie. To owe postulaty stały się umową społeczną zawartą 31 sierpnia między komunistami a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym.

17 sierpnia rano zaczął się faktycznie wielki strajk. O godzinie dziewiątej została odprawiona na terenie stoczni Msza święta. Wzięło w niej udział sześć tysięcy wiernych. Po Mszy przy bramie nr 2, gdzie w roku 1970 wojsko strzelało do robotników, stoczniowcy postawili krzyż i zbudowali ołtarz polowy. Niemal z każdą godziną do MKS-u przystępowały nowe zakłady, instytucje.

– Wałęsa przyszedł gdzieś około godziny trzeciej nad ranem do sali BHP – wspomina Zenon Kwoka. Myśmy siedzieli już od wielu godzin i dyskutowali o postulatach. Mnie przypadła w czasie strajku rola sekretarza Wałęsy. Od wielu lat nie rozmawiamy ze sobą, nie spotykamy się. Najtrudniejszym do wynegocjowania punktem w czasie strajku był punkt, że Wolne Związki Zawodowe będą zakładane przez komitety strajkowe. W porozumieniu znalazł się zapis, że „mogą być zakładane”. Ja optowałem za tym żeby to były Wolne Związki Zawodowe, a nie Niezależne Samorządne Związki Zawodowe. 17 września 1980 roku naciskaliśmy z kolegami, między innymi z Jankiem Samsonowiczem, by koniecznie dodać człon „Solidarność”, bo powstało dużo NSZZ w ramach OPZZ. Czerwoni chcieli przechwycić tę nazwę. To 17 września powstała de facto „Solidarność”, w stoczni powstał NSZZ, a nie „Solidarność”. Jak wiesz, były próby rozbicia MKS-u, piszą o tym Giełżyński i Stefański w książce „Gdańsk. Sierpień 80”. 19 sierpnia wicepremierowi Tadeuszowi Pyce udało się wyrwać 17 zakładów z MKS-u. Pyka chciał podpisać w Sali Herbowej Urzędu Wojewódzkiego zobowiązanie do spełnienia wygórowanych nawet żądań płacowych, odrzucał zaś postulaty polityczne, przede wszystkim utworzenie Wolnych Związków Zawodowych. Po nieudanym manewrze Pyka wyjechał ze stoczni. Gdybyśmy wówczas my z WPK przyłączyli się do tych z Sali Herbowej, strajk by padł i historia potoczyłaby się inaczej. Wielki strajk dzięki ludziom z MKS-u wymknął się służbom spod kontroli.

Po roku 1989 Zenon Kwoka nie poszedł do polityki. Zajął się wyjaśnianiem zbrodni dokonanych przez SB na opozycjonistach, m.in. – Tadeuszu Szczepańskim, młodym, 20-letnim działaczu Wolnych Związków Zawodowych, Janie Samsonowiczu, współzałożycielu Ruchu Młodej Polski. W Wigilię Bożego Narodzenia ubiegłego roku sędzia Lidia Żabczyńska umorzyła sprawę o bestialskie pobicie Zenona Kwoki w czasie pacyfikacji stoczni w grudniu 1981 roku po wprowadzeniu stanu wojennego. Bili go wyżsi oficerowie Milicji Obywatelskiej ze Szkoły Oficerskiej w Szczytnie. Do dzisiaj nie wiadomo z imienia i nazwiska kto pacyfikował stocznię gdańską, kto był dowódcą, kto wydawał rozkazy.

Anna Walentynowicz - Anna "Solidarność"

Bo Wałęsa sobie nie życzył

Już we wrześniu 1980 roku Wałęsa zaczął realizować plan wycinania niewygodnych mu ludzi. Z MKZ- została usunięta Anna Walentynowicz, od której zaczęła się historia „Solidarności”, nowa historia Polski. Kilka lat temu rozmawiałem z Ewą Kubasiewicz, dzielną kobietą, która po wprowadzeniu stanu wojennego zorganizowała w Wyższej Szkole Morskiej strajk okupacyjny chcąc zaprotestować przeciwko bezprawiu komunistów. Przeszła do historii Polski jako symbol represji stanu wojennego. Dostała wyrok 10 lat więzienia, najwyższy wyrok stanu wojennego.

– Byłam dumna, że już w I turze wyborów weszłam do Zarządu Regionu „Solidarności” – pewnie liczył się tu mój udział w WZZ. Szybko zorientowałam się, że w tym Zarządzie Regionu nie da się nic zrobić, bo cokolwiek Zarząd przegłosował, a nie odpowiadało Wałęsie, to szło do szuflady. Bo Wałęsa sobie nie życzył. Cała prasa była w rękach Ruchu Młodej Polski – cenzura była potworna. Przeforsowaliśmy na Zarządzie Regionu żeby stworzyć wolną prasę, nawet zostałam włączona do redakcji, ale nigdy do niczego nie doszło, nie mogłam sobie na nic pozwolić. Kiedy urządzono nagonkę na Anię Walentynowicz, powołaliśmy siedmioosobową komisję, w której było troje prawników, między innymi była też Ania Kurska, (matka Jacka i Jarosława Kurskich – przyp. DJ.), ażeby zbadać zasadność zarzutów, jakie Wałęsa miał przeciwko Annie Walentynowicz. Zarzuty okazały się wierutną bzdurą, przegłosowaliśmy zatem aby opublikować wyniki niezależnego raportu. Kiedy zaczęto ten raport drukować, wpadła bojówka z pałami – drukarze zostali pobici, matryce poniszczone, podeptane i raport się nie ukazał. No więc ja, która byłam wiceprzewodniczącą „Solidarności” w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni i osobą odpowiedzialną za wydawnictwa, doprowadziłam do wydrukowania tego raportu w mojej uczelni.

Słowem – niczego nie można było zrobić. W grupie piętnastu osób doszliśmy do wniosku, że nie możemy być marionetkami w rękach Wałęsy. Zdarzały się sceny jak z komedii filmowej, na przykład przegłosowaliśmy jakiś wniosek jako Zarząd Regionu, po czym przychodził Wałęsa i mówił: „Jak wy będziecie się tak zachowywali, to ja was zaraz zostawię. Zaraz to ogłoszę, że tu się pracować nie da. Zachód żadnych pieniędzy nie da, a wszystko przez was legnie”. Wychodził obrażony, trzaskał drzwiami. Często ludzie kruszeli po tych przemowach Wałęsy i bezmyślnie mówili: „To przegłosujmy to jeszcze raz”. I przegłosowywali, co on chciał. Zdrowy rozsądek wykluczał możliwość współpracy w takich warunkach. Zdecydowaliśmy z grupą przyjaciół, że wycofujemy się z prac Zarządu Regionu. To było dobre posunięcie. Andrzej Gwiazda też się wycofał. Chcieliśmy zrobić to już wcześniej, kiedy Lech Wałęsa wyrzucił ze Związku Anię Walentynowicz, ale to Ania prosiła: „Zostańcie. Najważniejsza jest sprawa, co tam moja osoba”. Robiliśmy naturalnie wokół tego wówczas dużo szumu, ale nikt się nie wycofał.

Statut Prezydium Związku mówił, że Zarząd Regionu ma być wybierany przez całą Regionalną Komisję Wyborczą, a Wałęsa i tak robił po swojemu, mówiąc: „Chyba ja wiem najlepiej z kim mam pracować”. I dobierał sobie ludzi. To była szopka.

Byłam atakowana przez współpracowników z Wyższej Szkoły Morskiej, którzy mówili: „Przecież ciebie wybraliśmy, ty masz nas reprezentować w Zarządzie Regionu”. Czułam, że inaczej nie możemy. To było bardzo dobre posunięcie. I ośmielam się powiedzieć, że ta nasza decyzja mogła przyspieszyć wprowadzenie stanu wojennego. Wiesz dlaczego? Jak myśmy zrezygnowali, a co ważniejsze, zrezygnował Andrzej Gwiazda, który był postacią centralną sierpniowego strajku – przecież to on prowadził wszystkie najważniejsze negocjacje, walczył o ten pierwszy punkt postulatów, czyli o wolne i niezależne związki zawodowe – ataki ubecji stały się coraz częstsze i bardziej dotkliwe.

Po naszym wystąpieniu z Zarządu Regionu nie mogliśmy opędzić się od zaproszeń, zapraszano nas do zakładów pracy w różnych zakątkach Polski. Wszyscy chcieli poznać informacje wprost ze źródła, czyli od nas, wszyscy chcieli dowiedzieć się dlaczego wycofaliśmy się z Zarządu Regionu. Prasy niezależnej nie było, do ludzi zaczęło docierać co się dzieje. Myślę, że gdyby była wolna prasa, to nie Lech Wałęsa zostałby przewodniczącym Zarządu Regionu, a Andrzej Gwiazda.

Po marcu Związek zaczął iść w dół. Komuniści zrozumieli, że nie jesteśmy tacy jednomyślni. Kiedy Związek był silny, bo rzeczywiście był silny, to trzeba było przeprowadzić strajk generalny. Od Bydgoszczy zaczęło się – w Bydgoszczy władza przeprowadziła test, aby zobaczyć na co może sobie pozwolić. Uważam, że podobny test komuniści przeprowadzili później, uprowadzając i mordując księdza Jerzego Popiełuszkę.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że ubecja następnym razem zaatakuje dużo mocniej. Składaliśmy wniosek do Wałęsy, aby opracować coś w rodzaju instrukcji, jak ma się zachować społeczeństwo na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego. Wałęsa nawet nie chciał o tym słyszeć. My, to znaczy tak zwany „Gwiazdozbiór”, zredagowaliśmy tekst takiej instrukcji. Wzięłam ze sobą ten tekst, ale już nie zdążyłam go dać do druku. Była to noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku.

Dariusz Jarosiński

Tekst pochodzi z miesięcznika „Nowe Państwo” nr 9 (172) 2020

Tagi: Adam MichnikAndrzej GwiazdaAnna WalentynowiczBogdan BorusewiczBronisław GeremekHenryka Krzywonoshistoria PolskiJoanna GwiazdakomunizmKrzysztof WyszkowskiLech KaczyńskiLech Wałęsaopinie olsztynopozycja antykomunistycznaSłużba BezpieczeństwaSolidarnośćstrajki sierpniowe
UdostępnijTweetujWyślij
Poprzedni artykuł

Kilka zdań o ruchu egzekucyjnym i o Prawie i Sprawiedliwości

Następny artykuł

Pierwszy po … „Bolku”

Podobne artykuły

Zofia Pilecka w Olsztynku. Tak obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych!
Historia

Zofia Pilecka w Olsztynku. Tak obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych!

28 lutego 2023
91
Feliks Koneczny – Cywilizacja żydowska
Historia

Feliks Koneczny – Cywilizacja żydowska

25 lutego 2023
282
Cichociemni_Torun_zdjęcie2
Historia

Pierwszy skok

17 lutego 2023
175
wypij co nawarzyłeś
Historia

Wypij sam co nawarzyłeś

7 lutego 2023
138
Feliks Koneczny –  „Cywilizacja bizantyńska”
Historia

Feliks Koneczny – „Cywilizacja bizantyńska”

6 lutego 2023
459
Naczelnik Piłsudski otwiera pierwsze posiedzenie Sejmu Ustawodawczego 10 lutego 1919 r.
Historia

Luty 1919: początek Sejmu Ustawodawczego

5 lutego 2023
212
Następny artykuł
Pierwszy po … „Bolku”

Pierwszy po … „Bolku”

Marko Bezruczko

Zapomniany bohater, obrońca Zamościa roku 1920

O co chodzi Discovery?

Widziane z Torunia: O co chodzi DISCOVERY?

Marsz dla Życia i Rodziny

Marsz dla Życia i Rodziny

Zaloguj się login żeby komentować

Ostatnio popularne

Partyzant, proboszcz, egzorcysta. Przypominamy postać ks. Tadeusza Borkowskiego

Partyzant, proboszcz, egzorcysta. Przypominamy postać ks. Tadeusza Borkowskiego

25 lutego 2023
976
Płotki w stawie, czyli o tym jak Wyborcza (o)szuka prezydenta

Płotki w stawie, czyli o tym jak Wyborcza (o)szuka prezydenta

18 lutego 2023
599
Tak bardzo nienawidzą św. Jana Pawła II, że bezczelnie kłamią na jego temat

Tak bardzo nienawidzą św. Jana Pawła II, że bezczelnie kłamią na jego temat

10 marca 2023
366
Feliks Koneczny – Cywilizacja żydowska

Feliks Koneczny – Cywilizacja żydowska

25 lutego 2023
282
Feliks Koneczny –  „Cywilizacja bizantyńska”

Feliks Koneczny – „Cywilizacja bizantyńska”

6 lutego 2023
459
Opcja niemiecka w Radzie Gminy Gietrzwałd

Opcja niemiecka w Radzie Gminy Gietrzwałd

22 stycznia 2023
586
FK

Feliks Koneczny – filozof historii

25 stycznia 2023
591
Solidarność

Brońmy etosu Solidarności

20 grudnia 2022
741
magazyn-sledczy

Sprawa zabójstwa z Giżycka sprzed 23 lat. Nowe szokujące fakty!

29 grudnia 2021
1.2k
Bunt w olsztyńskim ratuszu. Urzędnicy mają dosyć Grzymowicza

Bunt w olsztyńskim ratuszu. Urzędnicy mają dosyć Grzymowicza

23 lutego 2023
202
Opinie Olsztyn

Najchętniej czytany konserwatywny portal Warmii i Mazur

Tematy w serwisie:
agresja aksjologia Armia Czerwona dekomunizacja Donald Tusk edukacja energetyka geopolityka gospodarka historia Polski II wojna światowa Jerzy Szmit Joe Biden KO komunizm koronawirus Kościół Katolicki kultura Lewica LGBT manipulacja media neomarksizm Niemcy Olsztyn opinie olsztyn Piotr Grzymowicz PiS PO polityka zagraniczna Polska Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej Rafał Trzaskowski Rosja Rząd RP samorząd Stany Zjednoczone Szubienice w Olsztynie totalna opozycja Ukraina Unia Europejska USA wartości wojna Władimir Putin
© 2019-2022 Opinie.Olsztyn.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.
  • Polityka prywatności
  • Olsztyn
  • Warmia i Mazury
  • Historia
  • Kultura
  • Media
  • Polityka
  • Społeczeństwo
  •  
  • Fundacja im. Piotra Poleskiego
  • Kontakt
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

© 2019-2022 Opinie.Olsztyn.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Welcome Back!

Login to your account below

Forgotten Password?

Retrieve your password

Please enter your username or email address to reset your password.

Log In