Czy kultura, jako dziedzina życia społecznego, jest powiązana z polityką?
Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna. Każdy, kto obserwuje różnego rodzaju wydarzenia kulturalne – w tym powoływanie i zwalnianie pracowników różnych instytucji kultury, promowanie, lub tępienie przez władze publiczne poszczególnych twórców, administracyjne próby wpływania na treści promowane na wystawach, koncertach w teatrach w wydawnictwach itp. ( np. wycofanie z Biennale Sztuki w Wenecji wystawy Ignacego Twardosa, ingerencja w ekspozycję Muzeum II wojny światowej oraz pomijanie w repertuarach narodowej Opery i Filharmonii muzyki rosyjskich kompozytorów) – odpowie jednoznacznie: tak, kultura w mniejszym, lub większym stopniu w każdym kraju (a szczególnie w krajach, w których brak jest zamożnych darczyńców i tym samym znaczącego mecenatu pozapaństwowego) podlega wpływom i ingerencjom polityki.
Nie mam zamiaru oceniać istniejącej sytuacji, ale zwracam uwagę, że z faktami się nie dyskutuje. Można i należy je zmieniać i naprawiać, ale nie wolno rzeczywistości zakłamywać. To, co wydarzyło się w czasie, na szczęście krótkiego, „zarządzania kulturą” przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza uważam za skandal, który nigdy w historii Polski nie miał miejsca. Uwzględniając powyższe, chciałbym, aby Polacy nie ulegali indoktrynacji i „praniu mózgów” przez wszelkiego rodzaju politykierów (bo znaczna część klasy rządzącej na miano „polityka” nie zasługuje) i uświadomiwszy sobie, że powiązania między kulturą a polityką są rzeczą naturalną, próbowali zmieniać politykę, a nie odłączać od tej sfery życia publicznego kulturę. Podobne zjawisko obserwujemy w oświacie i rozmawiając o wpływie polityki na nasze codzienne życie, o niej też nie wolno zapominać.
Zarówno kultura jak i edukacja kształtują charaktery, poglądy i postawy przyszłych pokoleń, tych które za kilka lat będą decydowały nie tylko o losach Polski, ale również Europy i świata. Jeśli przyjmiemy arystotelesowską zasadę, że polityka to roztropna realizacja dobra wspólnego i, wbrew obiegowym opiniom, połączymy ją z myślą Niccolò Machiavellego, że celem polityki jest racja państwa powinniśmy starać się aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym. Odcinanie się, w imię pozornie szlachetnych ideałów, od działalności publicznej, a tą w najbardziej znaczącym wymiarze jest polityka, to droga donikąd.
Wojciech Starzyński