Kolejna rocznica zbrodni katyńskiej przypada w tym roku na czas, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Unaocznia ona po raz kolejny imperialistyczny i zbrodniczy charakter Rosji, będącej spadkobierczynią ZSRR (a wcześniej tradycji Wielkiego Księstwa Moskiewskiego Iwana IV Groźnego oraz Imperium Romanowów). Wojna ta prowokuje komentatorów do poszukiwania historycznych analogii. Pojawiają się skojarzenia z II wojną światową, wojnami czeczeńskimi, wojną w Syrii. Przywołuje się również w jej kontekście Konferencję Monachijską z 1938 roku, a co niektórzy zapowiadają też nową Jałtę.
Dość często wśród historycznych asocjacji wskazywana jest zbrodnia z 1940 roku. Doskonale charakteryzuje ona metodologię działań tego fenomenemu historycznego, jakim jest Rosja. Między działaniami Rosji komunistycznej i współczesnej Rosji putinowskiej możemy odnaleźć szereg podobieństw, które stają się szczególnie wyraźne ze względu na charakter obecnych działań wojsk rosyjskich na Ukrainie. Katyń jawi się jako tragiczna w swojej wymowie lekcja historii, której niestety ciągle jeszcze nie odrobiła przynajmniej część elit zachodnioeuropejskich.
***
Pod potocznie używanym terminem „zbrodnia katyńska” kryje się szereg działań eksterminacyjnych o charakterze ludobójczym, skierowanych przeciw polskim obywatelom osadzonym w sowieckich więzieniach po agresji 17 września 1939 roku. Objęto nimi jeńców wojennych znajdujących się w trzech specjalnych obozach NKWD usytuowanych w byłych klasztorach prawosławnych: w Starobielsku (3898 więźniów), w Kozielsku (4626 więźniów) i w Ostaszkowie (6423 więźniów) oraz osoby cywilne i reprezentujące formacje mundurowe bez statusu jeńca, osadzone w więzieniach na terenie okupowanych przez ZSRR dawnych polskich ziem wschodnich, tworzących tzw. listę ukraińską (więźniowie przetrzymywani w Tarnopolu, Lwowie, Stanisławowie, Łucku, Drohobyczu, Równem) i listę białoruską (więźniowie uwięzieni w Pińsku, Brześciu, Baranowicach, Białymstoku, Wilejce).
Akcję eksterminacyjną otwiera (rozpoczęta 3 kwietnia i trwająca do 14 maja) masakra więźniów z Kozielska, przewożonych z obozu drogą kolejową do stacji Gniazdowo, a stamtąd transportem kołowym na miejsce kaźni w lesie katyńskim (4421 ofiary). Według relacji strażnika więziennego Kiriłła Borodienkowa z 1989 roku rozstrzeliwań w Katyniu dokonywali m.in. naczelnik więzienia wewnętrznego NKWD w Smoleńsku lejtnant bezpieczeństwa państwowego Iwan Iwanowicz Stelmach, komendant Wydziału Administracyjno-Gospodarczego smoleńskiego NKWD starszy lejtnant bezpieczeństwa państwowego Josif Iwanowicz Gribow, jego zastępca Nikołaj Afanasjewicz Gwozdowski i pracownik smoleńskiego NKWD I.M. Silczenkow.
4 kwietnia przystąpiono do likwidacji obozu w Ostaszkowie, skąd więźniów przewożono koleją do Kalinina (obecnie Twer), a następnie samochodami do siedziby NKWD, gdzie w piwnicach budynku zabijani byli strzałem w potylicę. Ciała pomordowanych (6311 jeńców) wywożono do lasu nieopodal wsi Miednoje i zrzucono do uprzednio przygotowanych dołów zasypywanych przez koparkę. Akcję likwidacyjną zakończono 16 maja. Według zeznań z 1991 roku byłego naczelnika kalinińskiego NKWD, gen. Dymitija Tokariewa, egzekucje w Kalininie organizował jego zastępca Wasilij Pawłow, a do przeprowadzenia zbrodni została przysłana z Moskwy grupa, w której skład weszli m.in. starszy major bezpieczeństwa państwowego Nikołaj Siniegubow, kombryg Michaił Kriwienko i major bezpieczeństwa państwowego, członek ochrony osobistej Stalina – Wasilij Błochin.
W dniach od 5 kwietnia do 12 maja mordowano w Charkowie więźniów obozu w Starobielsku, rozstrzeliwanych w piwnicach więzieniach NKWD i wywożonych ciężarówkami do zbiorowych mogił w kompleksie leśnym pod Charkowem, ok. 1,5 km od wsi Piatichatki (3820 jeńców). Egzekucjami, pod nadzorem grupy funkcjonariuszy przybyłych z Moskwy, kierowali: naczelnik charkowskiego NKWD major bezpieczeństwa państwowego Piotr Safonow, jego zastępca, kapitan bezpieczeństwa państwowego Paweł Tichonow i komendant Wydziału Administracyjno-Gospodarczego charkowskiego NKWD, starszy lejtnant bezpieczeństwa państwowego Timofiej Fiodorowicz Kuprij.
W sumie w trzech przywołanych powyżej miejscach kaźni wymordowano około 22 tysiące osób. Ocalało jedynie 395 jeńców wywiezionych wcześniej do obozu juchnowskiego,
a potem griazowskiego.
Najmniej rozpoznany wydaje się los więźniów z tzw. listy ukraińskiej oraz tzw. listy białoruskiej, gł. żołnierzy zawodowych i oficerów rezerwy, policjantów i urzędników państwowych. Przyjmuje się, że jeńcy reprezentujący pierwsza grupę zamordowani zostali w Kijowie, Chersoniu i Charkowie (domniemane miejsca kaźni) a ich ciała ukryto prawdopodobnie w Bykowni, Chersoniu i Piatichatkach. Znajdujących się natomiast na terenach dzisiejszej Białorusi zakatowano w Mińsku (domniemane miejsce kaźni), a ich ciała ukryto prawdopodobnie w Kuropatach.
Prawda o zbrodni katyńskiej została ujawniona na początku 1943 roku, kiedy to, okupujący te tereny Niemcy, pozyskawszy wiedzę o mających tu miejsce egzekucjach od miejscowej ludności, rozpoczęli prace ekshumacyjne (choć szczątkowa informacje o mordzie polskich oficerów pojawiały się już od roku 1941).
11 kwietnia Agencja Transocean nadała komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok polskich oficerów. 13 kwietnia 1943 roku informacje te powtórzyło Radio Berlin a za nim 17 kwietnia 1943 jedna z tzw. okupacyjnych „gadzinówek” – „Ilustrowany Kurier Polski”, publikując artykuł pt. „Oficerowie polscy ofiarami okrucieństw bolszewickich”.
Na miejscu kaźni pojawiła się powołana przez Niemców Międzynarodowa Komisja Lekarska złożona z 12 przedstawicieli medycyny sądowej i kryminologii uniwersytetów europejskich z krajów zależnych od III Rzeszy (Belgii, Bułgarii, Danii, Finlandii, Włoch, Holandii, Czech, Rumunii, Słowacji, Węgier, Chorwacji) i 1 eksperta ze Szwajcarii. Przebywała ona w Katyniu od 28 do 30 kwietnia.
Równocześnie, chcąc wykorzystać propagandowo informacje o okrucieństwie bolszewików, władze niemieckie zezwoliły na prace na terenie lasów katyńskich przedstawicielom Polskiego Czerwonego Krzyża, którzy znaleźli się tam za zgodą podziemnej Armii Krajowej. Jej podstawowym zadaniem była ekshumacja i identyfikacja zwłok oraz informowanie rodzin potencjalnych ofiar o losie ich bliskich.
Za zgodą Rządu RP na Uchodźstwie oraz polskich władz podziemnych na miejsce zbrodni udało się też kilkunastu Polaków, m.in. pisarze: Józef Mackiewicz i Ferdynand Goetel oraz wysłannik abp. Adana Sapiehy – ks. Stanisław Jasiński.
Do zadań ekshumacyjnych należało także określenie rzeczywistego czasu dokonania mordu, który ustalono m.in. na podstawie korespondencji znajdującej się przy zamordowanych (kończącej się na przełomie kwietnia i maja 1940 roku), wieku korzeni i badań słojów sosen rosnących na mogiłach (których czas zasadzenia w 1943 określono na trzy lata wstecz), analizy obrażeń ciał zadanych pchnięciem czterograniastymi bagnetami (których w 1940 roku używali jedynie sowieci) oraz odkrytych dodatkowo masowych grobów Rosjan zamordowanych ok. 5-10 lat wcześniej (skrępowanych sznurami w taki sam sposób, jak polscy oficerowie).
Dokumentacja badań Polskiego Czerwonego Krzyża przechowywana w czasie wojny w Instytucie Medycyny Sądowej w Krakowie, pod koniec wojny zaginęła. Zachowały się jej kopie (tzw. Archiwum Robla), odnalezione wiosną 1991 roku w skrytce w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Na podstawie prac komisji PCK, pod przewodnictwem dr. Mariana Wodzińskiego, przygotowano poufny raport (opublikowany w 1955 roku w Paryżu, a w 1989 roku w Polsce), podający liczbę 4243 osób ekshumowanych w Katyniu.
Odkrywanie prawdy o losie jeńców z Charkowa i Tweru rozpoczęło się dopiero na początku lat 90. (25 VII – 9 VIII 1991 r. – ekshumacja jeńców Starobielska; 15 – 31VIII 1991 r. – ekshumacja jeńców Ostaszkowa). Lata 90. i pierwsze dziesięciolecie XXI wieku przynoszą też nową wiedzę na temat ofiar z tzw. listy ukraińskiej i białoruskiej, przy czym informacje dotyczące zarówno tożsamości wszystkich zamordowanych, jak i miejsc ukrycia ciał są ciągle bardzo ograniczone i hipotetyczne, zwłaszcza w przypadku tzw. listy białoruskiej.
W 2000 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje otwarto oficjalnie Polskie Cmentarze Wojenne, do których co roku przybywają z pielgrzymką rodziny pomordowanych. W 2007 r. Sejm RP ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
***
Analizując metodologię zbrodni dokonanej w 1940 roku przez sowietów, dostrzec można szereg podobieństw do dzisiejszych barbarzyńskich działań Rosji putinowskiej na Ukrainie.
Po pierwsze, zbrodnia katyńska dowodzi, że Rosja, czy to stalinowska, czy putinowska, w ramach prowadzonej przez siebie imperialnej polityki, jest zdolna do działań całkowicie sprzecznych z prawem międzynarodowym i normami moralnymi cywilizowanego świata a skrytobójczy mord, okrucieństwo i bestialstwo jest dla niej naturalną metodą osiągania zaplanowanych celów politycznych. Ponadto działania te posiadają wszelkie znamiona zbrodni ludobójstwa oraz czystek etnicznych.
Mord dokonany na polskich jeńcach realizowany był przez funkcjonariuszy NKWD według jednolitego planu, systematycznie i zgodnie z opracowanymi w Moskwie szczegółowymi wytycznymi, mimo pewnych różnic w zależności od miejsca kaźni. Już sam sposób likwidacji jeńców wojennych (bez jakichkolwiek procedur sądowych, skrępowanych w charakterystyczny sposób, strzałem w tył głowy lub kark, dobijanych bagnetami, wrzucanych do masowych mogił) oraz fakt zacierania śladów zbrodni dobitnie wskazują, że mamy tu raczej do czynienia z zawodowymi mordercami, dla których nie istnieją żadne zasady honorowe ani dylematy natury moralnej. Sposób eliminacji więźniów wojennych dobitnie charakteryzuje imperialną Rosję jako kraj, któremu bliżej do wzorców azjatyckich niż europejskich, kraj, który cechuje całkowity brak poszanowania wartości życia ludzkiego oraz majestatu śmierci. Warto mieć to na uwadze, kiedy obserwuje się poczynania władz Federacji Rosyjskiej i jej wojsk wysłanych na Ukrainę. Rosyjscy najeźdźcy stosują strategię spalonej ziemi, równają z ziemią oporne miasta, stosują zakazane prawem międzynarodowym rodzaje broni, straszą użyciem broni masowego rażenia, atakują konwoje humanitarne, wysyłają oddziały brutalnych najemników-zabójców. Wojska rosyjskie dokonują gwałtów
i grabieży, terroryzują mieszkańców podbitych terenów i przeprowadzają czystki ludności cywilnej. Wszystkie te szokujące działania dowodzą, że Rosja nie jest częścią Zachodu, jej kod kulturowy jest odmienny. Trzeba mieć tego świadomość i nie łudzić się, że Federacja Rosyjska, będąca spadkobierczynią Rosji stalinowskiej, jest w stanie zreflektować się pod wpływem humanitarnych apeli, nawołujących do poszanowania wartości życia ludzkiego oraz przestrzegania zasad „wojny cywilizowanej” i zaprzestanie swoich zbrodniczych praktyk
w następstwie perswazji.
***
Po drugie, sposób przeprowadzenia akcji likwidacyjnej polskich oficerów doskonale obrazuje mechanizmy wprowadzania w życie działań eksterminacyjnych.
Przypomnijmy, zbrodnia katyńska przeprowadzona została na podstawie decyzji Biura Politycznego KC Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) nr P13/144 z dnia 5 marca 1940 roku, opartej na skierowanej do Stalina tajnej notatce nr 794/B Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR Ławrientija Berii, w której argumentował konieczność rozstrzelanie bez decyzji o zakończeniu śledztwa, przedstawieniu zarzutów i aktu oskarżenia jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz więźniów przetrzymywanych w więzieniach Zachodniej Białorusi i Ukrainy, czyli dawnych polskich Kresów Wschodnich. Sygnowana była nazwiskami Stalina, Berii, Mołotowa, Woroszyłowa, Mikojanina, Kaganowicza i Kalinina. Głównym decydentem był tu oczywiście Stalin, ale jego ostateczną decyzję poprzedziły przygotowania służb specjalnych.
Następstwem podjętej decyzji był wydany 22 marca 1940 przez Ławrientija Berię, tajny rozkaz nr 00350 „O rozładowaniu więzień NKWD Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej”. To on stanie się bezpośrednim wezwaniem do rozpoczęcia działań eksterminacyjnych, które otwiera symboliczna data 3 kwietnia 1940 roku, kiedy to z obozu w Kozielsku wyruszył pierwszy transport jeńców kierowanych na egzekucję do Katynia. Dwa dni wcześniej natomiast – 1 kwietnia 1940 r. – wyszły z Moskwy trzy pierwsze listy – zlecenia zabójstwa skierowane do obozu ostaszkowskiego. Zawierały one 343 nazwiska.
Proces podjęcia decyzji o inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. pozostaje w znacznym stopniu nieznany. Domniemywać jednak można, zwłaszcza że przygotowania do tej wojny trwały już przynajmniej od roku 2014, że schemat obecny przy podejmowaniu decyzji o zamordowaniu polskich oficerów w 1940 roku, w Rosji putinowskiej nadal obowiązuje. Także i tym razem decyzja o wojnie i ludobójstwie była efektem funkcjonowania w Rosji kryminogennej, patologicznej struktury władzy, której emanacją jest despotyczny, skłonny do działań irracjonalnych, wyposażony w nieograniczone kompetencje, jeden człowiek, jak niegdyś Józef Wissarionowicz Stalin. Mając to na uwadze, warto jednak pamiętać, że „szaleństwo” Putina nie jest jedyną przeszkodą do zakończenia działań wojennych a jego „eliminacja” (na przykład za sprawą przewrotu pałacowego na Kremlu) nie uczyni Rosji wiarygodnym partnerem politycznym, który raz na zawsze wyrzeknie się realizacji pokus imperialnych, jakie towarzyszyły całej jej historii.
***
Kolejną prawdą na temat Rosji, którą unaocznia nam zbrodnia katyńska, jest to, że realizując swoje imperialne cele Kreml zawsze dąży przede wszystkim do likwidacji elit danego narodu. Przypomnijmy, że wśród ofiar mordu z 1940 roku znaleźli się z jednej strony żołnierze i oficerowie zawodowi (w tym generałowie), funkcjonariusze Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej, Służby Więziennej, pracownicy wywiadu i kontrwywiadu, żandarmerii, z drugiej zaś — oficerowie rezerwy stanowiący ponad 50% zatrzymanych, a więc: nauczyciele, lekarze, prawnicy, artyści, literaci, dziennikarze, profesorowie i docenci wyższych uczelni, inżynierowie, urzędnicy państwowi, działacze stronnictw politycznych i organizacji społecznych, przedsiębiorcy), a ponadto ziemianie, duchowni różnych wyznań i osadnicy z Kresów. Zatem środowiska intelektualne, artystyczne i przywódcze, stanowiące fundamentalny potencjał niezbędny dla funkcjonowania
i rozwoju danej zbiorowości i państwowości.
Także i dziś zaobserwować możemy taką sama metodologię działań Rosji putinowskiej, która zresztą sama od początku agresji nie ukrywała, że jej celem jest pozbawienie społeczeństwa ukraińskiego elit przywódczych, wyeliminowanie rządu w Kijowie (w szczególności urastającego do roli charyzmatycznego przywódcy – prezydenta Zełenskiego) oraz lokalnych przedstawicieli administracji państwowej.
***
Tragedia katyńska uświadamia ponadto, że przyjęcie przez Moskwę (tę stalinowską i tę z 2022 roku) strategii eliminacji elit przywódczych danego narodu nie jest jedynie aktem irracjonalnego barbarzyństwa, pozbawionym racjonalnych motywacji, ale że wpisuje się on w wybiegający w przyszłość plan zainstalowania w danej stolicy (Warszawie czy Kijowie) agenturalnych, serwilistycznych wobec Kremla władz, które gwarantowałyby realizację jej polityki w danej strefie wpływów. Nieprzypadkowo wśród przyczyn decyzji o likwidacji polskiej elity w 1940 r. historycy przywołują tę, która zakłada, że główną motywacją Rosji sowieckiej było uniemożliwienie odrodzenia się polskiej państwowości i sięgający w przyszłość plan zainstalowania w Polsce powojennej agentury komunistycznej, co wymagało wyeliminowania rzeczywistych przedstawicieli polskiego narodu. W tym znaczeniu mord katyński stanowił rodzaj akcji prewencyjnej przed zainstalowaniem w Rzeczypospolitej socjalizmu i tworu, który później przyjmie nazwę Polski Ludowej.
Na to nakładała się w 1940 roku także motywacja natury ideologicznej, nakazująca traktować żywioł polski, jako wrogów klasowych, polskich panów zagrażających jakoby ludności białoruskiej i ukraińskiej, które należało wziąć w obronę. Łatwo zauważyć tu podobieństwa do dzisiejszej propagandowej kalki Kremla, próbującego uzasadniać „operację specjalną” w Ukrainie obroną rzekomo prześladowanej ludności rosyjskiej. Z tą tylko różnicą, że
w miejsce „polskich panów i obszarników” pojawiają się „ukraińscy faszyści”.
***
Następną prawdą o sposobie prowadzenia wojny w Ukrainie przez Rosję, którą uświadamiają nam wydarzenia z 1940 roku, jest fakt, że w swoich imperialnych dążeniach Moskwa jest zdolna do rozszerzenia skali stosowanych represji wobec całych narodów, którym odmawia prawa do istnienia.
W roku 1940 tzw. zbrodni katyńskiej towarzyszyły represje wobec rodzin uwięzionych oraz pozostałej części społeczeństwa polskiego, znajdującego się pod okupacją sowiecką. Rodziny ofiar przebywające na tych terenach (ponad 60 tys. osób) wysiedlono w kwietniu 1940 roku do Kazachstanu. Podobny los spotkał ok. 1,5 mln deportowanych w latach 1939-1941 Polaków, którzy trafili do łagrów na dalekiej północy oraz w inne rejony ZSRR, co było kontynuacją rozpoczętej jeszcze przed wojną zaplanowanej strategii eksterminacji narodu polskiego (rozkaz szefa NKWD Jeżowa z 1937 r. nr 00 485, który nakazywał represjonować osoby narodowości polskiej oraz tych, którzy mieli jakieś związki z Polakami żyjącymi
w ZSRR).
Dziś także mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem, kiedy obserwujemy równane z ziemią miasta ukraińskie, zabijaną ludność cywilną, kobiety, dzieci, doświadczenia takich miast jak: Mariupol, Charków, Borodianka czy Bucza. I co charakterystyczne, ta pogarda dla życia ludzkiego, stosowanie polityki zastraszania i masowej eksterminacji obejmuje także mieszkającą na Ukrainie ludność rosyjską, w obronie które rzekomo zorganizowana została ta tzw. „operacja specjalna”. Osobną kwestię stanowi stosunek kierujących działaniami wojennymi w Moskwie do swoich własnych żołnierzy, wysłanych na Ukrainę, by zabijać, a traktowanych jako tanie mięso armatnie. Przypomnijmy, że na terenie lasów katyńskich odnaleziono także mogiły tysięcy Rosjan zamordowanych tam kilka lat wcześniej.
***
Kolejną cechą charakteryzującą działania Kremla realizującego cele imperialnej polityki są towarzyszące zbrodni katyńskiej (jak i Rosji putinowskiej): kłamstwo i manipulacja.
Do roku 1990 władze ZSRR konsekwencje zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Przez prawie pół wieku utrzymywały, że odpowiedzialni za nią są hitlerowcy. Kłamstwo katyńskie funkcjonowało praktycznie od czasu samego mordu. Już w roku 1941, po podpisaniu porozumienia Majski – Sikorski 30 lipca sowieci oszukiwali rząd polski co do losów jeńców wojennych, sugerując na przykład, że uciekli oni do Mandżurii (wypowiedź samego Stalina).
Zintensyfikowane kłamstwa jako narzędzia polityki, maskującego ludobójczy charakter działań stalinowskiej Rosji, nastąpiło po odkryciu przez Niemców masowych mogił w 1943 roku. Wówczas to sowieci powołują do życia tzw. komisję prof. Nikołaja Burdenki, która wydała komunikat, że odpowiedzialnymi za tę zbrodnię są Niemcy. Taka wersja wydarzeń stanie się obowiązująca aż po lata 90. XX wieku, także dla kolejnych ekip rządzących
z nadania Moskwy w Warszawie.
Kłamstwo katyńskie stało się bowiem swoistym aktem założycielskim Polski Ludowej. Cenzura nie dopuszczała do ogłoszenia żadnych informacji, nawet w nekrologach, które sugerowałyby odpowiedzialność radziecką za mord na oficerach lub wymieniały jako datę zbrodni rok 1940. Represjom poddawani byli wszystkich ci, którzy przeciwstawiali się oficjalnej wersji propagandy komunistycznej, a stosunek do Katynia stawał się wyznacznikiem postawy obywateli wobec Polski Ludowej w ogóle.
Także Rosja po roku 1990 nie zdobyła się na pełną i konsekwentną ocenę swojej zbrodniczej przeszłości. Wprawdzie 13 kwietnia 1990 roku oficjalnie przyznała, że była to „jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu”, ale trwające od września 1990 roku do marca 2005 śledztwo (którego wyniki zostały w większości utajnione) nie przyniosło zasadniczego przełomu. 11 marca 2005 roku Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej oficjalnie poinformowała o zamknięciu swojego śledztwa i ogłosiła, że mord dokonany na polskich oficerach to przestępstwo pospolite, które uległo przedawnieniu i, że nie ma podstaw do uznania zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa.
Jeżeli nawet istniała jakaś wola wyjaśnienia sprawy za Gorbaczowa i Jelcyna, to kończy się ona definitywna po dojściu do władzy Władimira Putina. Od tego momentu Polska ocena prawna mordu z 1940 roku, uznająca ją za ludobójstwo, zbrodnię przeciwko ludzkości i zbrodnię wojenną, jest konsekwentnie odrzucana przez Federację Rosyjską, będącą prawnym następcą ZSRR.
To, że dziś Rosja także stosuje kłamstwo i manipulację, nie trzeba specjalnie uzasadniać. Już sam fakt nazwania przez nią agresji na niepodlegle państwo „specjalną operacją” (a nie wojną) i uzasadnienie tej „operacji” rzekomymi imperialistycznymi dążeniami i obroną represjonowanej (poddanej ludobójstwu) przez nazistowski faszystowski reżim ukraiński ludności rosyjskiej, znajdującej się na terytorium państwa ukraińskiego są tego najlepszymi przykładami. Nie mówiąc już o zaprzeczaniu dokonywanych przez żołdaków rosyjskich zbrodni lub przypisywaniu ich stronie ukraińskiej.
***
Kolejną, bolesną prawdą na temat Rosji współczesnej, którą unaocznia nam mord katyński, jest także ocena gotowości społeczeństwa rosyjskiego do przyjęcia odpowiedzialności za własne zbrodnie. Lekcja Katynia jest tutaj szczególnie znamienna.
Jak już wspomnieliśmy, od polowy lat 90-tych (objęcie władzy przez Władimira Putina) Rosja w sprawie katyńskiej cofa się do czasów Stalina i Berii, w najlepszym wypadku ignorując ten temat. W świadomości szerokich mas społeczeństwa rosyjskiego nadal funkcjonuje przekonanie, że zbrodni dokonali Niemcy, a „przyznanie się do odpowiedzialności za Katyń przez Borysa Jelcyna było natowską operacją szpiegowską, obliczoną na skłócenie słowiańskich narodów i rozszerzenie amerykańskiej strefy wpływów we wschodniej Europie”.
W tym kontekście nie powinno dziwić również i to, że zdecydowana większość Rosjan także dziś uznaje za swoją, oficjalną, kremlowską wersję wydarzeń na Ukrainie i – co najgorsze – w nią wierzy. Mając to na uwadze, raczej z dystansem powinniśmy podchodzić do wyrażanej przez niektórych komentatorów nadziei na przebudzenie się rosyjskiego narodu, który przeciwstawi się despocie. Oczekiwania takie uznać należy za przejaw „myślenia życzeniowego”, i to nie tylko z powodu strachu przed srogimi represjami, jakie by taki bunt spowodował, ale z tych samych powodów, które nie pozwalają przeciętnemu Rosjaninowi stanąć po stronie ofiar z 1940 roku. Musiałby on wtedy skonfrontować swoje dotychczasowe wyobrażenia o swoim państwie i narodzie z prawdą, że współczesna Federacja Rosyjska nie rożni się niczym na przykład od hitlerowskich Niemiec. A to w przypadku przeciętnego Rosjanina, wychowanego na micie „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”, nie wydaje się możliwe, także z powodów czysto psychologicznych.
***
Historia Katynia uczy poza tym możliwości trzeźwej oceny postawy państw tzw. wolnego świata wobec rosyjskiego barbarzyństwa w historii.
Ocena reakcji świata Zachodu na wieść o martyrologii Polaków na Wschodzie po roku 1939, w tym zbrodni katyńskiej, nie pozostawia żadnych złudzeń. Wskazuje ona na dość oczywisty fakt, że podstawowym priorytetem Zachodu jest tylko i wyłącznie własny, tak a nie inaczej pojmowany interes, kalkulacja własnych korzyści politycznych i gospodarczych.
Przypomnijmy, dopóki Rosja Stalina potrzebna była w walce przeciw Niemcom oraz później, gdy stała się „partnerem” w konstruowaniu nowego powojennego „ładu”, usiłowania polskiego Rządu na Uchodźctwie, aby wprowadzić sprawę zbrodni katyńskiej na agendę międzynarodową nie przynosiły pożądanych efektów. Dopiero w okresie „zimnej wojny”, kiedy mord polskich oficerów stał się przydatny w wojnie propagandowej między Zachodem a Wschodem nastąpił przełom, czego wyrazem było powołanie w roku 1951 przy Kongresie Stanów Zjednoczonych komisji śledczej do spraw wyjaśnienia zbrodni katyńskiej.
W swoim końcowym raporcie (tzw. raporcie Maddena), komisja uznała sowietów winnymi i wezwała społeczność międzynarodową do powołania międzynarodowego trybunału dla osądzenia tej zbrodni. Osłabienie zainteresowania Amerykanów mordem z 1940 roku nastąpi ponownie po śmierci Stalina, kiedy pamięć o polskiej Golgocie na Wschodzie została ponownie złożona na ołtarzu procesu „normalizacji” w relacjach Zachodu z ZSRR.
Pamiętajmy również, że nazwanie zbrodni katyńskiej po imieniu, jako zbrodni ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości nie znalazło potwierdzenia w wydanym 16 kwietnia 2012 przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wyroku, nazywającym ją jedynie „zbrodnią wojenną popełnioną przez władze ZSRR”. Wyrok był konsekwencją skargi złożonej przez krewnych ofiar, zrzeszonych w Rodzinach Katyńskich, które zarzucały Rosji brak skutecznego postępowania wyjaśniającego zbrodnię katyńską oraz poniżające traktowanie bliskich ofiar, m.in. przez negowanie zbrodni jako historycznego faktu w wyrokach rosyjskich sądów.
I niech w tym kontekście nie dziwi nas pełna hipokryzji i cynizmu postawa niektórych państw europejskich, które zapewne już nie mogą doczekać się, kiedy znów będzie można, bez oglądania się na tragedię innych narodów, prowadzić swoje szemrane interesy z Rosją. Tym bardziej, że za nimi stoi ciągle aktualny projekt tworzenia sfederalizowanej Europy, opartej na rosyjskim gazie i rosyjskiej ropie, nawet, jeśli ten rosyjski gaz i rosyjska ropa zabarwione miałyby być krwią mieszkańców Ukrainy. W przyszłości federalizacja miałaby doprowadzić do wasalizacji państw Europy Wschodnie i Środkowej Głównymi rozgrywającymi tej „Nowej Europy” (jak już miało to nieraz miejsce w historii), stałyby się Niemcy i Rosja (stalinowska, putinowska czy jakakolwiek inna).
***
Na koniec jeszcze jedna, dramatyczna w swym przesłaniu, nauka wypływająca z obserwacji historii zbrodni katyńskiej.
Losy komunistycznych zbrodniarzy odpowiedzialnych za ludobójstwo roku 1940 uświadamiają nam bowiem także fakt, że raczej trudno liczyć, mimo ciągłych buńczucznych zapowiedzi, na ukaranie zbrodniarzy wojennych anno domini 2022, spadkobierców morderców z Katynia. Wiemy przecież, że nikt z tych, którzy planowali i realizowali mord katyński nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Nie było komunistycznej Norymbergi. Karząca ręka sprawiedliwości nie dosięgła ani samych decydentów zbrodni, ani jej bezpośrednich wykonawców (zawodowych zabójców z NKWD) oraz wszystkich tych, którzy w różnych formach współuczestniczyli w całym tym procederze mordowania, począwszy od sekretarek a skończywszy na kierowcach i pracownikach spycharek (a szacuje się ich liczbę na ok. 2 tysiące osób). Zostali oni natomiast dowartościowani na terenie samej Rosji. 26 października 1940 roku 125 funkcjonariuszy NKWD uczestniczących w przygotowaniu zbrodni i jej wykonaniu zostało nagrodzonych przez Ławrientija Berię tajnym rozkazem nr 001365 NKWD ZSRR za pomyślne wykonanie zadań specjalnych.. Wielu otrzymało odznaczenia, premie, awanse i różnego rodzaju bonusy, np.: Błohin (otrzymuje samochód M20 Pabieda), Siniegubow (zostaje wiceministrem kolejnictwa ZSRR), Krwinienko (naczelnikiem sztabu Wojsk Konwojowych NKWD i szefem Głównego Zarządu ds. Jeńców Wojennych i Internowanych NKWD).
***
Świat się zmienia i wydawałoby się, że Rosja powinna zmienić się wraz z nim. Tak jednak nie jest. Pozostaje ona wierna temu, co stanowi jej fundamentalną cząstkę kulturowego DNA w dziejach, jest nią pogarda dla wolności. To skłonność do odmawiania prawa do wolności innym narodom, szczególnie jej bliższym i dalszym sąsiadom. To także skłonność do odmawiania prawa do wolności własnym obywatelom.
Rosja jest jak bohaterowie powieści Dostojewskiego. Im bardziej unurzani w nędzy materialnej i duchowej, tym bardziej skłonni do przemocy i agresji. Taki jest przecież Raskolnikow, pierwszoplanowy bohater „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Doświadczając ubóstwa, mając poczucie zniewolenia i osaczenia, braku perspektyw, pogrąża się coraz bardziej w amoralnej pustce, której towarzyszy narastająca pogarda wobec innych ludzi. Frustracja ta znajduje ujście w przyjęciu postawy człowieka, funkcjonującego poza kategoriami dobra i zła oraz przypisującego sobie prawo do pozbawienia życia drugiego człowieka, dehumanizując go uprzednio (zamordowaną przez siebie lichwiarkę nazywa wszą).
Taka jest Rosja na przestrzeni dziejów, łączy w sobie wielowiekowe poddaństwo obywateli, z pragnieniem wielkości, rodzącej arogancję i butę. Ma w swojej historii okresy apogeum siły politycznej i militarnej, ma też krótsze okresy słabości, upadku. Tylko wtedy, kiedy nastawał w jej dziejach „czas smuty” sąsiadujące z nią narody mogły na chwilę odetchnąć. Ale im bardziej upadała „odstawała od „Europy”, tym bardziej narastała w niej frustracja, która szukała dróg ujście i znajdowała je w nienawiści skierowanej przeciw innym.
Nieustanie w historii powtarza się w przypadku Rosji ten schemat upadku, który rodzi zło.
Historia zbrodni katyńskiej jest jedną z odsłon tego zła w dziejach. Dziś jest lekcją, która przypomina nam, jaka jest Rosja i do czego jest zdolna. Stanowi przestrogę, zwłaszcza teraz, kiedy po raz kolejny do głosu dochodzą jej imperialne dążenia, kiedy za jej sprawą ziemia ukraińska pokrywa się mogiłami. Pomordowani w wojnie w 2022 roku dołączają do wszystkich tych, którzy w historii stali się ofiarami rosyjskiego despotyzmu, także do pomordowanych w roku 1940 w Katyniu i innych miejscach kaźni polskich oficerów.
Bohater „Zbrodni i kary” uświadamia sobie zło, które czynił dopiero na katordze, kiedy przychodzi mu odpokutować własne winy. Tam nawraca się, odkrywając świat wartości chrześcijańskich. Zanim to nastąpi musi zostać osądzony i skazany. Jego losy wskazują, że to jedyna droga do rzeczywistej zmiany Rosji jako imperium zła.
25 marca 2022 roku w Bazylice św. Piotra papież Franciszek dokonał aktu poświęcenia całej ludzkości, zwłaszcza Rosji i Ukrainy, Niepokalanemu Sercu Maryi, wypełniając tym samym nakaz jednego z orędzi objawień fatimskich z 1917 roku. Akt ten otwiera przed Rosją drogę wyjścia z jej historycznego zniewolenia złem. Aby jednak mogło to nastąpić, powinna ona przejść drogę kary i pokuty. Bo tylko Rosja pokonana i osądzona, zdolna będzie pojąć ogrom zła, które uczyniła w historii. I jak Raskolnikow w „Zbrodni i karze” Dostojewskiego otworzyć przed sobą perspektywę nawrócenia i zmartwychwstania.
Wojciech Marczak