Polski system podatkowy jest ustawiony tak nisko, że biedak, dosłownie, błyskawicznie wpada w wyższy próg podatkowy, bo co to jest 120 tys. PLN brutto. Osoba z tego progu może kupić relatywnie małe mieszkanie, na kredyt do kończ życia. To jest bogacz, czy niewolnik w bankowych kajdanach? Raczej to drugie. Osoby z pierwszego progu nie powinny, w ogóle, płacić podatku.
Długo trwało przekonywanie rządzących z PiS, ale Pan Kaczyński to zrozumiał i ostatecznie ten próg został podniesiony. Cały szereg zdarzeń, w tym inflacja, sprawiły, że osoby przeciętnie zarabiające, są blisko tego progu, a w większych miastach, wręcz ponad progiem. W większych miastach, to nie oznacza, że bogatsi. W większych miastach trzeba wziąć gigantyczny, w porównaniu do zarobków, kredyt, bo trzeba gdzieś mieszkać. Raty trzeba płacić co miesiąc, a przychodzi listopad i grudzień, gdzie wyższy PIT zżera wynagrodzenia. Dzieci chodzą do szkół, idą Święta, więc dodatkowe wydatki, a zarobki ostro w dół. A bankowe kajdany nie są lżejsze na milimetr.
Konstrukcja prawa jest tak zbudowana, że zmiany, korzystne dla podatników, można wprowadzać w trakcie roku. Na miejscu PiS już bym złożył projekt ustawy, który podniósłby tegoroczny próg podatkowy do 140 000 PLN. Dodatkowo, aby do progu podatkowego liczyć wszystkie osoby w rodzinie. W krajach Zachodu, w ich części, sumę dochodu dzieli się przez liczbę osób w rodzinie. Tam osoby dobrze zarabiające mają liczne rodziny, właśnie dlatego. Nie da się matematycznie dowieść czego innego, że status rodziny wynika z dochodu na osobę, a w Polsce, w ustroju antyrodzinnym, dzieci nie mają praw finansowych.
Tuskaszenka, jakby mógł, to by zabrał, niż dał. Wyżej wspomniane, to rdzeń jego elektoratu i niech ferajna zagłosuje przeciw propozycjom PiS-u. Rachunki za energię rosną, za ciepło wkrótce, w sklepach coraz gorzej i drożej, a listopad i grudzień tuż, tuż. A i benzyna po 5,19 PLN, w memach, bo na stacjach zero śladu. No i kwota wolna od podatku 60 000 PLN też się kłania. Na moje oko, zdarzy się, gdy notowania KO drastycznie spadną.
Piotr Solis