Współczesna narracja o wyludnianiu się Polski i świata skupia się przede wszystkim na przetwarzaniu danych statystycznych publikowanych w Polsce przez Główny Urząd Statystyczny, a w innych krajach przez inne do tego przeznaczone instytucje.
Nie kwestionuję prowadzonych badań, są one potrzebne i bardzo przydatne. Ilustrują wiele bardzo ciekawych zjawisk, jakie występują w różnych regionach świata czy w samej Polsce. Pisząc o depopulacji, autorzy zatrzymują się na samym smutnym zjawisku wyludniania. Można tu przywołać szereg opracowań i informacji prasowych. Ale każde zdarzenie czy zjawisko w wymiarze lokalnym, czy globalnym, mając skutki, musi mieć przyczynę zaistnienia. Tu zachodzi zasada związku przyczynowo-skutkowego. Związek pomiędzy dwoma stanami rzeczy w świecie zewnętrznym, jeden z nich to przyczyna, a drugi to skutek.
Tak jest w każdym wydarzeniu. Nic się samo nie zadziało. Znamy to powiedzenie od najmłodszych lat, szczególnie wtedy, kiedy jako dzieci staraliśmy się uniknąć kary za zniszczenie jakiegoś dobra domowego. Mniejszego czy większego.
W naszej refleksji skutkiem jest depopulacja, i o niej możemy zdobyć dużo informacji, a należy szukać przyczyn tego zjawiska. Co sprawia, że tak mało dzieci się rodzi? Pojawiają się odpowiedzi bardzo różne, ale one mnie nie przekonują. Są mało wiarygodne. Jedna z nich mówi, że w społeczeństwach biednych dzieci się rodzą, a w bogatych nie. Analizując dzieje Polski, w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych XX w. nie byliśmy krajem bogatym. Biedę było widać na każdym kroku, a przede wszystkim w sklepach, gdzie był tylko ocet i musztarda. Reszta była reglamentowana, i to często na kartki. Z przywołanej zasady propagowanej przez lewicowe media powinno rodzić się w rodzinach polskich dużo dzieci. A wiemy, że rodziło się ich coraz mniej, Wskaźniki dzietności to poświadczają. Na początku lat sześćdziesiątych XX stulecia na kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypadało prawie troje dzieci, a po trzech dekadach liczba dzieci na kobietę w wieku rozrodczym spadła do dwójki. A spoglądając na inny region świata, na Izrael, okazuje się, że w tym dość bogatym społeczeństwie rodzą się dzieci. Jest ich coraz więcej. Dobrobyt nie zniszczył daru potomstwa. A zatem, gdzie tkwi przyczyna naszej depopulacji?
Każdy wypadek samochodowy, katastrofa budowlana, czy samolotowa to skutek, bardzo tragiczny, w którym bardzo często ginie sporo osób. Powoływane są komisje różnego rodzaju, biegli z różnych dziedzin, by znaleźć przyczynę dramatu wypadku czy katastrofy.
Depopulacja trwa w najlepsze w wielu krajach świata, w Polsce także. Dlaczego nikt nie chce poznać przyczyn tego zjawiska, czemu rządzący poszczególnymi krajami, bagatelizują poszukiwanie przyczyn. Kiedy trwa pożar, każdy wie, że trzeba wezwać straż pożarną. Zawodowców w tej dziedzinie, którzy mają sprzęt i ugaszą pożar. Ale nie wystarczy pożar ugasić, szuka się przyczyn pożaru. Tak jest zawsze. Dziś mamy „pożar” demograficzny, niewielu chce go gasić. Większość go opisuje, gdzie płomienie są większe, gdzie mniejsze, w którym regionie pożar trawi szybciej dobra, a gdzie indziej wolniej. Opisywać zjawisko to za mało. Trzeba go szybko ugasić i szukać przyczyn. A później odbudować zniszczone mienie, jak się da. Tak też jest z depopulacją, trzeba jak najszybciej zdiagnozować zapaść demograficzną, wskazać na przyczyny takiego stanu rzeczy i podjąć kroki zaradcze. Czy trzeba powoływać komisje do znalezienia przyczyn, przypuszczam, że nie. Szkoda czasu, obecnie trzeba gasić „pożar depopulacyjny”. Przyczyny pożaru są bardzo łatwe do zdiagnozowania. Jest ich kilka, a mianowicie: antykoncepcja, aborcja, rozwody i związki cywilne, a także deprawacja dzieci i młodzieży. Należy jak najszybciej zakazać sprzedaży środków antykoncepcyjnych, aborcji, rozwodów, związków cywilnych i zaniechać deprawowania dzieci i młodzieży. W tym tkwi sukces zagaszenia „pożaru depopulacyjnego”. Kto się odważy podjąć zmianę prawa w kierunku ratowania narodu polskiego, mającego 1055 lat. Komu się to uda, będzie bohaterem narodowym na miarę drugiego tysiąclecia Polski.
Ks. dr hab. Krzysztof Bielawny
Felieton ukazał się w „Naszym Dzienniku” 2021, nr 276, z 29 XI.