Wydaje się, że na naszych oczach narodziły się dwie Polski. Jedna patriotyczna, dbająca i budująca więzi społeczne, przestrzegająca zasad moralnych, mająca poczucie odpowiedzialności przed Bogiem i pokoleniami, które już odeszły oraz pokoleniami, które przyjdą po nas. To Polska dumna ze swojego ponadtysiącletniego dziedzictwa, złączona więzami wspólnoty z naszymi rodakami rozsianymi po całym świecie, nawiązująca wprost do najlepszych tradycji I i II Rzeczypospolitej, pragnąca autorytetów, za którymi stoi mądrość, niezależność myślenia i działania, a także uczciwość i odwaga. Polska odwołująca się do chrześcijańskiej cywilizacji, uznającej prymat ducha nad materią i charakteryzującej się personalistycznym podejściem do człowieka, w której człowiek pojmowany jest jako podmiot wolny i rozumny. Ta patriotyczno-konserwatywna Polska stawia na prymat moralności i prawa naturalnego oraz celów ważnych dla Ojczyzny nad partykularne interesy poszczególnych ludzi i grup społecznych. W tak postrzeganej Polsce człowiek jest istotą wolną, mającą silny związek z prawdą, dla której zdecydowany jest poświecić swoje dobro osobiste. Ta Polska wie, że życie jest czymś więcej niż tylko istnieniem w czasie – zalążkiem istnienia, które przekracza granice czasu „bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka”.
Druga Polska to Polska liberalno-lewicowa, internacjonalistyczna, dążąca do wymieszania się substratów narodowych, odrywającą się od własnych korzeni, często zawstydzona historycznym dziedzictwem narodu, wraz z którym tworzy polskie społeczeństwo; antyreligijna i deprecjonująca katolicki fundament Ojczyzny, atomizująca społeczeństwo, głosząca pochwałę indywidualizmu, mająca wizję wolności człowieka opartą na wolności od tradycji, patriotyzmu, religii. Według tej Polski to nie naród, ale zatomizowany człowiek jest suwerenem z przyznaną samemu sobie absolutną wolnością. Ta liberalno-lewicowa Polska akceptuje ,,rodzinę z wyboru”, która może , według niej, składać się też z ludzi tej samej płci dążących do zapewnienia sobie indywidualnego – osadzonego w hedonizmie – szczęścia. Ta Polska za autorytety obiera sobie idoli tworzonych przez media i tych mediów właścicieli. Ta Polska potrzebuje ciągłego poklasku, poklepywania oraz permanentnej aprobaty zagranicy, wobec której cechuje się dużą uległością, ocierającą się wręcz o ojkofobię.
Te dwie Polski – jedna konserwatywno-patriotyczna, druga liberalno-lewicowa – mają też odmienne wizje kontynentu europejskiego. Ta pierwsza chce Unii Europejskiej w formule Europy Ojczyzn, jako związku suwerennych państw, osiągających wspólne cele dzięki zasadzie solidaryzmu w działaniu. Chce Unii państw, które współpracują ze sobą na zasadzie międzynarodowej, a nie ponadnarodowej. Obóz patriotyczno-konserwatywny, kreując rozwój Unii, odwołuje się do dziedzictwa chrześcijańskiej cywilizacji, która określiła takie wartości, jak: prawda, dobro, rodzina, naród, wspólnota. Uwaga skupiona jest tu na człowieku będącym zarówno suwerenem, jak i podmiotem moralnym. Ten obóz dba o patriotyzm, który nie jest patriotyzmem swoistego kontraktu z państwem, ale patriotyzmem związanym z uczuciem i zobowiązaniem wobec Ojczyzny, gdzie człowiek jest traktowany jako wolny podmiot mający zobowiązania wobec: rodziny, wspólnoty, narodu. Natomiast ta druga – lewicowo- liberalna – Polska, odrzucając Europę Ojczyzn, chce państwa federalnego ze stolicą w Brukseli lub Berlinie. W takiej wizji nie będzie już państw narodowych z ich anachronicznym według lewicowych liberałów (bo zaściankowym i ocierającym się o faszyzm oraz nazizm) patriotyzmem. Ta Polska, reprezentowana przez PO, Nową Lewicę, Polskę 2050 Hołowni, jest przekonana o tym, że mieszkańcy Europy to szybko atomizująca się masa ludzka z postępującą atrofią świadomości narodowej. Uważa, że suwerenem Europy nie są narody, ale zatomizowany człowiek z przyznaną mu absolutną wolnością. Wolnością od moralności, patriotyzmu, religii. „Bóg umarł” – głosi liberalno-lewicowy salon, a szatan jest tylko jasełkowym tworem. Nie ma więc dobra, nie ma zła, wszystko jest względne. Człowiek może sądzić i stanowić o tym, co jest dobre, a co złe, bo jego rozum jest najdoskonalszą miarą, a jego wola najwyższym prawem. Narody zaś, jako wspólnoty anachroniczne, odchodzące w przeszłość, zostaną wkrótce wg liderów lewicy zastąpione europejskimi regionami z płynną tożsamością. Będą to regiony swoistych wspólnot estetycznych – bez autorytetów, ale z ekspertami, specjalistami oraz idolami stworzonymi przez medialnych sponsorów. W tej federalnej Europie ludzie, dostosowujący się do wymogów i warunków ich otaczających, zajęci mają być walką o pomnożenie dóbr i realizowaniem swoich przyjemności związanych z estetyką, a nie etyką. Ta estetyka ma być wolna od wartości, bo w powstających w miejsce narodów społecznościach, zamieszkujących regiony, wartości są przeszkodą w realizowaniu tak swoiście pojmowanej wolności człowieka
Funkcjonariusze liberalnej lewicy i wspierających ją mediów są zdania, że im szybciej przedefiniuje się tradycyjne symbole, pojęcia i wartości, które od wieków konstytuują w Europie narody, tym szybciej pojawi się państwo federalne z nowym patriotyzmem obywatelskim. Patriotyzmem swoistego kontraktu zawieranego przez władze regionu Europy z zamieszkującą ów region zatomizowaną społecznością, który w każdej chwili można zerwać, kierując się jedynym kryterium: użyteczności dla zatomizowanego społeczeństwa zamieszkującego region. W tej rzeczywistości Europy federalnej nie będzie np. potrzeby budowania portu lotniczego pod Łodzią, kiedy sąsiedni duży region (z władzą centralną w Berlinie) ma już duże i nowoczesne lotnisko. Ewentualne spory między europejskimi regionami rozstrzygać będzie rząd europejskiego państwa federalnego z siedzibą w Brukseli lub Berlinie.
Powstała w ten sposób w Europie swoista Rzesza zadba też o obywateli takiej Europy regionów. Zatomizowany obywatel – uwolniony od rodziny, małżeństwa, moralności i realizujący swoje indywidualne potrzeby oraz postawiony w centrum tak zbudowanego świata – będzie mógł wreszcie być uwolniony od krępującego go dziedzictwa chrześcijańskiego. Będzie panem swojej konsumpcji, natury, a nawet związanej z nią płci.
Keram