W niedzielę Muzeum Powstania Warszawskiego poinformowało, że zmarł prof. Witold Kieżun – ekonomista, żołnierz Armii Krajowej, w czasie Powstania Warszawskiego walczył w batalionie „Gustaw”. Miał 99 lat.
Bohater Powstania Warszawskiego
Witold J. Kieżun urodził się 6 lutego 1922 w Wilnie. Był profesorem nauk ekonomicznych, w czasie wojny żołnierzem Armii Krajowej, walczył w Powstaniu Warszawskim pod ps. Wypad. Służył w oddziale do zadań specjalnych „Harnaś” w batalionie „Gustaw”. Uczestniczył m.in. w akcji zdobycia Poczty Głównej przy placu Napoleona, dziś Powstańców Warszawy. Samodzielnie wziął do niewoli kilkunastu żołnierzy niemieckich, pozyskując przy tym broń i amunicję dla powstańców.
W sierpniu 1944 r. odznaczono go Krzyżem Walecznych. 23 września 1944 r. został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.
Po klęsce Powstania Warszawskiego uciekł z niemieckiego transportu wiozącego żołnierzy-powstańców do obozów jenieckich. W marcu 1945 r. aresztowany przez NKWD, przesłuchiwany w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Po kilkutygodniowym, ciężkim śledztwie 23 maja 1945 r. został wywieziony w głąb Związku Sowieckiego, przez Syberię trafił do gułagu Krasnowodsk na pustyni Kara Kum nad granicą Iranu (Turkmenia). Ciężko chory na tropikalną beri-beri, z częściowym paraliżem nóg przewieziony do szpitala w Kaganie (Uzbekistan), a następnie przetransportowany do Brześcia nad Bugiem. Wydany polskim władzom bezpieczeństwa został osadzony w Obozie Pracy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Złotowie. W lipcu 1946 r. został zwolniony z obozu.
Po uzyskaniu stopnia magistra prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim przeniósł się do Warszawy i przyjął posadę w Narodowym Banku Polskim, a następnie asystenta w Szkole Głównej Planowania i Statystki (dziś Szkoła Główna Handlowa). Niemal jednocześnie rozpoczął seminarium doktoranckie w Zakładzie Prakseologii Polskiej Akademii Nauk, które z powodzeniem ukończył w 1964 r. stopniem doktora nauk ekonomicznych.
Pięć lat później obronił pracę habilitacyjną w tym obszarze naukowym. Profesurę uzyskał w 1975 r.
W roku 1980 wyjechał z kraju na kontrakt w School of Business and Administration Temple University w Filadelfii. Został kierownikiem jednego z największych programów Organizacji Narodów Zjednoczonych, dotyczących modernizacji krajów Afryki Centralnej, ekspertem rządu w Burkina Faso, profesorem EHC Universite de Montreal i Universite du Quebec a Montreal oraz Kierownikiem Rady Programowej Polish Institute of Arts and Sciences McGill University w Montrealu.
W 1981 roku, nawiązując do wydarzeń w kraju, wizytował 14 uniwersytetów w USA i Kanadzie z publicznym odczytem „Spirit of Solidarity”.
Profesor Kieżun pozostaje autorem kilkudziesięciu książek i skryptów naukowych, a także kilkuset artykułów, referatów i rozdziałów w zbiorowych monografiach oraz dwóch pozycji literackich i szeregu utworów muzyki fortepianowej. Był również honorowym członkiem Polskiej Akademii Nauk.
Rozliczenie transformacji
Prof. Kieżun walczył o Polskę od zawsze. Nie tylko jako oficer AK, broniąc stolicy w Powstaniu Warszawskim. W tej „wolnej Polsce” także dobitnie upominał się o jej gospodarczą suwerenność i alarmował, gdy ją sprzedawano… Jego „Patologia transformacji” powinna być lekturą obowiązkową. Opisał w niej destrukcyjne mechanizmy, które na lata sparaliżowały realny rozwój kraju.
W 2017 roku w wywiadzie udzielonym portalowi wPolityce.pl, podkreślił jak szkodliwa była wówczas rola Leszka Balcerowicza.
To, że Balcerowicz nie dostał 10 lat więzienia, to jego szczęście. On wykonywał plan Sorosa, przecież przedstawiciel Sorosa cały czas był przy nim, a Balcerowicz na wszystko się zgadzał. Straciliśmy przez jego politykę 594 przedsiębiorstwa, które zostały sprzedane prawie ze za darmo i zostały opanowane prze kapitał zagraniczny lub zlikwidowane. To była potworna klęska, bo spowodowało to olbrzymie bezrobocie i ruinę gospodarczą. Opisałem to wszystko dokładnie w książce „Patologia transformacji”, która wyszła w 80 tys. egzemplarzach i miała trzy wydania. Balcerowicz powinien być oskarżony i siedzieć 10 lat w więzieniu za to, że był wykonawcą planu Sorosa, który w dalszym ciągu niszczy Polskę
Soros przyjechał 8 maja 1988 roku i ustalił, że przejdziemy na system kapitalistyczny, a średniej wielkości przedsiębiorstwa przejmą aktywiści PZPR. I 62 proc. tych przedsiębiorstw jest własnością dawnych aktywistów PZPR. Taka jest rzeczywistość. Dziś finansuje on w naszym kraju, na Węgrzech i gdzie tylko może idee świata bez narodowości, bez granic państwowych, itd.
— podkreślał.
Próba splamienia dobrego imienia
Kilka lat temu z prof. Kieżuna próbowano zrobić zdrajcę. Co ciekawe, był to moment, w którym dzisiejsza opozycja wyciągała własnych bohaterów Powstania Warszawskiego i „Solidarności”, pisząc nową historię. W tym samym czasie na różnych polach eliminowano z życia publicznego tych, którzy żądali przejrzystości działań, wytykając błędy polityczne i nazywając kłamstwa po imieniu. Do dziś nie mogę pozbyć się wrażenia, że rzucając oskarżenia na prof. Kieżuna, chciano go uciszyć, pozbawić głosu, zdyskredytować na tyle skutecznie, by jego opinie nie miały możliwości oddziaływania w debacie publicznej. Do dziś boli, że ta opinia żyje swoim sfalsyfikowanym życiem… Na rewelacje tygodnika „DoRzeczy” odpowiedział wówczas dr Piotr Gontarczyk na łamach tygodnika „Sieci”. Po przeanalizowaniu dokumentów, na które powoływali się Cenckiewicz i Woyciechowski, uznał je za niewiarygodne:
Podsumowując: dokument, który stanowił ważny dowód przeciwko prof. Kieżunowi, jest niewiarygodny. Kolejny wywód „Tajemnicy »Tamizy«” leży w gruzach, podobnie jak wyliczenia autorów liczby spotkań i przekazanych przez „Tamizę” informacji. Wszystko nadaje się do kosza. Na obronę autorów dodam, że tym razem nie zawiniła zła wola. To lichy warsztat, który uniemożliwił im krytykę obszernie cytowanego dokumentu. Szkoda tylko, że rachunek za jakość ich pracy znów zapłacił prof. Kieżun.
Do publikacji odniósł się także sam prof. Kieżun w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”:
To nie jest uderzenie we mnie. Tu chodzi o to, by zniszczyć ideę powstańczej walki o wolność. Pamiętajcie panowie, co się dzieje: Polska ginie. My naprawdę żyjemy w 1937 r., wystarczy uważnie poczytać przemówienia Putina.
Redakcja