Wojny nie wygrywa się bez wyrzeczeń, czyli kilka refleksji o obecnym stanie zachodu.
1. Wyobraźmy sobie, że w 1942 roku UK kupuje w Niemczech doskonałe maszyny, dzięki którym możliwe jest produkowanie świetnych angielskich samolotów. A jednocześnie w drugą stronę, UK sprzedaje do Niemiec ropę, którą przewożą – walcząc z niemieckimi U-Bootami – do Anglii, amerykańskie tankowce. Jednym słowem handel kwitnie, ale Bank of England tak komplikuje przekazywanie płatności, że obie strony korzystać muszą z pośrednictwa banków szwajcarskich i luksemburskich. No i rzecz jasna Churchill z Rooseveltem trzy razy dziennie mówią, iż Hitler jest zbrodniarzem i poniesie odpowiedzialność.
Raczej trudne do wyobrażenia…..
2. Wyobraźmy sobie, że lipcu 1940 roku nowy premier angielski występuje w BBC i mówi – no tak, nasz kolejny dzielny aliant padł. My będziemy bronić każdego centymetra naszej ziemi i ziemi naszych kolejnych sojuszników, ale musimy to robić tak, żeby żaden mieszkaniec UK nie poniósł konsekwencji wojny. Zrobimy wszytko, żeby uniknąć najgorszego, aby nasi obywatele żyli tak, jak żyli dotąd. A Hitlera, tego zbrodniarza, załatwimy tak, że jego gospodarka o naszych działaniach legnie w gruzach. No może nie zaraz, ale gdzieś około 1947 roku to już na pewno….
Raczej trudne do wyobrażenia…..
3. Wyobraźmy sobie, że 9 grudnia 1941 roku Roosevelt występuje i mówi, że wprawdzie zaatakowano nas na Hawajach, ale Hawaje to tak naprawdę nie jest teren USA. Jak Japończycy zaatakują nas na naszym terenie, to damy im łupnia. Na dzisiaj najważniejsze jest to, żeby Amerykanie nie musieli ani tracić życia, ani poziomu życia. Bo przecież nasze społeczeństwo ciągle leczy rani po ciężkim Wielkim Kryzysie.
Raczej trudne do wyobrażenia…..
4. Wyobraźmy sobie, że po tragicznych rządach tandemu Carter – Brzeziński prezydent Reagan obwieszcza, że Sowieci wprawdzie rolują nas na wszystkich możliwych odcinkach i nasze przywództwo w świecie się załamało, ale jak spróbują wylądować w San Fransisco, albo wystrzelić swoje rakiety na Nowy Jork, to my im pokażemy z całą siłą, na co nas stać. Ale na razie musimy leczyć rany po ciężkim kryzysie naftowym i zadbać o komfort życia wszystkich Amerykanów.
A Breżniewa niech najlepiej dorwą Afgańczycy. Będziemy kibicować ich walce z Sowietami, ale pomóc nie możemy, bo Sowieci mogliby uznać, że wywołujemy im wojnę.
Raczej trudne do wyobrażenia…..
Chyba wystarczy….
Oglądanie dziś Bidena, który po orędziu do Kongresu zachęca Ukraińców, aby „dorwali” Putina, co wywołuje aplauz kongresmenów w momencie, gdy na Kijów i Charków spadają rosyjskie rakiety i bomby, budzi absmak.
Słuchanie pełnych frazesów zapewnień o „jedności”, „straszliwych sankcjach”, o „wyciągnięciu wniosków” czy „obronie każdego centymetra” z jednoczesnym deklarowaniem, że nasi obywatele muszą nadal pławić się luksusie, wywołuje odruch wymiotny. Przynajmniej u mnie.
Hodowanie Putina trwa w najlepsze:
– cena baryłki ropy zbliża się do historycznych rekordów, co oznacza fiasko wszelkich bredni o sankcjach,
– Putin jest nam (USA) potrzebny, bo przecież musimy zrobić deal z Iranem
– nasz człowiek z Tel Avivu wyprasza u Putina osłonę przed Iranem oraz specjalny status ludności żydowskiej na Ukrainie już pod rządami rosyjskimi,
– Macron dalej skamle o pokój, a przynajmniej może o jakieś „korytarze”
– Scholz zapowiada „zmianę polityki” – „już wkrótce”.
Starczy….
Robią to w momencie, gdy cała „militarna potęga” Putina okazuje się telewizyjną mistyfikacją, która kruszy się spektakularnie w starciu z niewielkim, ale zdeterminowanym przeciwnikiem.
Trzęsą portkami jak dzieci w piaskownicy przed latającym naokoło wrzaskliwym kundlem. Powiedzieć hańba to byłby komplement.
No tak, ale najważniejsze jest przecież to, żebyśmy „odbudowali się po covidzie, a naszym obywatelom żyło się miło i dostatnie”.
A jak już … to my temu Putinowi ….
prof. Grzegorz Górski