Zacznijmy od dużych rezerw złota i walut w NBP. Wspomnijmy wyliczenia MF z poprzedniego rządu Tuska, JVR, który wyliczał, że najpierw należy zastosować radykalnie cięcia budżetowe, obniżyć deficyt budżetowy, a następnie bronić kursu PLN w ERM2, co sprowadziłoby deficyt z powrotem dużo wyżej, niż na wstępie. Pierwszym etapem realizacji planu była kradzież OFE, co zalegalizował Rzepliński, ówczesny prezes TK. Mówiąc o realiach na „dziś”, koszt dla Polski wyniósłby 1 bln EUR (system miar europejski). Jedyną poważną przeszkodą jest Glapiński i Prezydent. Aby ich po cichu usunąć, zaczęto od bezprawnego ataku na media, łamiąc Konstytucję i ustawy. Atak na media nie jest celem, tylko środkiem do wzbogacenia Niemiec, kosztem Polaków.
Niemiecki budżet w tarapatach, największe banki i inne instytucje finansowe również. Niemcy desperacko i bezprawnie ratują Siemensa oraz inne, „skarby w koronie”, duże firmy. Przypomnę sprawę Stoczni Szczecińskiej, gdzie symboliczne wsparcie za pomocą poręczeń kredytowych spotkało się z reakcją KE (czytaj Niemiec), bo bankructwo tej stoczni było korzystne dla stoczni niemieckich. Ostatnio Niemcy ogłosiły, że na ratowanie Siemensa przeznaczą 30 mld. EUR-o, z czego z budżetu ma być 15 mld. EUR, a druga połowa od banków i od właścicieli.
Wzywam polskich europosłów, aby złożyli stosowne wnioski do KE i innych instytucji unijnych, aby te wsparcie zablokować, a jako argument przywołać przypadek naszej stoczni i równość wobec prawa. Proponuję też złożyć w polskim parlamencie projekt ustawy, który zakazywałby przewożenie i instalowanie w Polsce starych, reprezentujących faktyczny złom, turbin, głównie Siemensa. Sprzedaż starych turbin do Polski, to ukryta forma finansowania Siemensa, który instalowałby w miejsce złomu, nowe, wydajne turbiny. Jeśli ktoś nie wie, po co była ustawa wiatrakowa, w Czechach bliźniacza, to chodziło o transfer gotówki z Polski do Siemensa.
Wspomnę jeszcze o jednym aspekcie, równie ważnym dla Niemiec. Polska ma rynek finansowy dużo większy, niż w Brazylii, o czym swego czasu wspominał p. Belka. Dwa lata spekulacji w ERM2 spowodowałoby sztuczną aprecjację PLN tak, że wyprodukowanie czegokolwiek w Polsce byłoby droższe, niż w Niemczech. To zmusiłoby do ucieczki wiele firm z Polski do Niemiec, głównie. To dałoby długotrwałe bogactwo dla Niemiec, a skokowy wzrost bezrobocia w Polsce dałby miliony pracowników za miskę ryżu w Niemczech. Tak, co z tego, że wynagrodzenie w EUR-o, po zawyżonym kursie, by sztucznie wzrosło, skoro nie byłoby pracy.
Tak, potwierdzę zwolennikom EUR-o w Polsce, że jego wprowadzenie byłoby korzystne, ale dla Niemców.
Piotr Solis