Ponad trzy tysiące sędziów powołanych po 2018 roku boryka się z dyskryminacją i pogardliwym określeniem „neosędziowie”. O konsekwencjach tych działań w polskim sądownictwie oraz wpływie polityki na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości rozmawiamy z sędzią Maciejem Nawackim.
— W Polsce jest kilka tysięcy sędziów, którzy uzyskali nominacje sędziowskie i otrzymali nominacje sędziowskie z rąk Prezydenta Rzeczpospolitej, a są nazywani pogardliwie neosędziami. Czy to są sędziowie? Czy jest powód do kwestionowania ich orzeczeń ze względu na to kiedy zostali powołani?
— Ponad trzy tysiące, jeśli dobrze pamiętam. Tyle było nominacji sędziowskich począwszy od 2018 roku. I tak, to są sędziowie. Sędziów, zgodnie z artykułem 179 Konstytucji Polskiej, powołuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na czas nieokreślony. Wszyscy byli powołani zgodnie z prawem. Mamy miliony spraw rozpoznawanych przez sędziów powołanych po 2018 roku. Miliony, dosłownie. I w tych sprawach, co do zasady, strony nie kwestionują, nie występują w wyłączeniu sędziego. Naprawdę stronom w sądzie zależy na szybkim, sprawnym i sprawiedliwym rozpoznaniu spraw, a nie na popadnięciu w przepychanki personalne. Jest grupa sędziów, nazwijmy to już po imieniu, grupa sędziów, aktywistów sędziowskich, z różnych upolitycznionych stowarzyszeń, jak Iustitia czy Themis, którzy kwestionują powołania po 2018 roku. I ta grupa osób, jeżeli trafiają do nich jakieś sprawy, przykładowo jeżeli rozpoznają jakieś apelacje, to są gotowi do tego, by z tego powodu, że orzekał sędzia powołany po 2018 roku, uchylić sprawę. I tego typu przypadki mają miejsce, ale na szczęście są nieliczne. Pierwszą osobą, która zainicjowała tego rodzaju działania w 2019 roku i miała za to postępowania m.in. dyscyplinarne, był sędzia Juszczyszyn.
— W tej chwili sędzia Juszczyszyn jest wiceprezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie, a sędziowie, którzy kwestionują możliwość orzekania przez ich kolegów, są prezesami Sądu Okręgowego także w Olsztynie. Nie wiem, czy pan zna ten przykład, dotyczy morderstwa w Biskupcu, dokonanego przez młodego chłopaka na swoim ojczymie. Sprawa zmierzała już do wyroku, ale pojawiła się informacja, że musi być rozpoznana od nowa, bo ze składu sędziowskiego został wyłączony sędzia określany jako neosędzia. Co prawda nie podano, że to jest bezpośrednią przyczyną, ale można się domyślać, że to właśnie nowa władza w ten sposób próbuje rządzić…
— Wszelkie te rodzaje działania w stylu wyłączanie sędziego bez powodu, bo tu nie ma żadnego powodu do jego wyłączania, na polecenie, czy to tej grupy sędziów, czy to na polecenie polityków, którzy po przejęciu prokuratury nakazują swoim podwładnym prokuratorom tego rodzaju działania, są bezprawne. W sytuacji, kiedy sędzia zostaje wyłączony, to tylko z tego powodu, że został powołany na urząd po 2018 roku. Podkreślam, to dotyczy często grupy sędziów, którzy są w zawodzie od 20 do 30 lat, byli w sądzie rejonowym, a do sądu apelacyjnego trafili z nominacji. Po takim wyłączeniu sąd jest nieprawidłowo ukształtowany w rozumieniu artykułu 45 Konstytucji. To oznacza, że naruszone zostaje prawo do sądu tej pokrzywdzonej osoby, czyli jeżeli wyłączono sędziów powołanych po 2018 roku, sąd jest nieprawidłowo ukształtowany i w związku z tym stronom postępowania przysługują odpowiednio środki obywatelskie. Mogą tego rodzaju decyzje zwalczać, podważać, dążyć do prawidłowego ukształtowania sądu.
— Co to powoduje?
— Sytuacja wygląda tak, że np. oskarżyciel posiłkowy dowiaduje się, że został wyłączony sędzia, nie kwestionuje nowego składu sądu, bo przecież stronom jest obojętne, czy sądzi sędzia z dwudziestoletnim stażem powołany na urząd sędziowski w 2017 roku, czy sądzi sędzia z dwudziestoletnim stażem powołany na urząd sędziowski po 2018 roku. Następnie osoba oskarżona zostaje skazana i podnosi zarzut, czy to apelacyjny, czy kasacyjny, nieprawidłowego kształtowania sądu i sprawa w tym momencie jest uchylana.
— Czyli mogą być sprawy, które będą się w tej chwili toczyły w nieskończoność?
— Tak, z tego powodu, że mamy dochodzić do zakwestionowania prawidłowego składu. I to w imię jakiejś polityki, jakiejś wojenki, prowadzonej przez aktualnego ministra sprawiedliwości. To na niego spada odpowiedzialność za te wszystkie opóźnienia i ten cały nieporządek, który powoduje sąd.
— Wobec sędziów, którzy otrzymali kilka lat temu swoje nominacje, używane jest dosyć pogardliwe określenie neosędzia. Jak powinno się nazywać tych sędziów?
— Sędzia. Zwyczajnie są to sędziowie. Nie ma podstaw do czynienia rozróżnień. Jeżeli chcemy zaakcentować, że jest to grupa dyskryminowana w jakiś sposób, aktualnie zwalczana przez władzę wykonawczą, to można mówić, że są to osoby powołane na urząd sędziowski począwszy od 2018 roku.
— Ma pan dużo sygnałów o tej formie dyskryminacji?
— Tak i nie. Nawet jeden, dwa, trzy sygnały to jest dużo. Nie powinno być w ogóle tego rodzaju zdarzeń. W skali kraju, w skali ilości spraw rozpoznawanych przez sędziów, którzy zostali powołani na urząd, począwszy 2018, to jest promil. To jest jakiś ułamek, ułamka. Proszę zauważyć, że w Sądzie Okręgowym w Olsztynie w tym momencie już połowa aktualnie orzekających sędziów została powołana po 2018 roku. Proszę sobie wyobrazić, jaka jest skala. Ile przykładowo rozwodów orzekli ci sędziowie. Cały teraz ten zamach na funkcjonowanie sądu jest prowadzony przez ministra sprawiedliwości i jego podwładnych. To minister sprawiedliwości wydał rozporządzenie, które 16 maja 2024 roku zostało uznane za niezgodne z szeregiem wzorców konstytucyjnych, jak rażąco niezgodne. I to rozporządzenie dyskryminowało właśnie sędziów, którzy orzekają od 2018 roku. Zdyskryminowało i wyłączało ich od określonej kategorii spraw. Proszę sobie wyobrazić, jaką obywatel ma pewność prawidłowego rozpoznania sprawy, jeżeli minister dyktuje, kto może, a kto nie może rozstrzygać w jego sprawie. To jest niedopuszczalne i oczywiście Trybunał Konstytucyjny skasował teraz rozporządzenie w całej rozciągłości. I kolejna sprawa. Od 16 maja nie został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego w Dzienniku Ustaw. Mamy sytuację, w której rząd sabotuje kontrolę konstytucyjności prawa w Polsce.
— Panie Sędzio, jaka jest w tej chwili Pana sytuacja? Już wcześniej był Pan symbolem, ikoną reformy sądownictwa. Jakie Pan ponosi konsekwencje?
— Jestem dalej członkiem Krajowej Radzie Sądownictwa, członkiem prezydium. Orzekałem i jestem sędzią. Może warto podkreślić, że są też organizacje, które w tym momencie walczą o praworządność. To Zrzeszenie Sędziów Polskich, są Prawnicy dla Polski. I ostatnio nawet te organizacje podpisywały umowę o współpracy i przygotowują raport dotyczący bezprawia w Polsce, tego co się aktualnie wyprawia. Obywatele zostali pozbawieni możliwości skarżenia niekonstytucyjnego prawa. W efekcie są pozbawieni możliwości swobodnego dochodzenia swoich roszczeń w sądach, bo jest ryzyko, że minister będzie dyktował, kto jest, a kto nie jest sędzią.
— Ostatnio przechodząc korytarzem w sądzie, usłyszałem o sprawie paprotek. O co w tym chodzi?
— Ministerstwo kupiło paprotki do sądów, po 20 paprotek na sąd, po to, żeby te paprotki wyprowadzić z sądu 24 czerwca. Ma być akcja wyprowadzania paprotek z sądu i one mają symbolizować ławników. W ministerstwie pogardliwie się określa mianem paprotek ławników, bo tak normalnie człowiek nie nazywa po prostu ławnika, ławnik to ławnik. To pewien symbol tego, co teraz ministerstwo wyprawia w sądach.
— Dziękuję za rozmowę.
Marek Adam