Nawet propaganda Putina nie wpadła na pomysł, który chce realizować Grzymowicz. Obrońcy Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej chcą zrobić z ruskiego sołdata symbol pokoju. To nie jest żart! W środę całkiem na poważnie przedstawili „Projekt dla pokoju”.
I inicjatorzy, i uczestnicy organizowanej przy Grzymowiczu akcji mogli czuć się jak za młodych lat, kiedy kwitła komuna, a walka o pokój na świecie była hasłem obowiązującym w demokracjach ludowych.
— Ale czy nam się uda uratować pomnik — to szeptem wypowiadane pytanie przekazywały sobie zaniepokojone starsze panie.
Zebrani w Domy Pogrzebowym Diaspory Żydowskiej uczestnicy konferencji w obronie monumentu dłuta Xawerego Dunikowskiego chłonęli zapewnienia, że są elitą intelektualną, która stoi na straży wolności i kultury, stając naprzeciw strasznym barbarzyńcom.
Był to jedyny sposób, żeby nazwać sukcesem wielką klapę akcji zbierania podpisów poparcia dla pozostawienia pomnika na swoim miejscu. Petycja kolportowana w internecie w całym kraju spotkała się z mikroskopijnym zainteresowaniem. Podpisało ją w sumie nieco ponad 500 osób. I to mimo wsparcia przez związane z lewicą autorytety intelektualne jak prof. Robert Traba. Olsztynian podpisało się zaledwie około 300.
Przekonani o wiekopomności swojego działania lewicowi aktywiści, których młodość przeminęła razem z towarzyszem Gomułką, długo zachwycali się logiem akcji, którą wymyślili. Wielki plakat do złudzenia przypomina podróbkę loga Kolarskiego Wyścigu Pokoju. Tyle że w symbol gołębia ma wpisane hasło „Projekt dla pokoju”.
To pomysł utworzenia muzeum pod gołym niebem. I trzeba przyznać, że jest na tyle mętny i niezrozumiały, że całkowicie pasuje do oparów absurdu panujących na spotkaniu w Domu Pogrzebowym przy ulicy Zyndrama z Maszkowic.
— Przedsięwzięcie ma się opierać na ośmiu filarach, które pozwalałyby opisać trudne dzieje naszego regionu. To zwycięstwo Niemiec z Rosjanami pod Tannenbergiem w 1914 roku, plebiscyt, II wojna światowa, stalinizacja Polski do 1956 roku, biografia Xawerego Dunikowskiego, polskie spory o pamięć po 1956 roku, okres po 1989 roku oraz hyde park, który pozwalałby każdemu wyrażać swoje zdanie — twierdzą pomysłodawcy.
Brzmi zawile, a wniosek jest jeden. Ruski sołdat ma zostać symbolem pokoju. Ot i cały wysiłek intelektualny i sentymentalna podróż autorów projektu do ich lat młodzieńczych. Jednak nie każdy potrafi jedynie śmiać się z pomysłów Grzymowicza.
Na palcu Dunikowskiego, na którym stoi haniebny monument, konferencję prasową zorganizowali przedstawiciele środowisk patriotycznych, które od blisko trzech dekad domagają się likwidacji monumentu postawionego ku chwale radzieckiego oręża i na znak dominacji ZSRR.
— Ten ponury monument to symbol kłamstwa, zniewolenia, symbol obcego panowania w Olsztynie — mówił znany społecznik i publicysta Antoni Górski.
Podczas konferencji prasowej środowisk patriotycznych na płocie okalającym pomnik zawisła wielki baner wskazujący na jego totalitarną wymowę, której nie można zmienić skuwając jedynie sierp i młot.
— To symbol obrony obcego reżimu — wskazywał w swoim wystąpieniu Wojciech Kozioł ze Stowarzyszenia Święta Warmia.
Uczestnicy konferencji przypomnieli, ze pomnik mógł trafić do muzeum za pieniądze od rządu, który proponował taką pomoc jeszcze rok temu.
— Prezydent Olsztyna nie zgodził się na to i teraz te koszta będzie musiało ponieść miasto — przypomniał olsztyński radny Krzysztof Narwojsz.
Na upór Grzymowicza w obronie pomnika, który jest hańbą dla miasta wskazywał także Radosław Nojman, olsztyński radny i kanclerz Ruchu Społecznego im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. — Takie są efekty ideologicznego zaślepienia, które nie bierze pod uwagę ani obowiązującego prawa, ani interesu własnego kraju — mówił.
Z ostrą krytyką działań Grzymowicza wystąpił Jerzy Szmit, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego i jeden z głównych inicjatorów usunięcia pomnika z przestrzeni publicznej Olsztyna.
— Ten pomnik jest symbolem kłamstwa o tym, że ta ziemia należy do Polski dzięki Rosji, że to prezent, który może wrócić do Niemiec. To zakłamywanie historii. Pomijanie polskości tych ziem, którą Warmiacy okupili zarówno własną krwią, jak i prześladowaniami praktycznie z każdej strony — podkreślił Jerzy Szmit.
Po konferencji prasowej środowisk patriotycznych na plac dotarli obrońcy ruskiego żołnierza. Dominowali wśród nich działacze lewicowej partii razem i działaczki KOD. Szumnie zapowiadany happening ograniczył się do wspólnego zdjęcia z transparentami na tle ukochanego pomnika.
I choć można z przymrużeniem oka stwierdzić, ze chocholi taniec Grzymowicza wokół pomnika nikomu nie czyni krzywdy, a w wakacyjnym sezonie ogórkowym jest nawet jakąś formą rozrywki, to warto pamiętać, co działo się podczas wkraczania do Olsztyna i wielu warmińskich miast i miasteczek Armii Czerwonej.
Przypomina o tym prowadzona przez olsztyńską delegaturę IPN akcja „Straszy w Mieście”. Odnosi się ona bezpośrednio do Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej.
IPN przypomina też, że Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej w Olsztynie nie upamiętnia prawdziwego wydarzenia, lecz jest komunistycznym obiektem propagandy, który fałszuje historię. Przypomnieli także relacje wydarzeń z 1945 roku.
— Rosjanie nie tylko palili i grabili, ale też mordowali i gwałcili. Według relacji świadków codziennie wieczorami słychać było przeraźliwy krzyk kobiet. Rano znajdowano ich ciała — to wspomnienie Kazimierza Żołdaka, który był jednym z pierwszych polskich kolejarzy, którzy 19 lutego 1945 r. przybyli do Olsztyna.
Przypomnijmy. Pomnik powstał w połowie lat 50. jako symbol dominacji ZSRR. Po upadku komunizmu środowiska patriotyczne rozpoczęły starania o jego usunięcie. Jednak po dojściu do władzy SLD w 1993 roku został on wpisany do rejestru zabytków, co później uchroniło go przed zastosowaniem przepisów ustawy dekomunizacyjnej.
Monument, którego autorem jest Xawery Dunikowski, jeszcze niedawno, zaraz po napaści Rosji na Ukrainę, jako symbol rosyjskiego imperializmu, był miejscem manifestacji przeciw polityce Putina. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński usunął wpis pomnika do rejestru zabytków.
Po wyłączeniu pomnika z rejestru zabytków wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki wydał nakaz usunięcia pomnika z przestrzeni publicznej i opatrzył go rygorem natychmiastowego wykonania. Od tej pory trwa wymiana korespondencji między ratuszem a urzędem wojewódzkim.
Grzymowicz zapowiedział, że wykorzysta wszystkie możliwości obrony pomnika przed likwidacją. I dotrzymuje słowa. Kilka tygodni temu wojewoda publicznie upomniał Grzymowicza w sprawie pomnika i zwłoki z wypełnieniem nakazu jego usunięcia. Teraz wprost stwierdza, że zbliża się moment wydania decyzji zastępczej, która spowoduje usunięcie pomnika na koszt miasta.
Marek Adam