Od powstania UWM minęły 24 lata. Uczelnia corocznie świętuje rocznicę. Przy tej okazji nie brak przemówień, nagród, odznaczeń i wyróżnień. Nikt jednak nie pyta, co stało się z uniwersytetem, który jest jedynie pracodawcą, a nie ośrodkiem, który oddziałuje na otoczenie i je zmienia.
Studentów UWM widać przynajmniej raz w roku, kiedy przy okazji Kortowiady przechodzą ulicami Olsztyna. Trudno ukryć fakt, że co roku, to coraz krótszy korowód, a wydarzenie artystyczne sprowadza się najczęściej do jednego dobrego koncertu.
Gorzej, że studentów UWM przez resztę roku praktycznie nie widać w Olsztynie. Oczywiście poza klubami nocnymi. Trudno znaleźć zaproszenie na koncert zespołu studenckiego, pokaz rywalizujących ze sobą na start-upy żaków, występ teatru studenckiego, zaproszenie do literackiego klubu dyskusyjnego… Listę można wydłużać w nieskończoność. A przecież dwie, czy trzy dekady temu, kiedy UWM dopiero był w powijakach, to było normą…
Czyżby uniwersytet stawiał przed swoimi studentami tak duże wymogi, że brak im siły na realizację siebie poza biblioteką. Jeśli tak, to gdzie są osiągnięcia naukowe studentów z Olsztyna? Czy ich nazwiska są na listach najbardziej poszukiwanych przez pracodawców specjalistów? Czy idąc na rozmowę kwalifikacyjną, mogą z dumą podkreślać, że są absolwentami UWM w Olsztynie?
”Obecnie UWM na 15 wydziałach kształci około 17 tysięcy studentów. Oferuje 71 kierunków kształcenia.”
To podstawowa informacja, z której można czerpać wiedzą o przyczynach stagnacji UWM. Szalona pogoń za nowymi kierunkami, całkowite podporządkowanie przełożonym i brak własnej inicjatywy pracowników naukowych. Prace badawcze robione dla odfajkowania, a nie z pasji i potrzeby. Feudalne relacje, które zabijają wszelką inicjatywę.
To tylko przykład powodów, dla których w Olsztynie nie widać nie tylko studentów i tego, co powinni wnosić w życie miasta młodzi, zdolni, pełni pomysłów i ambicji ludzie — ale przede wszystkim nie widać osławionej kadry naukowej. A przecież UWM jest jednym z największych pracodawców w regionie z ponad 3 tysiącami zatrudnionych!
I gdzie są ci naukowcy? Gdzie ich pomysły, dyskusje, spory wnoszące ożywczy ferment w życie miasta i regionu? Czyżby naukowcy z uniwersytetu nie mieli chęci do dzielenia się swoją wiedzą i osiągnięciami. A może brak im wiary w to, że mogą zmieniać świat?
W relacjach wielu osób, które zetknęły się ze środowiskiem akademickim UWM, jest ono siedliskiem zawiści, wzajemnej wrogości, chodzenia skrótami i czmychania opłotkami na łatwiznę. Tam najzwyczajniej nie opłaca się mieć własnego zdania, a tym bardziej tworzyć własne środowisko wokół idei, pomysłów, czy badań.
Naukowcy z UWM, owszem kłócą się o pieniądze, ale nie o pieniądze, które pozwolą tworzyć, a te, które dadzą syte utrzymanie. To bardziej urzędnicy, których pozycję zbyt często wyznacza lokalizacja biurka, nasłonecznienie gabinetu, czy ilość recenzji otrzymanych od kolegów po fachu, którym sami odwzajemniają się tym samym.
UWM oczywiście po 24 latach od powstania jest bardzo ważne i spełnia niezwykle ważną rolę, ale przeżywa też kryzys, o którym środowisko akademickie głucho milczy. Nie ma tu fermentu, sporu, rozwoju. Jest przypominająca opisy Kawki instytucja.
W tej chwili najważniejszą decyzją, która stoi przed środowiskiem uniwersyteckim, jest decyzja o powołaniu nowej uczelni. Usamodzielnienie się medycyny od UWM. To bardzo trudne nie tylko ze względów organizacyjnych, ale przede wszystkim ambicjonalnych. Za kierunkami medycznymi idą wielkie pieniądze.
Nawet nie można się dziwić, ze tzw. gul skacze przedstawicielom innych nauk, kiedy tylko zerkną w Excel z zestawieniem budżetu uczelni. To jednak jedyny i oczywisty kierunek rozwoju. Milczenie również na ten temat nie pomaga w podjęciu niezbędnych decyzji.
Kondycja UWM, widoczny dla każdego zewnętrznego obserwatora, uwiąd mocy twórczych, idzie w parze (tak zazwyczaj bywa) a całkowitą aberracją zarządzających tą szacowną, skądinąd instytucją. Koronnym dowodem jest angażowanie się uniwersytetu w polityczną hucpę totalnej opozycji i organizowanie Campusu Polska Przyszłości zdominowanego przez skrajne, obce tradycji uniwersyteckiej środowiska.
Przed obchodzonym w przyszłym roku 25-leciem istnienia UWM, trzeba w końcu jasno powiedzieć: środowisko uniwersyteckie potrzebuje sanacji! I to natychmiast!
Marek Adam