Na liście najważniejszych działań, jakie powinny być bezzwłocznie wykonane, jest przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej.
Zdaję sobie sprawę, że dla rządzącej Unią brukselskiej machiny biurokratycznej taki postulat jest niedorzecznym absurdem. Jak kto przyjąć natychmiast? A gdzie wszystkie latami trwające procedury, negocjacje, analizy, porozumienia wstępne, harmonogramy dostosowania, listy wymieniane między członkami UE, zjazdy ministrów, panele ekspertów? Gdzie konferencje przygotowawcze, okresowe podsumowania, memoranda, uzgodnienia na poziomie ambasadorów, a potem na szczytach nieformalnych i formalnych, dywagacje budżetowe, współczynniki, rozdzielniki, koperty narodowe, programy horyzontalne, strategie długo i średniookresowe, uzgadnianie ilości miejsc przy stole, w parlamencie, itd., itp.?
Jest oczywiste, że Ukraina, dzisiaj zupełnie nie mieści się w wypracowanych od ponad siedemdziesięciu lat unijnych regułach, regulaminach, traktatach, standardach i konwenansach. Nawet nie ma co zaczynać na ten temat dyskusji. Nie spełnia i tyle. Co więcej: nie ma też co liczyć, że szybko będzie spełniała. A jednak nie powinniśmy się wahać. Szczególnie my, Polska, w tej sprawie powinniśmy prezentować jednoznaczne stanowisko popierające te starania.
Skoro Rosja napadła na Ukrainę i próbuje ją podbić i zniewolić – robi to nie licząc się z konsekwencjami również dla siebie. Z bezczelną butą pokazuje, że jest zagrożeniem dla świata. Co więcej, dokąd będzie miała potencjał, aby dokonywać agresji i podbojów, dotąd będzie gotowa swojej siły użyć. Wobec takich faktów w obecnej sytuacji świat, w akcie najlepiej rozumianego instynktu samozachowawczego, powinien dążyć do maksymalnego osłabienia a tak naprawdę złamania siły Federacji Rosyjskiej. Wyrwanie Ukrainy z moskiewskiej strefy wpływów i powiązanie jej z zachodem to byłby dotkliwy cios w interesy Rosji, bez względu przez kogo rządzonej. Warto do znudzenia powtarzać nawet rzeczy oczywiste. W podstawowym, strategicznym interesie Polski jest Ukraina związana z Zachodem, a nie podporządkowana Moskwie.
Co owo przyjęcie Ukrainy do UE miałoby w praktyce oznaczać dziś, jutro, za miesiąc czy za rok to już zupełnie inna sprawa i w tym obszarze bez unijnego aparatu biurokratycznego już sobie nie poradzimy, ani ich nie ominiemy. Zdaję siebie sprawę, że wielu będzie wyliczało, jakie koszty trzeba będzie ponieść, ile zagrożeń to wywoła, że w perspektywie będzie to bardzo silna konkurencja na przykład dla naszego rolnictwa. Na pewno Ukraina ma ogromny niewykorzystany dzisiaj potencjał.
Spójrzmy jednak w jakiej znajdziemy się sytuacji w chwili zwycięstwa Ukrainy i wygnania rosyjskich agresorów, jeśli takiego kroku nie zrobimy. Ukraina nadal pozostałaby pod presją Moskwy bez możliwości instytucjonalnego zakotwiczenia na zachodzie i nawet takiej perspektywy. I dlatego właśnie w tej chwili, powinniśmy Ukrainie otworzyć drzwi do Unii Europejskiej.
Z naszego polskiego punktu widzenia ważna jest jeszcze jedna sprawa. Niechże unijne elity: te w Parlamencie Europejskim, w Komisji Europejskiej, Radzie Europy, jej wszystkich dyrekcjach i strukturach, podobnie jak rządy poszczególnych państw dotkną prawdziwych, a nie wydumanych problemów tego świata.
Przyszła pora, aby pochylić się nad prawdziwymi problemami, które dotykają Ukrainę: biedą, niedostatkiem, nierównościami społecznymi, korupcją, prawami pracowniczymi, ochroną zasobów naturalnych, zrównoważonym rozwojem, wsparciem małego biznesu, brakiem mieszkań, dostępem do wiedzy, polityką społeczną, niskimi emeryturami, reformą sądownictwa, wsparciem wdów i sierot. Można by jeszcze długo wymieniać obszary, jakie wymagają i będą wymagały wsparcia na Ukrainie. Bo Ukrainę trzeba będzie odbudować.
Może to wreszcie sprowadzi na ziemię tych, którzy z ataków na Polskę zbudowali sobie sposób na istnienie na europejskich salonach, a jeżeli oni sami kontaktu z ziemią nie szukają – to życie i wyborcy każą im na ziemi wylądować.
Jerzy Szmit