Na piątkowym posiedzeniu Komisji Edukacji przedstawione zostały potrzeby remontowe miejskich szkół i placówek oświatowych zgłaszane co roku do końca lipca przez dyrektorów. Lista jest długa, a koszt szacunkowy wszystkich remontów to… ponad 61,5mln zł.
Wśród tych potrzeb są też i takie, które łączą się z nakazami służb sanitarnych, pożarniczych i in., a więc zagrażające życiu i zdrowiu przebywających tam osób. Zastanawiać się zatem należy, w jakich warunkach przebywają nasze dzieci i młodzież, pracownicy? Panie Prezydencie, co dla Pana jest ważniejsze: bezpieczeństwo ludzi czy nowa linia tramwajowa? Jak można snuć wizje tramwajowe, kiedy dyrektorzy od lat nie mogą się doprosić koniecznych napraw, kiedy należy wymienić instalację elektryczną, naprawić cieknący dach, dostosować oświetlenie w salach edukacyjnych, wyremontować kuchnię czy łazienki, wycyklinować podłogi pełne drewnianych ubytków, poprawić stan boisk i placów zabaw?
Te problemy odstawił Pan na bocznicę. Koncentracja środków skupiła się gdzie indziej. Możemy brać kredyt na Uranię, dlaczego nie na poprawę warunków w szkołach i innych placówkach oświatowych?
Wracając do wspomnianego przedstawionego radnym wykazu… Mam odwagę stwierdzić, że jest on nierzetelny i nieaktualny. Nierzetelny (?), bo przy tylko jednej z placówek (o czym mi wiadomo) są zdublowane dwie pozycje na kwotę 62 tys. zł. Wskazałam ten fakt na Komisji. Trudno uznać wyjaśnienie Pani Dyrektor Wydziału Edukacji, że wyszczególnione nazwy zadań są „trochę inne” (remont podłóg a cyklinowanie) i ceny też. Zakres rzeczowy opisuje dokładnie, co należy wykonać – wystarczyło przeczytać. A że są inne kwoty? – no cóż ceny usług w roku 2017 były inne niż w roku 2020, kiedy składany był kolejny wniosek. Na marginesie ta potrzeba remontowa zgłaszana była już 2016r. Zastanawiam się też, dlaczego Dyrektor Wydziału Inwestycji milczał, przecież od 2 lat to do Jego Wydziału wpływają wnioski remontowe. Nieaktualny (?), bo tylko przy jednej ze szkół są widoczne zadania, które już dawno wykonano, a suma tych prac w zestawieniu to… 1,5mln zł..
Ten przykład świadczy to o tym, że coroczna analiza wniosków przysyłanych przez dyrektorów nie istnieje, a zestawienia są robione na zasadzie „kopiuj – wklej”, bez porównań z ubiegłymi latami, bez refleksji nad kosztami wskazanych zadań. Dyrektorzy placówek oświatowych muszą sami wyceniać koszty remontów, więc często są to kwoty podawane „na oko”, bo na zatrudnienie fachowców na tym etapie nie ma pieniędzy. Dlatego podobne naprawy znaczne różnią się cenowo. Będę szukać dalej bubli w przekazanym wykazie i złożę w tej sprawie dodatkowe zapytania. Mam nadzieję, że zgodnie z uwagą Komisji ten wykaz zostanie uaktualniony.
Przytoczony przeze mnie przykład to wierzchołek, a może wręcz tylko wierzchołeczek góry bałaganu, jaki jest w olsztyńskim Ratuszu. Aż strach pomyśleć, czego nasze oczy jeszcze nie widziały, a uszy nie słyszały.
Niestety, teza, że olsztyński Włodarz – Prezydent Piotr Grzymowicz ogarnięty politycznym wyścigiem, zapominał do czego został powołany i przez kogo wybrany, jest jak najbardziej zasadna. Zarządzanie Miastem spadło na drugi plan, a może i jeszcze niżej. Dziś Olsztyn jest w finansowym zakręceniu, bez wizji inwestycyjnej, edukacyjnej, socjalnej, bez pomysłu na rozwój wspierający rodziny od najmłodszych jej członków aż do seniorów rodu. Już nie liczy się mieszkaniec Olsztyna. A co się liczy?… Ucieczka. Ucieczka od bałaganu, który sam ukręcił i którego (czego ma świadomość) nie jest w stanie odkręcić.
Mam tylko nadzieję, że Łyna to nie Wisła i nadal będzie czysta.
Edyta Markowicz
Radna Miasta Olsztyna