Na tę informację czekały setki tysięcy, jeśli nie miliony Polaków! Lidl wycofał się z projektu budowy gigantycznego centrum dystrybucyjnego w sąsiedztwie Sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie. Komunikat w tej sprawie centrala sieci przysłała do naszej redakcji we wtorek 3 czerwca rano.
Lidl Polska poinformował redakcję portalu opinie.olsztyn.pl, że centrum dystrybucyjne planowane dotąd w Gietrzwałdzie powstanie w innej lokalizacji. W komunikacie podano, że powodem zmiany są tzw. „trudności organizacyjne i logistyczne”, a bezpośrednią przyczyną decyzji jest wygaśnięcie przedwstępnej umowy sprzedaży terenu, na którym miała powstać inwestycja. Umowa wygasła 31 maja. Inwestycja ma zostać przeniesiona do innego województwa.
Warto zauważyć, że komunikat nadszedł już po drugiej turze wyborów prezydenckich, w której zwyciężył Karol Nawrocki. Jak udało nam się ustalić, organizatorzy protestów spod hasła #StopLidl jeszcze w czasie kampanii wyborczej nawiązali kontakt ze sztabem obecnego prezydenta elekta. W otoczeniu Karola Nawrockiego nie brakowało osób przychylnych postulatom obrony Gietrzwałdu.
Choć Lidl nie wiąże swojej decyzji z protestami, wiele wskazuje na to, że presja społeczna odegrała zasadniczą rolę. Przypomnijmy, że w swoim pierwotnym kształcie inwestycja miała obejmować aż 42 hektary gruntów, a sama hala magazynowa miała mieć wysokość porównywalną z ośmiokondygnacyjnym budynkiem. W dokumentach planistycznych mowa była o „rewitalizacji odpadów” z przerobem przekraczającym 154 tysiące ton rocznie, w tym również odpadów niebezpiecznych.
Na tę perspektywę jako pierwszy zareagował jeden z mieszkańców Gietrzwałdu, Jacek Wiącek. To on powołał Komitet Obrony Gietrzwałdu. W kolejnych miesiącach spotkały go liczne szykany – w tym przeszukanie domu przez policję, zarzuty w lokalnych mediach, sprawy sądowe i próby zastraszania.
Do protestu szybko dołączyła Fundacja im. Piotra Poleskiego, kierowana przez Jerzego Szmita. To ona przygotowała analizy zagrożeń inwestycji, organizowała konferencje prasowe, zwoływała ekspertów i prezentowała wizualizacje inwestycji.
Protesty zyskały ogólnopolski charakter. Powstał Ogólnopolski Komitet Obrony Gietrzwałdu, do którego dołączyli działacze społeczni z całej Polski – m.in. środowiska katolickie i konserwatywne związane z Grzegorzem Braunem. Parlamentarzyści różnych opcji – od Konfederacji, przez PiS, po PSL – powołali Parlamentarny Zespół ds. Obrony Gietrzwałdu, który jeszcze 8 maja obradował w Sejmie RP, zapowiadając przeniesienie protestów na teren Niemiec.
Zespół parlamentarzystów przygotował tzw. „białą księgę” – dokument zawierający analizę naruszeń procedur środowiskowych, urbanistycznych i administracyjnych związanych z planowaną inwestycją. Wśród zarzutów znalazły się m.in. pominięcie konsultacji społecznych, ignorowanie sąsiedztwa obiektów sakralnych oraz zbyt powierzchowne analizy oddziaływania inwestycji na środowisko.
Równolegle przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Olsztynie toczyły się kolejne sprawy dotyczące zaskarżenia decyzji środowiskowych oraz wydanego pozwolenia na budowę.
W kilku falach zorganizowano również protesty pod sklepami Lidl w całej Polsce, które odbywały się jednocześnie nawet w ponad 200 lokalizacjach. Były to działania o imponującym zasięgu – od dużych miast po mniejsze miejscowości – które pokazały, jak powszechny i głęboki był sprzeciw wobec tej inwestycji.
Nie sposób zrozumieć skali społecznego oporu bez przypomnienia, czym dla Polski – i Warmii – jest Gietrzwałd. To nie tylko malownicza wieś pod Olsztynem, ale przede wszystkim miejsce jedynych w Polsce uznanych przez Kościół katolicki objawień maryjnych.
W 1877 roku Matka Boża ukazała się dwóm dziewczynkom – Justynie Szafryńskiej i Barbarze Samulowskiej – przemawiając do nich po polsku. Objawienia trwały od czerwca do września i miały głęboki wymiar narodowy – były znakiem nadziei dla zniewolonego narodu pod zaborami. Dla wielu Gietrzwałd stał się duchową stolicą Polski – miejscem na równi ważnym co Lourdes czy Fatima.
Dziś Gietrzwałd jest nie tylko centrum pielgrzymkowym, ale i punktem odniesienia dla tożsamości religijnej i narodowej wielu Polaków. Sanktuarium odwiedza rocznie kilkaset tysięcy pielgrzymów. Niedługo przypada 150. rocznica objawień – co nadaje całej sprawie jeszcze głębszy wymiar symboliczny.
– To dobra wiadomość. Jak widać, presja ma sens – komentował dla nas Jerzy Szmit. Radości nie krył także Jacek Wiącek. – Walczyliśmy o ducha miejsca, o jego świętość. Dziś czuję dumę i ulgę. Warto było! – powiedział.
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają jedno. Tego zwycięstwa nie byłoby bez modlitwy setek tysięcy Polaków, bez odmawianych różańców i odkrywania na nowo przesłania Maryi przekazanego Polsce blisko 150 lat temu!
Marek Adam