W Olsztynie od blisko 10 miesięcy toczy się głośny proces „adwokata od trumien na kółkach”. Prawnik z Łodzi oskarżony zabicie w wypadku drogowym dwóch mieszkanek naszego województwa nie przestaje szokować. Teraz okazuje się, że mimo swoich skandalicznych zachowań nie został odsunięty od zawodu. Miał tylko zaległe składki do opłacenia…
Kasta ma się dobrze. A nawet bardzo dobrze. I wystarczy być w kaście, żeby gwizdać na sprawiedliwość. Sprawa „adwokata od trumien na kółkach” zdaje się być tego jaskrawym dowodem.
Przypomnijmy. Do wydarzeń, które znalazły swój finał przed olsztyńskim sądem, doszło 26 września 2021 roku. Paweł K. razem z rodziną wracał wówczas z wesela znanej influencerki. Jechał mercedesem z Barczewa w kierunku Jezioran. Według prokuratury oskarżony przekroczył podwójną linię ciągłą, zjechał na przeciwny pas i zderzył się z prawidłowo jadącym z przeciwka audi 80. Zginęły dwie kobiety.
Paweł K. krótko po wypadku nagrał film, w którym stwierdził, że kobiety zginęły, bo „jechały trumnami na kołach”. Nagranie z takim stwierdzeniem zamieścił w internecie. Dodał też, że „niektórzy się cieszą, że kupili auto za 3 tys. zł” i doradzał, że lepiej wziąć kredyt albo pożyczyć na lepszy samochód.
Media obiegła informacja, że za wypowiedź o „trumnach na kołach” Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Łodzi zawiesił Pawła K. na 16 miesięcy w wykonywaniu czynności zawodowych. Dodatkowo za obrazę sędziów Sądu Apelacyjnego w Łodzi (nazwał ich papugami) sąd korporacyjny nakazał mu zapłacić grzywnę około 28 tys. zł i zakazał na 5 lat szkolenia aplikantów.
Teraz okazuje się, że kara nałożona na oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku adwokata to farsa. A zakaz wykonywania zawodu wcale nie wynikał z wysokich standardów, którym mają podlegać prawnicy, a jedynie… z nieopłaconych składek do samorządu zawodowego. Teraz Paweł K. składki opłacił i może pracować jako adwokat.
Tyle z wysokich standardów zawodu prawnika w Polsce. Z kronikarskiego obowiązku wypada przypomnieć, że Paweł K. mimo „niewyparzonego języka” wie, jak zadbać o siebie. W tych samych mediach społecznościowych, które wykorzystywał do odbierania godności ofiarom wypadku, który zdaniem prokuratury spowodował, jeszcze 4 czerwca relacjonował swój udział w manifestacji organizowanej przez zwolenników Donalda Tuska. Bycie w kaście zobowiązuje!
Teraz podczas kolejnych rozpraw w olsztyńskim sądzie „adwokat od trumien na kółkach” daje godny pożałowania występ. Na rozprawie, na której usłyszał zarzuty, wnioskował o utajnienie zeznań i odpowiadał jedynie na pytanie sądu i swojego adwokata. Skarżył się na to, że źle reaguje na hejt w internecie.
Potem uznał, że chce występować z imienia, nazwiska i z ujawnieniem swojego wizerunku, którego się przecież nie wstydzi. Swoją obronę oparła na podważaniu praktycznie każdej czynności wykonanej przez biegłych oraz odczytu komputera pokładowego jego samochodu.
Zupełnie w tle zniknęła informacja o tym, że prawnik, wracając z wesela, był „pod wpływem” narkotyków. Obecność kokainy w organizmie Paweł K. tłumaczy tym, że ktoś bez jego wiedzy musiał dosypać mu jej do herbaty na weselu influencerki, na którym bawił się przed wypadkiem. Ilości kokainy w jego organizmie według wyników badań krwi, były śladowe i „nie miały wpływy na okoliczności, w których doszło do tragedii”.
Na jednej z poprzednich rozpraw ekspert zeznał, że ze ściągniętych z komputera pokładowego pojazdu danych wynika, iż Paweł K. przed wypadkiem jechał z prędkością 60-66 km na godz. Jednak w chwili zdarzenia czujniki nie zarejestrowały próby hamowania samochodu ani odbicia autem w prawo, by uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwnej strony samochodem. To w jego ocenie ma świadczyć o tym, że do wypadku mogło dojść przez „nieuwagę oskarżonego”.
Kolejne rozprawy przed olsztyńskim sądem są prawdziwymi spektaklami teatralnymi. Głównymi aktorami jest zazwyczaj adwokat „adwokata od trumien na kółkach” i sam Paweł. K. Obaj mają zwyczaj stroić dziwne miny i epatować dramatycznymi gestami.
Zupełnie jakby po przeciwnej stronie nie było bliskich kobiet, które zginęły w tragicznym wypadku. Sprawa trwa już od blisko roku. Nic nie wskazuje na szybkie jej zakończenie. Widok Pawła K. występującego w todze, mimo ciążących na nim zarzutów, jest co najmniej prawdopodobny…
Marek Adam