Mieszkańcy Olsztyna, Dywit, Dobrego Miasta, Lidzbarka Warmińskiego, Bartoszyc – pożegnajcie się z nadzieją, że północna obwodnica Olsztyna powstanie w dającym się przewidzieć terminie.
Ta fatalna wiadomość pojawiała się w piątek 9 lutego. Nowy wiceminister infrastruktury stwierdził: „Po weryfikacji kosztów okazało się, że środki przewidziane na realizację programu „stu obwodnic” są niewystarczające”. I dalej: „często decyzje co do dużych inwestycji infrastrukturalnych były dyktowane decyzjami politycznymi”.
Napisałem „fatalna”, ponieważ z racji mojego doświadczenia, wiedzy i znajomości mechanizmów podejmowania decyzji w sprawie dużych inwestycji infrastrukturalnych tak to wygląda.
Dlaczego? Jeśli mamy do zrealizowania np. 100 obwodnic szacujemy przybliżone koszty tych zadań i wychodzi nam na przykład według dzisiejszych cen 30 mld zł. Wobec tego na taką kwotę musimy zapewnić finansowanie. Mogą to być środki budżetowe, w tym unijne, Krajowego Funduszu Drogowego, kredyty bądź inne. Ponieważ przy dużych inwestycjach, trwających z reguły kilka albo i więcej lat zawsze trzeba liczyć się ze wzrostem kosztów, dlatego nikt nie zakłada, że przyjęty na początku budżet będzie wystarczający. Jeżeli jednak, mamy do realizacji 100 projektów, a nie ma decyzji politycznej o zwiększeniu budżetu dokonywane są ograniczenia rzeczowe. Część projektów wtedy wypada z realizacji albo ich wykonanie jest przesuwane na listę rezerwową, czyli ad calendas graecas.
Jakie zadania mają największą szansę, aby wypaść z listy podstawowej? Odpowiedź jest prosta: projekty duże i takie które, tworzą kłopoty, czyli konfliktogenne.
Projekt północnej obwodnicy Olsztyna spełnia oba warunki. Co do tego, że jest to duży projekt, nie ma dyskusji. Natomiast co do konfliktu wokół budowy, to mamy tutaj podręcznikowy przykład. Główna kontrowersja dotyczy tego, czy przebieg północnej obwodnicy Olsztyna ma być poprowadzony na wschód, czy na zachód od miasta.
Dwa i pół roku trwał proces badawczy, koncepcyjny, studialny, konsultacyjny. Ostatecznie wyszło, że obwodnica powinna pójść szlakiem zachodnim. Taki obrót sprawy bardzo poruszył Grzymowicza, a nawet zawsze mu wierny Klub PO, z Robertem Szewczykiem na czele. Z merytorycznego punktu widzenia i patrząc na interes Olsztyna mają rację. Obwodnica po wschodniej stronie byłaby bardzo silnym impulsem rozwojowym dla miasta i jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż po zachodniej stronie. Dlaczego ostateczne wskazanie wybrało szlak zachodni?
I to właśnie jest bardzo ciekawa historia.
Zaczniemy od mają 2021 roku, gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę na wykonanie Studium Korytarzowego i Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego. Informacja ta została przekazana władzom odpowiednich samorządów. Od początku było powiedziane, że będzie realizacja w ramach rządowego programu 100 obwodnic. Było też oczywiste, że postawa, opinie i decyzje Prezydenta Olsztyna będą kluczowe dla wypracowywanego stanowiska.
W dzisiejszej rzeczywistości projektowanie dużych inwestycji drogowych, szczególnie gdy są zupełnie nowymi rozwiązaniami, jest procesem trudnym, czasochłonnym i skomplikowanym. Jeżeli jeszcze ktoś wyobraża sobie, że nad mapą siadają entuzjaści i kredkami rysują „tak jak im się wydaje” to jest w błędzie. To nie Syberia, gdy budowano kolej transsyberyjską ani Dziki Zachód, gdy budowano pierwsze linie kolejowe. Mamy do wykonania bardzo precyzyjnie opisany proces, który warunkuje również pozyskanie środków na realizację. Eksperci zawsze są otwarci na dyskusję, ale muszą mieć z drugiej strony poważnego i otwartego na współpracę i argumenty partnera. W osobie władz samorządu Olsztyna takiego partnera nie było.
Po spotkaniu z projektantami w listopadzie 2021, ratusz przekazał rekomendacje:
„- zbyt dalekie warianty obwodnicy nie wyprowadzą tranzytu z miasta,
– obwodnica Dywit w korytarzu zachodnim nie powinna przebiegać przez Las Miejski,
– dla miasta nie jest tak istotne, który korytarz zostanie wybrany, ważne jest, aby zaprojektować węzły drogowe, które skomunikują przyległe do obwodnicy tereny – ulicę Zientary – Malewskiej i Jagiellońską w wariancie wschodnim lub ulicę Hozjusza w wariancie zachodnim,
– obwodnica nie powinna iść przez teren miasta, ponieważ zgodnie z obowiązującymi przepisami finansowanie odcinka zlokalizowanego na terenie administracyjnym Olsztyna będzie po stronie miasta”.
Sens tego stanowiska jest jednoznaczny: jak już pisowski rząd chce budować, to róbcie sobie jak chcecie, byleby przez moje nie szło i jednego mojego drzewa nie dam wyciąć.
Prezydent Grzymowicz nie chciał wchodzić w merytoryczną dyskusję, stawiał tylko warunki i wymagania. Do rozmów wytypował zastępczynię Zaborowską-Boruch, a ona powtarzała co jej kazał Grzymowicz. Najważniejsze: odmówił wsparcia tych wariantów, które przechodzą przez teren administracyjny Olsztyna. Stwierdził, że Olsztyn nie będzie finansował tej inwestycji (ciekawe, że na budowę tramwajów zawsze pieniądze są, a na obwodnicę nie ma). Co więcej, gdy podobny proces uzgodnień dotyczył południowego odcinka obwodnicy, Grzymowicz radośnie przekazał pod budowę grunty warte kilkanaście milionów zł. Oczywiście było to za rządów PO.
Konkluzja: niech inni poniosą koszty (budżet państwa), sąsiednie samorządy niech wezmą na siebie wszystkie niedogodności, koszty społeczne, utrudnienia życia. A korzyści niech trafią do nas.
Co trzeba koniecznie przypomnieć: w lutym 2023 roku, gdy ostatecznie podejmowano decyzję, Grzymowicz potwierdził na piśmie, że odmawia współfinansowania wariantów wschodnich, ponieważ przechodzą one przez teren administracyjny Olsztyna, a zatem należałoby uczestniczyć w ich finansowaniu. To ostatecznie zamknęło dyskusję o wariantach wschodnich.
Gdy wszystko było rozstrzygnięte, Rada Miasta podjęła uchwałę domagającą się realizacji wschodniego wariantu, ale swoje wystąpienie zakończyła słowami:
„Rada Miasta Olsztyna popiera wnioski i argumenty Prezydenta Miasta przedstawione w stanowisku w sprawie decyzji GDDKIA o wyborze wariantów obwodnicy Olsztyna”. Oznaczało to, że wzięła odpowiedzialność za wszystkie działania i decyzje Grzymowicza w tej sprawie, które wyeliminowały warianty wschodnie. Nie chcę wchodzić w opisywanie wariantów, głosy w dyskusji, postawy wójtów Dywit i Jonkowa. Poruszam sprawy, które przesadziły temat.
Co oznacza negowanie przez Grzymowicza i Szewczyka wariantu zachodniego w kontekście obecnego stanowiska Ministerstwa Infrastruktury w sprawie Programu 100 obwodnic?
Załóżmy, że GDKiA chciałaby wsłuchać się w te żądania. Po pierwsze postąpiłaby wbrew prawu, bo decyzją wyłącznie polityczną zmieniłaby wynik ponad dwuletnich prac firmy eksperckich. Po drugie, za wariantem zachodnim opowiedziały się gminy Dywity (głównie przez jej obszar miałaby przebiegać obwodnica w wariancie wschodnim) i Gmina Jonkowo (przebieg w wariancie zachodnim). Czyli dzisiaj Grzymowicz i Szewczyk mówią: mamy w nosie prawo, mamy w nosie interes naszych sąsiadów, mamy w nosie ekspertów, z którymi nawet nie chcemy rozmawiać. Mamy w nosie GDDKiA i wszystkich, bo ma być tak jak my chcemy.
No ale Ministerstwo Infrastruktury nie może wypracowanej zgodnie z prawem i procedurami decyzji, wyrzucić do kosza, tylko dlatego, że Grzymowicz i Szewczyk tak chcą. Należałoby na nowo wykonać tą są samą pracę, ale z odwrotnym skutkiem. Czyli raz wyszło białe, a teraz ma wyjść czarne. Na takie czary mary nikt nie pójdzie. Natręci usłyszą odpowiedź: dobrze się składa i tak brakuje nam środków na 100 obwodnic. Tu są problemy, to realizujemy jakieś zadanie mniejsze w zachodniej Polsce, gdzie nie ma problemów. A wy w Olsztynie zaczekajcie na nowe rozdanie i na przyszłość takich głupot nie róbcie.
Pozostaje jeszcze pytanie: z czego wynika taka nieracjonalna i szkodliwa postawa Grzymowicza i wspierającego go Szewczyka? Żadna to tajemnica: natura ośmiogwiazdkowca nie potrafi rzetelnie i merytorycznie rozmawiać i szukać kompromisu. Tak z otoczeniem, jak i ze znienawidzoną pisowska administracją rządową. No i wpadli we własne sidła. Ale niestety Olsztyn i otoczenie poniosą dotkliwe tego konsekwencje.
Jerzy Szmit
Ps. Na koniec: a co się stało, że Grzymowicz i Szewczyk zaczęli popierać wariant wschodni? W tej sprawie zwracam się do niewielkiego grona osób, które ma wpływ na decyzje Grzymowicza i Szewczyka: na przyszłość wcześniej do nich docierajcie, gdy jeszcze decyzje nie zapadły.