Olsztyn rządzony przez Grzymowicza nie ma pieniędzy na najbardziej palące potrzeby. W zaplanowanym i przyjętym na ostatniej sesji budżecie zabrakło środków np. na konieczny gruntowny remont wiaduktu nazywanego już wiaduktem im. Grzymowicza. Mowa o jednym z przejazdów na osiedla: Zatorze, Podleśna, Zielona Górka, Wojska Polskiego i do Dywit.
Opinie już wielokrotnie informowały o dramatycznym stanie wiaduktu. Zgodnie z ekspertyzami za zaledwie kilka miesięcy będzie musiał być wyłączony z ruchu. Koszt niezbędnych, tylko bieżących napraw wyliczono na pół miliona złotych. Prawdziwy remont to wielomilionowy wydatek.
Już w grudniu miał być przeprowadzony przetarg na wykonanie koniecznych prac, bez których Olsztynowi grozi prawdziwy armagedon drogowy, przy którym wykopki związane z budową kolejnych linii tramwajowych będą wspominane dosłownie jako igraszki. Nie został rozstrzygnięty, a w budżecie przyjętym przy aplauzie radnych z Koalicji Obywatelskiej i z klubu Grzymowicza, zapisano na ten cel jedynie 120 tys. złotych.
Kolejnym skandalem jest brak pieniędzy na podwyżki dla pracowników ratusza. Przewidziano jedynie ich 10-procentowy wzrost. Urzędnicy zatrudnieni przez Grzymowicza, twierdzą, że są gorzej traktowani niż większość pracowników u innych pracodawców. Przy okazji sporu dotyczącego płac, który od lat prowadzą z miastem, na jaw wychodzą nieklarowne zasady premiowania stosowane w ratuszu, który jak się okazuje, nie jest miejscem przyjaznym dla pracowników.
— Nie ma też zapisanej żadnej kwoty na likwidacje pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej, a przecież jest obowiązujący nakaz jego usunięcia potwierdzony wyrokiem WSA — mówi w rozmowie z Opiniami przewodniczący Klubu Radnych PiS w olsztyńskiej radzie, Radosław Nojman.
Radny jest oburzony stanowiskiem miasta, które całkowicie lekceważy przepisy ustawy o dekomunizacji, a prezydent publicznie deklaruje obronę pomnika przedstawiającego radzieckiego „sołdata”. Tym bardziej że jedna z radnych lewicy na sesji rady poszła krok dalej.
— Złożyła interpelację z zapytaniem do prezydenta o możliwość wnioskowania do nowego ministra kultury i dziedzictwa narodowego o cofnięcie decyzji, na podstawie których pomnik ma być usunięty — relacjonuje radny Radosław Nojman — Po tym co minister Sienkiewicz robi z mediami, można się spodziewać każdej niegodziwości — dodaje.
Zdaniem naszego rozmówcy w budżecie jest wiele znaków zapytania. Grzymowicz nie zabezpieczył także pieniędzy na wkład własny remontu i przebudowy stadionu Stomilu, na który rzad PiS przeznaczył 30 mln złotych dotacji. Także na samą drużynę piłkarską nie przewidziano w budżecie nawet „złamanego grosza”.
— Dopytywałem prezydenta Grzymowicza o pieniądze dla Stomilu. W odpowiedzi usłyszałem, że środki może się znajdą na wiosnę — mówi nam Radosław Nojman.
Budżet na 2024 rok został przyjęty większością 17 głosów przy 7 głosach sprzeciwu i jednym wstrzymującym. Zgodnie z nim dochody miasta mają wynieść 1 miliard 545 milionów złotych, a wydatki 1 miliard 613 milionów złotych. Zaplanowano więc blisko 70 mln złotych deficytu.
— To „typowy budżet na przetrwanie”. To stagnacja. Stan naszego miasta, z którym mamy do czynienia, będzie utrzymywany, a jego problemy będą się tylko pogłębiać — stwierdza Radosław Nojman.
O tym, ze Olsztyn jest miastem, które może być lepiej rządzone, jest jednoznacznie przekonany Jerzy Szmit, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego. Polityk, działacz społeczny, a także doświadczony samorządowiec przypomina, że miasto ma dochód na jednego mieszkańca większy niż w Toruniu, a Olsztyn pod tym względem plasuje się na 8-9 miejscu wśród miast wojewódzkich.
— Ciągłe narzekania Grzymowicza na brak pieniędzy to dowód złego gospodarowania oraz wieloletnich zaniedbań i całkowicie chybionych inwestycji, które całkowicie drenują kasę miejską — twierdzi Jerzy Szmit.
Zdaniem prezesa Fundacji im. Piotra Poleskiego, miasto może sięgać po dodatkowe środki, ściągając przedsiębiorców do Olsztyna. To jednak, według Jerzego Szmita wymaga zmiany polityki prowadzonej przez obecnego gospodarza miasta.
— Przez dwie dekady przedsiębiorcy byli zniechęcani doi inwestowania w naszym mieście. Zmiana wymaga zmiany w ratuszu — stwierdza Jerzy Szmit. — Przemysł może zaistnieć w Olsztynie — przekonuje.
Prezes Fundacji im Piotra Poleskiego, jako przykład lekceważenia nawet tego już istniejącego w Olsztynie biznesu podaje oddanie prowadzenia jarmarku przedświątecznego firmie spoza Olsztyna i wyprowadzenie go z centrum miasta na plażę miejską.
— Tak Grzymowicz szanuje mieszkańców Olsztyna — wskazuje Jerzy Szmit.
Marek Adam