Olsztyn pod rządami nowego prezydenta Roberta Szewczyka, który uśmiecha się szerzej niż jego poprzednik Piotr Grzymowicz, ale rządzi podobnie — odkrył zupełnie nowy sposób na „popieranie” przedsiębiorczości i rozwój oświaty. To podwójne podwyższenie lokalnych podatków i likwidacja dwóch przedszkoli.
Od sesji Rady Miasta, na której radni rządzącej miastem koalicji podjęli te bulwersujące uchwały, minęły już dwa tygodnie. Mimo to wielu mieszkańców wciąż nie może się otrząsnąć z tego, co wydarzyło się w olsztyńskim ratuszu. Wystarczy zajrzeć na wpisy opozycyjnych radnych w mediach społecznościowych, by zrozumieć, jak bardzo zła sytuacja panuje obecnie w mieście.
Rodzice non grata
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta procedowano uchwały dotyczące zamiaru likwidacji miejskich przedszkoli nr 6 i 37. Radna Edyta Markowicz nie kryje oburzenia faktem, że przewodniczący Rady, Łukaszewski, odmówił rodzicom prawa głosu, tłumacząc się zapisami Statutu Miasta, które przewidują, że na sesjach głos mogą zabierać wyłącznie zaproszeni goście, w tym prezydent.
Radna Markowicz zapytała wówczas, a teraz powtarza to pytanie w mediach społecznościowych:
— Czy mieszkańcy miasta nie mogą być traktowani jako zaproszeni goście? Czy ich głos nie ma znaczenia? Czy rodzice są uważani za „persony non grata”?
„Zwijanie Olsztyna”
Radna Markowicz, która znana jest w Olsztynie z aktywnej działalności na rzecz lokalnej społeczności, podsumowała ostatnią sesję jako „zwijanie Polski i zwijanie Olsztyna”. Jej słowa są reakcją na uchwały, które w jej ocenie uderzają w mieszkańców miasta.
— Obniżenie o 20 procent dodatku mieszkaniowego dla najuboższych, podwyżka podatków dla olsztyńskich przedsiębiorców, likwidacja dwóch przedszkoli miejskich nr 6 i 37, które od lat nie były remontowane. Po cichu zamykano tam kolejne oddziały jeszcze przed rekrutacją, aby później tłumaczyć decyzję brakiem chętnych i zasłaniać się demografią. Trudna sytuacja finansowa Olsztyna wynika z bezrefleksyjnego zarządzania, zadłużania miasta i inwestowania w „wizerunkowe” projekty. To nie tylko wina poprzedniego prezydenta, ale również obecnej koalicji klubów PO, Nowoczesna i Ponad Podziałami, których radni bezrefleksyjnie głosowali za uchwałami pogrążającymi nasze miasto. Taka oto „pewna przyszłość” z wyborczych plakatów. Papierowe serduszka z klap straciły ważność. Uśmiechnięta Polska, w tym Olsztyn, idzie do likwidacji — podsumowała radna.
Kara dla przedsiębiorców
Jakby tego było mało, koalicja popierająca prezydenta Roberta Szewczyka zdecydowała o podwyższeniu lokalnych podatków dla przedsiębiorców. Nowe stawki, które będą obowiązywać od 1 stycznia 2025 roku, osiągnęły maksymalne wartości określone przez prawo:
- Grunty związane z działalnością gospodarczą: 1,38 zł za metr kwadratowy,
- Budynki lub ich części związane z działalnością gospodarczą: 34 zł za metr kwadratowy,
- Budynki lub ich części związane z udzielaniem świadczeń zdrowotnych: 6,95 zł za metr kwadratowy.
To już druga podwyżka podatków w krótkim czasie. Poprzednia została uchwalona zaledwie miesiąc wcześniej, pod koniec października. Trudno się dziwić, że przedsiębiorcy uciekają z Olsztyna jak z płonącego domu.
„Zmiany” w edukacji
Radna Edyta Markowicz zwraca również uwagę na zagrożenia wynikające z planowanego wprowadzenia nowego obowiązkowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” w polskich szkołach od września 2025 roku. Ocena z tego przedmiotu będzie wliczana do średniej, a projekt rozporządzenia, opublikowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, już teraz wzbudza liczne kontrowersje.
Radna skierowała listy do dyrektorów szkół oraz Dyrektora Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Olsztynie. W swoich pismach podkreśla brak konsultacji społecznych i kontrowersyjny zakres podstaw programowych.
— Planuje się wprowadzenie przedmiotu, który narzuca określony światopogląd. Jest to sprzeczne z prawami rodziców zapisanymi w Konstytucji RP — zauważa Markowicz.
Radna apeluje, aby rodzice zostali szczegółowo poinformowani o zmianach, a ich opinie przekazane do ministerstwa. Podkreśla, że kwestie takie jak seksualność dzieci i młodzieży powinny być omawiane przede wszystkim w rodzinach, a nie narzucane przez szkołę.
— Nie możemy dopuścić do tego, aby tak delikatne tematy, jak orientacja psychoseksualna czy metody antykoncepcji, były traktowane jako obowiązkowe elementy edukacji — podsumowuje radna.
Marek Adam