W oczekiwaniu kolejną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę (1918r.), w dacie 11 listopada – w 1937 r. ustanowionej przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej jako Święto Niepodległości – dostrzegamy wydarzenie zarówno symboliczne jak i przełomowe; dzień, w którym – po powrocie z magdeburskiego więzienia Józefa Piłsudskiego i przejęciu przezeń władzy z rąk Rady Regencyjnej oraz na skutek rozbrajania niemieckich okupantów – wybuchła niepodległa Polska.
Praca wielu pokoleń
Może warto jednak pamiętać, że ta listopadowa polska niepodległość nie była czymś ani nagłym, ani niespodziewanym? Że pracowały na nią całe pokolenia Polaków niemal od pierwszych chwil po zaistnieniu tragedii rozbiorów I Rzeczypospolitej. Że początek Wielkiej Wojny (1914-1918) nie tylko rozbudził nadzieję na ziszczenie snu o wolności, ale przez stworzenie korzystnej sytuacji międzynarodowej, pchnął polskie elity do konkretnych działań. Ta „filozofia czynu”, rozmaicie postrzegana przez przedstawicieli poszczególnych opcji politycznych, niejednokrotnie skonfliktowanych na tle radykalizmów programów społecznych, politycznych czy stosunku do takiego czy innego zaborcy, ożywiła polską aktywność do tego stopnia, że u schyłku wojny światowej niepodległość przestała być mrzonką garstki zapaleńców. Ona wyzierała z każdego zakątka polskiej ziemi.
Mocarstwa a sprawa polska
Musieli te polskie dążenia brać pod uwagę zaborcy. Wtedy, gdy w sierpniu 1914r. rosyjski naczelny wódz Mikołaj Mikołajewicz obiecywał Polakom autonomię pod berłem dynastii Romanowów; i wtedy, gdy 5 listopada 1916r. władcy Niemiec i Austro – Węgier ogłaszali akt dwóch cesarzy zapowiadający utworzenie Królestwa Polskiego i po niespełna roku powstawała namiastka władzy nad tym tworem bez terytorium, czyli Rada Regencyjna. Niemcy mieli wówczas w głowach plany realizacji koncepcji Mitteleuropy, w której przyszła Polska – zależna od Berlina, ale coraz bardziej realna – miałaby odgrywać rolę niepoślednią. Także wtedy, gdy zgadzano się na tworzenie polskich formacji wojskowych u boku Austro – Węgier, Rosji czy Francji. Jak również wtedy, gdy amerykański prezydent Thomas W. Wilson w styczniu 1918r. zapowiadał utworzenie niepodległej, demokratycznej Polski z dostępem do morza…
Owszem, często chodziło o „mięso armatnie”, czyli bitnego polskiego żołnierza. Ale ceną za tę „korzyść” musiały być ustępstwa polityczne wobec spraw polskich. Europejskie stolice dostrzegały to coraz wyraźniej, podobnie jak strona polska. Raczej na chłodno i chyba bez złudzeń uczyliśmy się wtedy wielkiej polityki, każdą dogodność wykorzystując – choć przecież nie bez sporów wewnętrznych – na poszerzenie własnej podmiotowości.
W październiku 1918 r.
Przyspieszenie pulsu historii wyraźnie dostrzegamy w miesiącu poprzedzającym listopadowy przełom…
7 października 1918r. zależna od mocarstw centralnych Rada Regencyjna ogłosiła zmianę swej polityki w Królestwie Polskim. Odrzucono protekcję Niemiec i Austro – Węgier. Zdymisjonowany został gabinet Jana Kucharzewskiego. Postanowiono powołać nowy rząd z zadaniem opracowania ordynacji wyborczej do przyszłego Sejmu.
11 października posłowie i przedstawiciele organizacji polskich istniejących w Niemczech opracowali komunikat z żądaniem zjednoczenia wszystkich ziem polskich i pełnej niepodległości zgodnie ze styczniowym orędziem prezydenta USA.
15 października posłowie polscy do parlamentu w Wiedniu zadeklarowali się jako obywatele niepodległego państwa polskiego. W „Pamiętnikach” Ignacy Daszyńskiego czytamy treść ogłoszonego wówczas dokumentu: „od tej chwili uważają się – również – za przynależnych obywateli wolnego, zjednoczonego i niezawisłego państwa polskiego” i „wzywają c.i k. rząd do przeprowadzenia rozgraniczenia i wdrożenia koniecznych umów gospodarczych między suwerennym państwem polskim a pozostałymi częściami państwa austro – węgierskiego”
19 października powołano Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego jako tymczasową władzę polską na Śląsku Cieszyńskim.
23 października Rada Regencyjna powierzyła urząd premiera powiązanemu z Narodową Demokracją Józefowi Świeżyńskiemu. Nowy premier uznał Komitet Narodowy Polski działający w Paryżu. Rozpoczęły się bezskuteczne starania Świeżyńskiego o zwolnienie Piłsudskiego z Magdeburga, na którego oczekiwał fotel ministra spraw wojskowych. Usiłował też stworzyć ponadpartyjne porozumienie z udziałem sił lewicowych, te jednak wciąż widziały w Radzie Regencyjnej i jej rządzie – niemiecką marionetkę.
25 października Wojciech Korfanty wystąpił w niemieckim Reichstagu z żądaniem przyłączenia do państwa polskiego ziem zaboru pruskiego i Górnego Śląska.
26 października Naczelna Komenda POW wydała rozkaz mobilizacyjny w Królestwie, zapowiadając bliski dzień „podjęcia trudu stworzenia zbrojnych szeregów”.
27 października w Cieszynie zwołano wielki wiec ludności polskiej, który uznał legalność tamtejszej Rady Narodowej i upoważnił ją do włączenia Śląska Cieszyńskiego do odbudowywanego państwa.
28 października w Krakowie spotkali się dotychczasowi polscy posłowie do parlamentu wiedeńskiego, którzy powołali Polską Komisję Likwidacyjną, jako władzę zwierzchnią dla Galicji o charakterze ustawodawczym i wykonawczym.
30 października naprędce zmobilizowani legioniści pod dowództwem Bolesława Roi rozpoczęli przejmowanie obiektów krakowskiego garnizonu z rąk wojsk austriackich. „Na ulicach ludność szalała z radości” – czytamy we wspomnieniach Daszyńskiego. „PKL zaprzysięgła wszystkich urzędników, kazała wydalić się z kraju wojskowym austriackim, odmilitaryzowała przemysł i zaczęła zacierać ślady wojny”…
Zaczynał się listopad….Tej lawiny nie można już było zatrzymać…
Waldemar Brenda