Jest odpowiedź na interpelację olsztyńskiej radnej Edyty Markowicz z PiS w sprawie finansowania przez Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie takich kontrowersyjnych imprez jak I Olsztyńskie Dni Widoczności Osób Transpłciowych i Niebinarnych TRANSATLANTYK. Nie rozwiewa jednak wątpliwości, a wręcz rodzi kolejne.
Radna w swojej interpelacji, złożonej miesiąc temu, zadała szereg pytań dotyczących finansowania wydarzenia, w tym prosiła o załączenie wszystkich dokumentów finansowych oraz umów wolontariatu. Jaką otrzymała odpowiedź?
— Miejski Ośrodek Kultury upiera się, że wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem. Jednak dopatrzyłam się w załączonych dokumentach wielu nieścisłości. To nawet mało powiedziane, są tam sprzeczne ze sobą informacje i będę domagała się ich wyjaśnienia. Możliwe, że trzeba przeprowadzić w tej instytucji kontrolę poselską — powiedziała „Opiniom” Edyta Markowicz.
Pierwszym istotnym problemem jest kwestia kosztów związanych z organizacją warsztatów. Z odpowiedzi na interpelację wynika, że dwie osoby prowadzące warsztaty otrzymały wynagrodzenie, a pozostali prelegenci pracowali nieodpłatnie, co wzbudza wątpliwości co do zgodności z zasadami wolontariatu.
— Brak informacji o umowach wolontariackich rodzi pytania o legalność oraz przejrzystość takich działań. W odpowiedzi od MOK brakuje konkretnych dokumentów potwierdzających wolontariat, co budzi obawy o prawidłowość rozliczeń finansowych — stwierdza radna.
Kolejną kwestią są zwroty kosztów podróży i noclegów. MOK twierdzi, że prelegenci realizowali program wydarzenia w zamian za zapewnienie noclegów i zwrot kosztów podróży.
— Nie jest jasne, komu konkretnie zwrócono te koszty, skoro nie było umów wolontariackich. Brak klarowności w rozliczeniach tych wydatków prowadzi do pytania, czy środki publiczne zostały wydane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wyjaśnienia, komu i na jakiej podstawie zwrócono te koszty, są niezbędne do zapewnienia przejrzystości finansowej — podkreśla Edyta Markowicz.
Analiza dokumentów finansowych ujawnia również niejasności dotyczące zakupów materiałów i usług, co rodzi kolejne poważne wątpliwości co do sposobu finansowania z kieszeni mieszkańców Olsztyna imprez promujących niebinarność i nieheteronormatywność.
— Faktury za zakupy materiałów wskazują na odbiór gotówki, mimo że płatność została dokonana przelewem. Brakuje również wyjaśnienia, dlaczego materiały były kupowane w odległych miejscach, takich jak Rabka-Zdrój, zamiast lokalnie — relacjonuje „Opiniom” olsztyńska radna. — Zamówienia na usługi gastronomiczne dla wolontariuszy powinny być poparte umowami. Brak tych umów rodzi pytania o legalność wydatkowania środków publicznych — dodaje.
Zdaniem Edyty Markowicz warsztaty, takie jak przewodnik dla otwartej szkoły czy tematyka transpłciowości, nie mieszczą się w ramach statutowej działalności MOK, której celem jest promowanie kultury i twórczości artystycznej. Dodatkowe wątpliwości dotyczą kwaterowania prowadzących warsztaty w ekskluzywnym hotelu Hampton by Hilton, w sytuacji, gdy miasto dysponuje miejscami noclegowymi w innym hotelu należącym do spółki podległej miastu.
— Wybór hotelu rodzi wątpliwości co do zasadności wydatków na noclegi, zwłaszcza w kontekście braku umów wolontariackich dla osób, które miały być zakwaterowane — punktuje radna PiS. Tego rodzaju brak przejrzystości utrudnia ocenę prawidłowości wydatkowania środków publicznych i rodzi pytania o odpowiedzialność zarządzających finansami MOK — podsumowuje.
Przypomnijmy, za co dokładnie zapłacili mieszkańcy Olsztyna. Jedną z atrakcji wydarzenia była „Biblioteka żywych książek”, polegająca na możliwości wypożyczenia tzw. „żywych książek”, czyli osób z grup postrzeganych stereotypowo. W „katalogu” byli: transmężczyzna, transkobieta, osoba niebinarna, osoba dokonująca późnego coming outu, drag queen, uczeń LGBT+ z Ukrainy, rodzic transpłciowego dziecka, gej, późna tranzycja, transfem w tranzycji.
Niebinarność i nieheteronormatywność stały się pewną subkulturą tworzoną na siłę przez współczesną propagandę przy wsparciu wielkich korporacji i całej machiny propagandowej, włącznie z instytucjami państwa. A o tym, jak uczestnicy tej subkultury propagują swoje przekonania, wszyscy mogli przekonać się podczas niesławnej inscenizacji „Ostatniej Wieczerzy” podczas otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
— Trudno nie wiązać ze sobą wydarzenia organizowanego przez MOK jako elementu pewnej układanki, która w efekcie może prowadzić do takich skandalicznych pokazów braku tolerancji, nienawiści i pogardy, jak zostało to zaprezentowane na otwarciu Igrzysk — stwierdza Edyta Markowicz. — Właśnie dlatego będę się bardzo dokładnie przyglądała temu, co robi MOK w Olsztynie, a sprawa warsztatów, o które pytałam w interpelacji, musi być bardzo dokładnie prześwietlona — dodaje.
Marek Adam