Moje ostatnie wpisy wywołały trochę szumu. Część Czytelników skoncentrowała się na intensywnych rozważaniach, czy nie jestem już po drugiej stronie. No bo jak – jak można kalać własne gniazdo. Zwłaszcza teraz, gdy trzeba stawić czoła zmasowanemu uderzaniu przez przeciwników. Wytykać błędy dawne i obecne.
Na szczęście zdecydowana większość doskonale rozumie, że prawdziwą siłą i wielkością jest umiejętność przyznania się do własnych błędów, przeproszenia za to i ruszenia do przodu. To jest warunek odzyskania zaufania bardzo wielu ludzi w Polsce. Tych, którzy mają już dość pałkarskiego reżimu Tuska, ale ciągle pamiętają wiele z czasów rządów PiSu. To właśnie oni są dziś krytyczną grupą elektoralną i im nie wystarczy pompowanie 24 godziny na dobę, że Tusk jest fe, a my cacy. Oni potrzebują więcej. I – słyszę to z bardzo wielu stron – właśnie na to czekają. Właśnie to jest przestrzeń, gdzie dzisiaj buszuje S. Mentzen i Konfederacja. Nie jestem w stanie pojąć, że są ludzie, którzy tego nie rozumieją.
Polska jest dzisiaj w sytuacji, gdy bezczynne czekanie na to, aż nastroje społeczne jeszcze bardziej przesuną się na naszą stronę, jest także niemal zbrodnią. Niewykorzystywanie niekończącego się pasma kompromitacji regirungsführera, to – jak mawiał minister Fouche – więcej niż zbrodnia. To błąd.
Starałem się pokazać w serii wpisów z tego tygodnia – skądinąd przepraszam za tę intensywność – ledwie kilka przestrzeni, które leżą odłogiem. Dziś wydaje mi się, że przyszła kolej na rzecz najważniejszą.
Seria zamachów na państwo polskie, na jego konstytucyjny porządek i na instytucje publiczne dokonana i stale dokonywana przez reżim Tuska, jest zarówno w wymiarze wewnętrznym, jak i – zwłaszcza – międzynarodowym, pozostawiona właściwie bez jakiejkolwiek reakcji. Najważniejsza dotąd próba uderzenia w ten bolszewicki zamach stanu została podjęta przez Przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego. I chwała mu za to, choć to niezwykle ważne przecież działanie, nie zostało w żaden sposób rozegrane. W pierwszym rzędzie wiadomo było, że prędzej czy później dysponentem postępowania zostanie Bodnar i jego ludzie, co skazywało efektywność procesową wniosku na zagładę. Co jednak ważniejsze, nie stworzono wokół tej akcji praktycznie żadnego międzynarodowego działania. Tymczasem waga tego zarzutu, niezależnie od sympatii i antypatii dla PiSu z jednej strony, zaś dla Tuska z drugiej strony była tak wielka, że aż prosiło się o zdecydowane wejście z tym tematem w przestrzeń międzynarodową. Dowody? Ile zamieszania wywołało udzielenie azylu na Węgrzech Romanowskiemu? I sprawę tę rozegrali w praktyce sami Węgrzy.
Tymczasem – mimo obiektywnego zainteresowania sprawą poza Polską – nikt nie pofatygował się, aby jakąkolwiek kampanię wokół tego wydarzenia stworzyć. Nawet – o czym już pisałem – prezydent Duda zamiast uczynić tę właśnie sprawę głównym punktem swojego spotkania z Trumpem i w ogóle swojej obecności na kongresie CPAC, ominął ten temat szerokim łukiem i zajmował się Ukrainą. Strażnik konstytucji.
Dziś środowiska skupione wokół Tuska dysponują jeszcze jednym narzędziem, którego mogą użyć w walce z pałkarskim reżimem. A jednocześnie wynieść sprawę bolszewickiej rewolucji realizowanej przez Tuska na poziom międzynarodowy, ale jednocześnie skutecznie go ugodzić. I – co najistotniejsze – mogą działanie takie przeprowadzić w całkowitej niezależności od jakiegokolwiek czynnika związanego z tym reżimem.
Istnieje wystarczająco wiele dowodów na to, aby uznać, że działania podejmowane przez Platformę Obywatelską od 13 grudnia 2023 roku (ale także i wcześniej, w „praktyce” opozycyjnej tej partii) mają charakter naruszający porządek konstytucyjny RP. Ilość i intensywność tych naruszeń prawa jest tak wielka, że całkowicie uzasadnia złożenie skargi o delegalizację tej partii politycznej.
Jest wiele uprawnionych podmiotów, które takie skargi – każdy we własnym zakresie – mogą złożyć. Na skuteczność złożenia tej skargi pałkarski reżim nie ma żadnego wpływu. A adresatem tej skargi jest Trybunał Konstytucyjny. I to on – wyłącznie i suwerennie – sprawę taką prowadzi i rozstrzyga. I niezależnie od opowiastek „prawników” Tuska i Bodnara, rozstrzygnięcie tego ciała, nie pozostanie bez konsekwencji zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i – zwłaszcza – międzynarodowym. Prędzej niż później.
Oczywiście – działanie takie musi być przygotowane przede wszystkim międzynarodowo. Opinia międzynarodowa musi mieć podstawy, aby zrozumieć, o co w tej grze chodzi. Dzisiaj, po gangsterskiej rozgrywce kumpli Tuska w Rumunii, będzie to znacznie łatwiejsze. Pamiętajmy, że pałkarskie reżimy EPP w Polsce i Rumunii, wspierane przez grupę Webera dobrały się do dwóch z sześciu największych krajów Unii. To już nie jest błahostka dla nikogo.
Zdecydowana akcja w tym zakresie jest też właściwie ostatnią deską ratunku dla PiSu. Jeżeli bowiem przy pomocy bandyckich metod, Tuskowi uda się zainstalować swojego prezydenta, to o czym piszę w kilka tygodni po tym przeprowadzą jego ludzie. Tak – jeśli PiS nie doprowadzi do delegalizacji PO, to Tusk zdelegalizuje PiS tą właśnie opisana przeze mnie drogą, po zainstalowaniu w Trybunale swoich ludzi. Śmiem twierdzić, że będzie to pierwsza rzecz, którą zrobią. Bo dzięki temu będą mogli „domknąć układ” i to nie tylko personalnie. Delegalizacja PiS spowoduje, iż uzyskają większość konstytucyjną i zmienią sobie konstytucję na to, co będą chcieli.
To jest scenariusz nie jest napisany w Polsce, ale to właśnie drogą tam zaprojektowaną idzie dziś pałkarski reżim. I „o tym są te wybory”. I dlatego trzeba się naprawdę wziąć do roboty. Zagłada Polski nie jest bowiem wcale odległym planem.
Prof. Grzegorz Górski