Tusk zrealizował pierwszą „darmową” (z naszych pieniędzy) obiecankę wyborczą – in vitro. W dosłownym tłumaczeniu znaczy „w/na szkle” (kiedyś w laboratoriach używało się sprzętu szklanego). W medycynie tą metodę określa się zapłodnieniem pozaustrojowym w warunkach laboratoryjnych. Jakby nie określać, jest to metoda sztuczna, nazywana pierwotnie „dzieckiem z probówki”. Od razu uprzedzam, by lewactwo nie przypisało mi, że pogardzam dziećmi poczętymi tą metodą – wszystkie, podkreślam, wszystkie dzieci są kochane. To dorośli są podli, gdy posługują się metodami podłymi.
Przykro było patrzeć, że nawet niektórzy posłowie z Prawa i Sprawiedliwości w obecnej kadencji Sejmu głosowali za tą metodą. Chcieli tylko „szczęścia” par (jakich? – bo dzisiaj diabli to wiedzą), w dodatku tłumacząc się faryzejsko, że głosowali tylko za finansowaniem tej metody?! Czy tylko naiwni, czy ignoranci?! Zdradzili idee i wartości, które Prawo i Sprawiedliwość wyznaje i których broni.
W chwili zapłodnienia powstaje istota ludzka. Niech lewactwo nie wysuwa kryterium rozumności, bo można wielum z nich również przypisać jego brak i nie uznać za istotę ludzką. Pierwszy przykład: lewactwo z uporem maniaka twierdzi, że jest to metoda leczenia bezpłodności. Toż to cud!? Ateusze wierzący (to taki oksymoron) we własne bzdury?! Twierdzi też, że dzięki niej może się urodzić więcej dzieci. Ukrywają przy tym, że zabijanych jest pięcioro pozostałych dzieci – istot ludzkich. Polskie prawo zabrania zapłodnienia in vitro więcej niż 6 komórek jajowych, ale w wyjątkowych przypadkach może być więcej – decyduje lekarz. I to przy jednej próbie! Skuteczność wynosi 30%. Po ośmiu próbach wzrasta do 70%. Inna sprawa, że zapłodnienie nie oznacza donoszenia ciąży. Do macicy implantuje się kilka zarodków (mówi się o hodowli) – co z pozostałymi istotami ludzkimi po zagnieżdżeniu się jednej? Czy lewactwo nie ma pojęcia o in vitro? Czy raczej próbuje mydlić ludziom oczy ze względu na bardzo intratny biznes? Lewactwo też będzie stare, bezradne, słabe, bezbronne! Nie broniąc słabych dzisiaj, kręci sznur też na własną szyję w przyszłości.
Lewactwo próbuje pokrętnymi argumentami zachwalać ten interes, a pomijać ważne istotne aspekty poczęcia życia człowieka. O kosztach (0.5 mld zł rocznie) nie wspominając.
Porcja spermy ludzkiej zawiera do 500 mln plemników. To jest więcej niż liczba ludności w Unii Europejskiej. Czy ludzkość potrafi kiedykolwiek zorganizować tak wielkie igrzyska olimpijskie? A tak, igrzyska! Do mety, czyli do jaja ludzkiego dotrą zawodnicy (zalotnicy) najszybsi, najsilniejsi, najinteligentniejsi, najsprytniejsi, najzwinniejsi, najmądrzejsi, najżywotniejsi, jednym słowem – najlepsi! Do pokonania w niesprzyjających warunkach (kwaśne środowisko pochwy) mają długą (nawet do 5 dni – tyle żyje plemnik) „niebezpieczną” (wrogie leukocyty) drogę. Do celu dociera tylko niewielka liczba plemników. Tutaj komórka jajowa sama „dokonuje” selekcji zalotników. „Pozwala” na swoje zapłodnienie plemnikowi „zdrowemu” z odpowiednią strukturą biologiczną, właściwą budową, optymalną fizjologią i stopniem ruchliwości i „pomaga” mu we wniknięciu do wnętrza. Po przeniknięciu osłonka przejrzysta komórki jajowej twardnieje i uniemożliwia innym plemnikom zapłodnienie. Ważne! Plemnik (20 razy mniejszy) do komórki jajowej … wnika!
Jak to wygląda przy in vitro? Wcześniej pobraną komórkę jajową umieszcza się w płynie (sztuczne środowisko) zawierającym plemniki bez „rywalizacji” (żaden się nie „wysilił”) „na szkle”. Nie zawsze to się udaje, bo … plemników jest zbyt mało albo są zbyt słabe. No to się pomaga „słabeuszowi” albo szuka u innego dawcy. Załóżmy, że specom uda się wyselekcjonować z 500 000 000 tego plemnika „naj”. Biorą go „na szkło”. Przez strzykawkę i igłę z pomocą jakiegoś płynu do komórki jajowej jest … „wpychany”! Nie trzeba chyba objaśniać jak mocno jest poobijany. By został „wepchany” okrągła komórka jajowa jest mocno maltretowana, niemal spłaszczana, przyjmując postać nerkowatą. A przecież obydwie komórki niosą ze sobą miliony (37,5 MB) informacji o cechach człowieka: od płci, koloru skóry, oczu, włosów, wzrostu, wagi, podatności na choroby poprzez charakter człowieka do zdolności intelektualnych. Czy wszystkie dane pozostały nieuszkodzone?!
W 2015 roku kilkakrotnie w swoich artykułach prasowych mocno krytykowałem senatora Ryszarda Góreckiego z Platformy dla zmylenia Obywatelskiej za pochwalanie tej metody (jak również „aborcji”). Myślę, że walnie przyczyniłem się do „wywalenia” jego senatorstwa. Otóż, oburzony przysłał mi materiał z jakiejś pogadanki, czy prelekcji na temat „Etyki w nauce”, w tym etyki przy „in vitro”. Materiał na poziomie gimnazjalisty – bez rzetelnej analizy tematu. Owszem, zestawia poglądy przeciwników i zwolenników, ale profesor jak jakiś cudotwórca bezrefleksyjnie za innymi nazywa ją „wręcz rutynową metodą leczenia niepłodności”. Podaje, że od 1978 r. przyszło na świat ponad 5 000 000 dzieci i prezentuje siedmioro: dzieci w różnym wieku i dorosłych – zdrowych, pięknych, zaradnych, wykształconych. Z rozpędu przytacza wypowiedź „przeszczęśliwej” mamy, która „teraz marzy jeszcze tylko o rodzeństwie dla swojego synka”. Synek może być też przybrany, ale czy rodzeństwo będzie chociaż przyrodnie?! Profesor doktor habilitowany nawet nie próbował zainteresować się pozostałymi 4 999 993 dziećmi. Co się z nimi dzieje? Czy są zdrowe? Czy żyją? Pierwsze dziecko z in vitro ma 46 lat. Czy także rozwijają się prawidłowo? Czy osiągnęły sukces? Czy są szczęśliwe?
Może chociaż posłowie i senatorowie z Prawa i Sprawiedliwości zechcą odpowiedzieć na te pytania? Czy rzetelne odpowiedzi na te pytania nie popsułyby lewactwu intratnego biznesu?
Poza tym, szubienice, sowieckie/rassijskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo na czele z czerwonym towarzyszem Grzymowiczem, w Olsztynie należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski
PS „Ministra” Zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała właśnie publicznie, że podmioty lecznicze, takie jak szpitale, nie mogą mieć sumienia! Szpitale bez sumienia – to obowiązkowa i przymusowa oferta rządu Tuska na służbę zdrowia dla Polaków.