Tusk jak kameleon. Nawet tego samego dnia wieczorem mówi coś wprost przeciwnego aniżeli rano. Nic dziwnego, że wyborcy Koalicji dla zmylenia Obywatelskiej zamiast merytorycznych argumentów pozostają na wulgaryzmach i wyzwiskach. Tak już są skołowani.
Nie chcę się nad nim znęcać, ale nie da się nie pamiętać chociaż kilku przykładów z „obrotowego” Tuska. W swoim expose w 2007 r. zarzekał się: „Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych”. „Przysięgam Polakom, że każdy, kto w moim rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, zostanie osobiście przeze mnie wyrzucony!” Co mu tam „przysięga”! A tym bardziej jakieś obiecanki?! Spryciarz – ma dobrych pijarowców – nie miał na myśli siebie. Licząc na zbiorową amnezję Polaków dalej zapewniał: „Ze stuprocentową pewnością w roku 2010 podatki nie zostaną podniesione”. Dzisiaj znowu obiecuje: „60 tys. zł kwoty wolnej od podatku, 30 % podwyżki dla nauczycieli!” Już od 1-go czerwca tego roku chciał. Trąbi naokoło, że wszystkie świadczenia PiS realizuje z naszych pieniędzy. Sopocki cwaniak chciałby zrealizować to znowu z „cudzego”, bo „pisoskiego” budżetu?! „Nie wybieram się do Brukseli. Myślę że w Polsce będę skuteczniejszy”. „Łatwy w hodowli dla Merkel” popędził co tchu na lukratywną synekurę w UE, a po niej na „godziwą”, wcześniejszą emeryturę.
Zarzekał się, zresztą wspólnie z Bronisławem Komorowskim i koalicjantem z PSL/ZSL, Kosiniakiem Kamyszem, że nie będzie podnosił wieku emerytalnego. I dzisiaj znowu, publicznie przed 5,5 mln Polakami oglądającymi debatę liderów partii w „reżimowej” telewizji, oświadcza (już nie przysięga ani nie obiecuje? – ostrożnie?!): „Po wygranych wyborach będę pilnował osobiście, żeby nikomu do głowy nie przyszło podwyższanie wieku emerytalnego”[sic!]. Drwi z Polaków w żywe oczy i nawet mu powieka nie drgnie.
Różnica pomiędzy Koalicją obłudnie zwącą się Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością (a szerzej – zjednoczoną Prawicą) jest kolosalna. Tusk i jego akolici od zawsze, ciągle tylko wmawiają: „Jeśli mówimy Polakom, że coś zrobimy, to naprawdę[?] to zrobimy”!? A Prawo i Sprawiedliwość? – „Jak obiecaliśmy, to już zrobiliśmy”.
Cały Tusk. A właściwie to rozdwojony Tusk. Któryś tu „półTusk” jest prawdziwy? Z dwóch fałszywych „półTusków” prawdziwego „całego” Tuska nie da się zrobić.
Premier Morawiecki poinformował, że podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej słyszał o tym, że „przecież Donald Tusk już zgodził się na nielegalnych imigrantów. Zgodził się za stanowisko, które tam ma już obiecane”. – Handel stanowiskami europejskimi za naszymi plecami! Coś za coś. Od Putina też dostał okazały wazon ze złoconego srebra. Czy to tylko za „reset” z Rosją „taką jaka ona jest” w ścisłej współpracy z Niemcami? Jeśli do tego dodamy, że Tusk przed decyzją o podniesieniu wieku emerytalnego, konsultował tę sprawę z Angelą Merkel, to konstatacja jest jedna: „Donald Tusk to niebezpieczny człowiek”.
Niby dwa (pół)Tuski, a zawsze jeden – Alles für Deutschland.
Poza tym, szubienice, sowieckie/rassijskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo na czele z czerwonym towarzyszem Grzymowiczem, w Olsztynie, należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski