Żadne ze sprzyjających totalnej opozycji mediów nie zająknęło się ani słowem po nieoczekiwanym niemieckim złamaniu unijnych zasad i wspólnotowej solidarności. Wszystkie rozpłynęły się za to nad pozdrowieniami dla CDU, partii Angeli Merkel, które po niemiecku wygłosił Donald Tusk. Dobrze, że tak się stało, bo można w kontekście słów ikony totalnej opozycji spojrzeć na niemieckie działania w samej Unii Europejskiej i zdumiewającej uległości Komisji Europejskiej tak hojnie rozdającej razy niepokornym krajom, w tym Polsce.
Co dokładnie powiedział Tusk? „ Wasz sposób rządzenia był i jest błogosławieństwem nie tylko dla Niemiec, ale i całej Europy” – mówił. I dalej: – Gdyby ktoś zapytał mnie, na kogo mogłem liczyć w staraniach o utrzymanie naszego wysokiego standardu życia, bez wahania wskazałbym na CDU. To właśnie CDU zawdzięczamy, że w walce z autorytarnymi tendencjami, korupcją, populizmem i kłamstwem nie zatraciliśmy wolności, uczciwości, przejrzystości oraz prawdy (…). Dziękuję za pierwszorzędne, polityczne przywództwo w dramatycznym momencie naszej historii. Pandemia, brexit, napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i chaos za Atlantykiem, to ekstremalnie ciężki egzamin dla cierpliwości, efektywności i odpowiedzialności. Ciężar tej odpowiedzialności spoczywał w ostatnich miesiącach na barkach trzech wspaniałych kobiet Angeli Merkel, Annegret Kramp-Karrenbauer i Ursuli von der Leyen. I mówię to w imieniu całej Europejskiej Partii Ludowej. Jestem pełen podziwu dla tego, co udało wam się zdziałać i osiągnąć.
Totalsi, którzy odpierali wcale nie złośliwe komentarze, że pozdrawianie niemieckiej partii – jakakolwiek by nie była – z Gdańskiem w tle może budzić niesmak.
– Przynajmniej zna języki – odpowiadali, często z dumą.
– Mądrze mówi – dodawali inni.
Europejska solidarność
Jednak prawdziwa treść przekazu Donalda Tuska nie tkwi wcale w czołobitnych słowach mówionych po niemiecku. Ona ma ogromne znaczenie, kiedy zauważymy – przemilczane w opozycyjnych mediach – zachowanie Niemiec w sprawie szczepień przeciwko Covid-19.
Kiedy pod koniec ub. roku Parlament Europejski i Komisja Europejska dyskutowały o sposobie radzenia sobie z pandemią – nie tylko w obszarze gospodarczym, ale również zdrowotnym – wyrażenie „europejska solidarność” pojawiało się niemal w co trzecim zdaniu. Koniec końców ustalono, że szczepionki dla wszystkich krajów członkowskich Wspólnoty będą kupione przez Unię Europejską i sprawiedliwie, według algorytmu biorącego pod uwagę przede wszystkim liczbę mieszkańców każdego unijnego kraju, rozdzielone pomiędzy poszczególnych członków, tak żeby szczepienia mogły rozpocząć się na całym kontynencie jednego dnia. I rzeczywiście pierwsze zastrzyki z preparatem Pfizer-BioNTech 27 grudnia 2020 roku odbyły się w świetle fleszy i obecności kamer w całej Europie. W niektórych krajach szczepili się politycy – dla przykładu, w innych pracownicy służby zdrowia, jeszcze gdzie indziej szczególnie zasłużeni seniorzy.
Przewodnicząca Ursula von der Leyen, miłośniczka praworządności i solidarności, wielokrotnie podkreślała, że UE będzie kupować szczepionki an-block, dla wszystkich krajów unijnych, nie ma więc potrzeby, żeby te kraje robiły to we własnym zakresie. Koniec końców kupowanie szczepionek we własnym zakresie zostało zabronione w dokumentach unijnych do dzisiaj dostępnych na stronach Komisji Europejskiej.
Wśród nich jest dokument „Cele unijnej strategii szczepień”, który – zdaniem autorów – przedstawia politykę UE w sprawie walki z pandemią m.in. poprzez „zapewnienie państwom członkowskim i ich mieszkańcom szybkiego dostępu do szczepionek oraz jednocześnie wyznaczenie kierunku globalnej solidarności, jak najszybsze zapewnienie wszystkim osobom w UE sprawiedliwego i przystępnego cenowo dostępu do szczepionek, zagwarantowanie przygotowań w krajach UE do wprowadzenia bezpiecznych i skutecznych szczepionek, rozwiązanie kwestii transportowych i wdrożeniowych oraz ustalenie, które grupy powinny uzyskać dostęp do szczepionek w pierwszej kolejności”.
Strategia szczepień – jak zapowiadała Komisja Europejska – powinna posłużyć krajom członkowskich za ramy odniesienia przy opracowywaniu strategii krajowych. Warunek był jeden – nikt nie działa na własną rękę.
Praworządność? Dla wybranych
Tymczasem niespełna dwa tygodnie później… Niemcy po prostu zamówiły dodatkowe partie szczepień od producentów dopuszczonych przez Europejską Agencję ds. Leków ze swoimi preparatami do unijnego rynku. Tak po prostu!
Żaden z dziennikarzy totalnych mediów nie zapytał, dlaczego tak się stało, ani też prawdę mówiąc nie wspomniał o tym, co zrobiły Niemcy. Żaden z europosłów spod sztandaru PO, macierzystej partii Donalda Tuska, członka Europejskiej Partii Ludowej zrzeszającej – obok PO i Nowoczesnej również niemiecką CDU – nawet nie zająknął się o europejskiej solidarności.
Prawdę mówiąc nawet Komisja Europejska niespecjalnie wiedziała, co z tym fantem zrobić – szczególnie, że na tapecie miała ruganie Węgrów za to, że we własnym zakresie ten kraj kupił szczepionki rosyjskie Sputnik.
O unijnych i niemieckich podwójnych standardach głośno mówił właściwie tylko jeden polityk – cytowany przez brytyjski „Daily Express”, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
W końcu europejscy komisarze – w ramach przywoływanej przez cały grudzień europejskiej solidarności – znaleźli salomonowe wyjście pozwalające na niezauważenie niemieckiego ruchu i jednoczesne potępienie Węgier.
– Państwa UE mogą na własną rękę negocjować z producentami szczepionek – poinformował w piątek rzecznik Komisji Europejskiej ds. zdrowia Stefan De Keersmaecker. – Państwa członkowskie UE mogą na własną rękę negocjować zakup szczepionek przeciwko Covid-19 z producentami, których nie obejmuje wspólne portfolio. Jednak celem naszej strategii szczepień jest wypracowanie wspólnie z krajami członkowskimi zdywersyfikowanego portfolio różnych szczepionek.
Chwilę później Stefan De Keersmaecker dodał jednak – choć ciszej – że „równoległe negocjacje z producentami szczepionek, z którymi już mamy umowy, czy je negocjujemy, są niedozwolone”.
Żaden z unijnych polityków nie złożył wniosku o ukaranie Niemiec. Nie mówił o złamaniu unijnych zasad i unijnego prawa. Żaden nie wzywał do uruchomienia art. 7 przeciwko Niemieckiej Republice Federalnej.
Niemiecki grzech grzecznie zamietli pod dywan również polscy politycy totalnej opozycji. Zachwycali się za to i zachwycają inwokacją wygłoszoną przez Tuska. Cytowanymi już słowami: „Wasz sposób rządzenia był i jest błogosławieństwem nie tylko dla Niemiec, ale i całej Europy”.
Paweł Pietkun