„Niewykorzystane szanse bolą bardziej niż popełnione błędy”
Niewątpliwie szansą na dynamiczny rozwój Polski po 1945 roku był plan Marshalla. Plan mający służyć odbudowie gospodarek krajów Europy po II wojnie światowej.
Nazwa tej inicjatywy pochodzi od nazwiska sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych Georgea Marshalla. Sekretarza, który w czerwcu 1947 przedstawił najbardziej spektakularny do tej pory program pomocy gospodarczej w dziejach nowożytnego świata.
Plan uchwalony przez Kongres Stanów Zjednoczonych był realizowany przez cztery lata, od kwietnia 1948 do czerwca 1952. W tym czasie przekazano około 13 mld ówczesnych dolarów (130 mld dolarów po uwzględnieniu inflacji) w postaci pomocy technicznej i ekonomicznej, aby wesprzeć odbudowę gospodarek krajów europejskich.
Plan odbudowy oferował taką samą pomoc ZSRS i jego satelitom, ale został odrzucony przez Stalina, a na jego polecenie przez Polskę, która też została zaproszona do udziału w planie i wyraziła wstępną akceptację przystąpienia do niego.
Znaczenie planu Marshalla jest związane nie tylko z odbudowę zasobów kapitałowych czy pojawieniem się projektów inwestycyjnych. Plan Marshalla to przede wszystkim efekty pośrednie. To wzrost wydajności pracy, odbudowanie zaufania inwestorów do finansów publicznych oraz poprawa realiów życia gospodarczego w Europie, w tym ożywienie wymiany handlowej pomiędzy krajami objętymi programem.
Dwa kolejne dziesięciolecia dla beneficjentów planu to lata niespotykanego wcześniej wzrostu i dobrej koniunktury gospodarczej.
Polska nie ze swojej winy z tej szansy skorzystać nie mogła. Zamiast dynamicznego rozwoju wzorem Niemiec, Włoch, Francji, Belgii czy Holandii, nasz kraj w czasach Bieruta i siermiężnego socjalizmu Gomułki, unifikował się się z ZSRS oraz jego satelitami i brnął w nieefektywną gospodarkę socjalistyczną.
Od opisywanych zdarzeń minęło już przeszło siedemdziesiąt lat. Europa, wychodząc dzisiaj z pandemii koronawirusa, ponownie staje przed koniecznością działań , które śmiało można nazwać „drugim planem Marshalla”. Planem pozwalającym Polsce na zdynamizowanie rozwoju, którego beneficjentem będą nie tylko przyszłe pokolenia, ale i my współcześni.
W ramach Funduszu Odbudowy Polska ma otrzymać łącznie ok. 58 mld euro, przy czym 23,9 mld euro to bezzwrotne dotacje, a 34,2 mld euro – pożyczki. Unijna perspektywa na lata 2021-27 zakłada, że nasz kraj, dzięki sukcesowi negocjacyjnemu rządu premiera Mateusza Mazowieckiego z 2020 roku, będzie mógł skorzystać łącznie z 770 mld złotych.
Pieniądze przeznaczone zostaną na modernizację kolei, budowę dróg i autostrad, dopłaty bezpośrednie dla rolników, rozbudowę infrastruktury ochrony środowiska i energetycznej, wsparcie dla parków technologicznych i laboratoriów naukowych, rozwój infrastruktury społecznej, służby zdrowia, szkół, ośrodków naukowych oraz sportu, rekreacji i turystyki.
Znaczenie tego swoistego drugiego planu Marshalla jest związane nie tylko z zasobami kapitałowymi czy pojawieniem się licznych projektów inwestycyjnych. Ten drugi plan to przede wszystkim spodziewane efekty pośrednie w postaci wzrostu wydajności pracy, nowoczesnych technologii, innowacji oraz budowa silnego, sprawnego, niezależnego państwa polskiego .
W ostatnich dniach rząd przyjął projekt ustawy ws. ratyfikacji decyzji dotyczącej systemu zasobów własnych Unii Europejskiej i skierował go do Sejmu. Ratyfikacja decyzji Rady Europejskiej z grudnia ub. roku jest niezbędna do uruchomienia wypłat z Funduszu Odbudowy UE.
Do odrzucenia projektów, de facto wstrzymania transferu setek miliardów złotych do Polski, wzywa Platforma Obywatelska, która w zablokowaniu funduszy unijnych widzi szansę na walkę z rządem Prawa i Sprawiedliwości.
Platformo opamiętaj się! Kolejnej szansy na 770 miliardów złotych już dla Polski nie będzie!
Keram