Są złośliwości i złośliwostki; są świństwa i świństewka; są podłości i podłostki. Z tymi drobnymi przywarami ludzkimi można sobie jakoś radzić: pobłażliwie uśmiechając się, nie zwracając uwagi, kwitując śmiechem czy wzruszeniem ramion lub po prostu ignorując. Podłość Tuska jest jednak bez granic. No i tu mamy wszyscy problem – duży problem.
Tusk, by skaptować do siebie katolików przed wyborami prezydenckimi w 2005 r., po 27 latach cywilnego związku małżeńskiego, przyjął sakrament bierzmowania i wziął ślub kościelny. Nic mu to jednak nie dało. Z zemsty za to wyzwał nas od „moherowych beretów”. Wtedy to objawiła się u niego, dotąd skutecznie skrywana, mściwość. Potem było już coraz gorzej: „dorżniecie watahy”, „sekta smoleńska”, spuszczenie ze smyczy swoich buldogów jak Palikot i innej swołoczy, „pisoska szarańcza”, „Patologia i Sitwa”, „złodzieje”. Złodziej krzyczy „łapaj złodzieja”. Prawicowe media nazywa „szczujnią”, a ich pracowników określał „najemnikami” lub „funkcjonariuszami”. Stara bolszewicka, stalinowska (w takiej kolejności), a potem hitlerowska szkoła odczłowieczania przeciwników politycznych, ludzi niewygodnych i wreszcie całych grup społecznych. Tusk w dehumanizowaniu innych przeszedł dobre szkolenie.
Aż wreszcie ten „przekonany katolik” mówiąc, że nie jest „starotestamentowym chrześcijaninem”[sic!], przeszedł samego siebie, przyznając publicznie, przy młodzieży, że „nie nadstawi drugiego policzka!”. Opinię o sobie, że „jest za ostry lub zbyt brutalny” odbiera jako komplement („przekonany katolik!?”), bo „jak patrzył na opozycję demokratyczną [jak demoludy], to bał się, że jest zbyt lalusiowata”. „Wróciłem tutaj [z Brukseli do Polski] naprawdę z takim głębokim przekonaniem, że opozycja [umownie: tuskowa, totalna, żadna demokratyczna] powinna zacząć oddawać!” – zagrzewał „miękiszonów twardziel Tusk, niczym bolszewik albo hitlerowiec zgrywający ofiarę. No i przykłada katolikom, którzy wybrali PiS – „klienteli wymarzonej dla władzy” („pisoskiej”): „chleją [teraz od kultury jest pijak Sienkiewicz], biją swoje dzieci, biją kobiety, pracą się nie zhańbili od wielu, wielu lat”.
A katolicy, którzy wybrali PiS?! Ci, którzy słowa Jezusa: „Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,39) biorą dosłownie (nawiasem mówiąc wielu zniechęciło to do Kościoła uznając, że jest On dla „frajerów i ofiar losu”), dostają po policzku również trzeci, piąty i dziesiąty raz! Nawet cwaniak Tusk wie, że już jeden jest spuchnięty, a bycie sponiewieranym, to nie jest najlepsza droga. On woli pierwszy kogoś sponiewierać.
Dobrze to tłumaczy Katechizm Kościoła Katolickiego przy okazji omawiania V przykazania: „Nie zabijaj”. Rozumną interpretację tego przykazania wyniosła moja córeczka z lekcji religii ze Szkoły Podstawowej: „Tatuś, można kogoś zabić również słowem, np. zranić bardziej niż nożem, a nawet doprowadzić do śmierci”. – Casus zaszczutego Wiceministra Spraw Zagranicznych Piotra Wawrzyka, który podjął próbę samobójczą (na szczęście nieskuteczną), oskarżonego przez totalnych o „wielką aferę wizową”. – Piąte przykazanie nie pozbawia prawa do obrony! Katechizm Kościoła Katolickiego jasno wyjaśnia nam: „Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem” (art. 2265). Oczywiście po spełnieniu odpowiednich warunków, jak: zwrócenie uwagi, napomnienie, ostrzeżenie, wreszcie uprzedzenie zastosowania adekwatnych środków.
Owszem, Katolik powinien „nadstawić drugi policzek”, by zapobiec eskalacji konfliktu. Ale za trzecim razem Tusk powinien dostać taką odpowiedź, aby o podniesieniu ręki nawet nie pomyślał.
Parafrazując wypowiedź Pana Prezydenta RP, Profesora Lecha Kaczyńskiego na Westerplatte w 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej skierowaną pod adresem bandyty Putina (zbrodnie na przeciwnikach politycznych, w Czeczenii, Gruzji), ale też do Merkel i Tuska, powinniśmy pamiętać: „Nie wolno ustępować podłości ani nawet skłonnościom podłym”!
Poza tym, szubienice, sowieckie/rassijskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo na czele z czerwonym towarzyszem Grzymowiczem, w Olsztynie należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski