Może się okazać, że w sposób zupełnie niemal nie zauważony, nastąpił zdecydowany przełom w tzw. batalii o sądownictwo. Ale po kolei.
Od pewnego czasu, oszalała opozycja w trosce o Polskę rozważając, jak ma wyglądać kraj po jej wielkim triumfie w 2023 roku, ujawniła zręby swojego planu oczyszczenia sądownictwa z „pisowskich pozostałości”. Owe „pozostałości”, to prawie 2000 sędziów mianowanych prawidłowo po 2015 roku, jakieś 2 miliony wyroków wydanych przez nich, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z niemal 1/4 okresu jego funkcjonowania w niepodległej Polsce.
Ale co to ma za znaczenie, dla naszych dzielnych rewolucyjnych szwadronów z PO, Nowej Lewicy, grupy płaczka czy nawet PSL-u. Snują zatem plany „weryfikacji”, przesuwania w stan spoczynku, „przeglądu orzeczeń”. Wszystko to w oparciu o wydane z przekroczeniem uprawnień traktatowych orzeczenia skorumpowanego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Co ciekawe nikomu z tych „wybitnych specjalistów od sądownictwa”, za którymi stoi niewielka w sumie grupka rozpolitykowanych, rozgrzanych „sędziów”, nie przyszło do głowy, że o wiele prościej jest podważyć mandat dużej grupy sędziów (w największym stopniu dotyczy to „starych” sędziów SN, prawie wszystkich sędziów sądów apelacyjnych i starszych wiekiem sędziów sądów okręgowych, którzy swoje kariery zaczynali jeszcze w latach 70-tych lub 80-tych. Pomijam na tym miejscu to, że w oczywisty sposób mandat i działania Krajowej Rady Sądownictwa na przełomie XX i XXI wieku były również kwestionowane i to nawet w obozie sędziowskim związanym obecnie z PO.
Sam wiem, jak wyglądało ówcześnie „wejście w zawód sędziego” i z pewnością żaden z tych sędziów nie przeszedłby rzetelnej procedury „testu niezależności”, opisanej w nieprawnym werdykcie Trybunału Sprawiedliwości. Ot choćby odgrzebanie w papierzyskach tych sędziów, wyników obowiązkowych „kursów” w ramach wieczorowego uniwersytetu marksizmu i leninizmu prowadzonych przez odpowiedniej komórki b. polskiej zjednoczonej partii robotniczej, bez ukończenia których nikt nie miał żadnych szans, aby zostać sędzią czy prokuratorem.
PAMIĘTACIE KOLEŻANKI I KOLEDZY?
No i właśnie 13 grudnia 2021 roku, trójka odważnych sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego podniosła wreszcie ten problem.
STAŁO SIĘ i mam nadzieję, że ta machina ruszyła.
Teraz są już tylko dwie drogi i piszę to zarówno pod adresem oszalałej opozycji jak i pozostającej w narcystycznym uwielbieniu części obozu rządzącego.
1. Kontynuowanie tej wojny polsko-polskiej i kompletny paraliż sądownictwa, co otwiera również drogę dla czynników obcych, które na pewno nie stracą ani minuty, aby dorzucać do kotła tej wojny wewnętrznej, albo
2. Droga do rozsądnego kompromisu, przed czym podstawowa refleksja musi tu nastąpić po stronie opozycji i rozgrzanych sędziów.
Czasu mamy niewiele, a wróg u bram. Paraliżując nasze państwo od wewnątrz, wystawiamy się na niechybną klęskę.
Grzegorz Górski