Druga tura wyborów prezydenckich za pasem. Emocje rosną, sztaby walczą o każdy głos, a media – zamiast rzetelnie informować – coraz częściej stają się bronią polityczną. W samym środku tej burzy stoi Karol Nawrocki – człowiek, który od lat pokazuje, że można być dumnym z polskiej historii, że patriotyzm nie musi być wstydliwy, a polskość to nie obciach.
I właśnie za to go dziś atakują.
Hejt? Nie pierwszy i nie ostatni – ale najbardziej brutalny
Nie oszukujmy się – Karol Nawrocki nigdy nie był ulubieńcem salonów III RP. Za mocno mówił o prawdzie, za często przypominał niewygodne fakty z czasów PRL, za bardzo wierzył w sens pamięci narodowej. Ale to, co dzieje się teraz – w przeddzień drugiej tury – to już nie jest krytyka. To regularna kampania nienawiści.
Internet pęka w szwach od zmanipulowanych nagłówków, wyrwanych z kontekstu cytatów, dziwnych „rewelacji” z przeszłości. Przypadek? Nie. To dobrze zaplanowany atak – oparty na strachu przed tym, że właśnie taki kandydat może wygrać. Kandydat, który nie klęka przed Berlinem, nie rumieni się, mówiąc o Żołnierzach Wyklętych, i nie boi się powiedzieć głośno, że Polska ma prawo do własnej narracji.
Trzaskowski i Platforma wiedzą, że przegrywają
W tym hejcie czuć coś jeszcze – panikę. Obóz Rafała Trzaskowskiego wie, że mimo medialnej przewagi i pełnych sal kampanijnych, coś im się wymyka. Ludzie nie chcą kolejnego prezydenta „na pokaz”. Nie chcą kogoś, kto będzie grzecznie przytakiwał unijnym dyrektywom i przepraszał za wszystko, co w Polsce niepostępowe. Chcą przywódcy, który mówi własnym głosem.
I właśnie dlatego wybrali Karola Nawrockiego za cel. Bo to nie jest polityk z kalkulatora. To człowiek z krwi i kości – historyk, patriota, ojciec. Ktoś, kto ma odwagę być sobą. Ktoś, kto nie idzie do Pałacu Prezydenckiego po stanowisko, tylko po misję.
Hejt nie zadziała. Polacy widzą więcej
Jestem pewien – ten hejt się nie uda. Polacy, choć czasem milczą, mają doskonałą intuicję. Widzą, kto atakuje i dlaczego. Widzą, że to nie chodzi o „afery”, tylko o zaszczucie człowieka, który zagraża układowi. Widzą, że jeśli dziś pozwolimy zniszczyć Karola Nawrockiego, jutro zamilknie każdy, kto myśli inaczej niż medialna większość.
Ale Polska to nie studio TVN. Polska to także Białystok, Przemyśl, Wadowice i Elbląg. Polska to setki tysięcy ludzi, którzy wychodzą z kościoła i głosują sercem. I właśnie to serce zadecyduje w drugiej turze.
Na przekór hejtowi – idźmy głosować
Dziś nie chodzi już tylko o samego Nawrockiego. Chodzi o to, czy damy się zastraszyć. Czy pozwolimy, żeby o przyszłości Polski decydowały memy i manipulacje. Czy nadal będziemy patrzeć w lustro z dumą, czy ze wstydem.
Ja wybieram dumę. Ja wybieram Karola Nawrockiego. Bo to on najlepiej rozumie, że być Polakiem – to nie powód do przeprosin. To zobowiązanie.
Adam Iner