Totalna opozycja z Donaldem Tuskiem i Szymonem Hołownią na czele podchwycili melodię zagraną przez rządy USA i Izraela, i zamiast bronić kraju na arenie międzynarodowej przed kolejnymi zarzutami w sprawie holokaustu stawianymi Polsce uznali, że przeprowadzane przez rząd reformy skłócają nas z resztą świata. Być może PO uzgadniała treść i kształt przygotowywanych przez siebie ustaw z obcymi rządami – nie ma jednak powodu, żeby suwerenna Polska dalej to robiła.
Nawiasem mówiąc w izraelskiej awanturze nie chodzi o pożydowskie mienie w Warszawie – to tylko zasłona dymna dla całkiem poważnych problemów Izraela, z którym ten kraj lada moment będzie się mierzył.
Antysemicka Polska?
Kiedy prezydent Andrzej Duda podpisywał znowelizowany Kodeks postępowania administracyjnego minister spraw zagranicznych Izraela Jair Lapid pisał na Twitterze, że „Polska zaaprobowała dziś antysemickie i niemoralne prawo”. I dalej: „Polska, nie po raz pierwszy, zaaprobowała dziś antysemicką i niemoralną ustawę. Dziś wieczorem poleciłem chargé d’affaires w Warszawie, aby natychmiast wróciła do Izraela na bezterminowe konsultacje”.
Żydowskie państwo nie bez powodu prze do awantury w centrum której znajduje się Polska. Dekady słabych rządów pokazały, że Warszawa na uderzenie pięścią w stół w Tel Avivie zawsze robiła krok do tyłu. Znalezienie antysemitów w okupowanej przez Niemców Polsce? Proszę uprzejmie – zawsze znaleźli się naukowcy, którzy na potrzeby normalizowania stosunków z bliskowschodnią potęgą militarną wyszukali udziału Polaków w holokauście (sic!), choć jako jedyny naród odmówiliśmy Hitlerowi współpracy w sprawie eksterminacji Żydów podczas II wojny światowej.
Awantura zaczęła się od zmiana w Kodeksie postępowania administracyjnego raz na zawsze kończących bandycką reprywatyzację pożydowskiego mienia przede wszystkim w Warszawie. Rząd Izraela jakby zapomniał o tym, że Niemcy metodycznie zrównali Warszawę z ziemią nie pozostawiając tam… żadnego mienia. I to wyłącznie Niemcy ponoszą odpowiedzialność finansową za zagrabioną Żydom własność. Nowy KPA kwestię odzyskiwania tego mienia precyzyjnie reguluje: „jeżeli od dnia doręczenia lub ogłoszenia decyzji, wydanej bez podstawy prawnej lub z rażącym naruszeniem prawa, upłynęło trzydzieści lat, nie wszczyna się postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji”. W praktyce oznacza to, że nie będzie można już wszcząć postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności jakiejkolwiek decyzji administracyjnej wydanej przed 1991 r. W efekcie czego droga – dla wszystkich osób, które nie podjęły do tej pory formalnych kroków w stronę odzyskania odebranego mienia – do odzyskania nieruchomości czy ubiegania się o odszkodowanie zostanie zamknięta.
O tym, jak reprywatyzacja wyglądała w Warszawie (oraz m.in. w Krakowie i w Łodzi) dzisiaj powstają już książki. Fałszywe dokumenty, fałszywi spadkobiercy, pełnomocnicy żyjących po 130 lat byłych właścicieli nieruchomości to tylko wierzchołek góry lodowej. W tle były wielomiliardowe transakcje i przejęcia, które udało się ujawnić i zablokować dopiero dzięki warszawskiej komisji reprywatyzacyjnej oraz obecnemu rządowi.
Dlaczego pojawia się dzisiaj tak skandaliczna reakcja rządu Izraela na zmiany w polskim prawie?
Chodzi o RB ONZ
Wbrew pozorom to żydowskie uderzenie pięścią w stół nie Polskę ma przestraszyć, ale kraje będące członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, która w maju nie przegłosowała kwestii łamania praw człowieka przez to państwo wobec Palestyńczyków mieszkających na okupowanych przez Izrael ziemiach. Rezolucja w tej sprawie będzie głosowana ponownie – i tym razem po serii raportów opublikowanych przez agencje prasowe m.in. Reuters i Bloomberg oraz m.in. BBC niemal pewne jest, że Izrael zostanie potępiony jako państwo łamiące prawa człowieka i – być może – postawione w tym samym szeregu, co Korea Północna, putinowska Rosja, czy Afganistan po wycofaniu się z tego kraju wojsk NATO. Czy na ulicach Jerozolimy i miast Zachodniego Brzegu mogą pojawić się niebieskie hełmy? To całkiem realny scenariusz!
Co mówią zagraniczni dziennikarze o sytuacji Palestyńczyków na Bliskim Wschodzie? „Kiedy na terenach okupowanych przez Izrael palestyńskie dzieci płaczą, bo chcą napić się w upale nieco więcej wciąż brakującej wody, kilka domów dalej w żydowskich willach osadnicy pławią się w basenach oraz bieżącą wodą opłukują swoje samochody z pustynnego kurzu. Zachodni Brzeg jest obszarem, który tylko krok dzieli od katastrofy humanitarnej i kolejnego wybuchu palestyńskiego gniewu” – piszą oni. I dalej: „Niezależnie od tego, czy Palestyńczycy wiercą dodatkowe studnie czy instalują pompy wspomagające, muszą mieć zgodę władz izraelskich – i zwykle jej nie dostają”.
A to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo raporty mówią również o zbrodniach popełnianych na palestyńskich dzieciach. Zbrodniach za którymi stoją dzieci ocalałych z… Holokaustu.
Polska – o czym doskonale wie opinia międzynarodowa (a o czym nie pamiętają totalsi) – nie musi uzgadniać wprowadzanego u siebie prawa z rządami obcych państw, bez względu na to, jak głośno rządy te będą się takich konsultacji domagać. Dotyczy to również zmian w ustawie medialnej, która (wbrew słowom polityków PO) nie spowoduje zmiany międzynarodowej polityki Stanów Zjednoczonych i wycofania z Polski żołnierzy wschodniej flanki NATO. Zresztą prawdę mówiąc nie o zmiany w ustawie o KRRiTV chodzi opozycji, a o brak zgody na odnowienie koncesji dla pro-platformerskiego kanału TVN24 (nawiasem mówiąc łączenie obu tych spraw jest nie do końca uczciwe wobec wyborców). – Walczymy o wolność słowa – krzyczy opozycja i (to na wizji) dziennikarze TVN.
– Chodzi nam o pluralizm mediów – mówią dzisiaj politycy, którzy w ramach tej samej „wolności słowa” jeszcze 10 lat temu odmawiali przyznania koncesji innej telewizji – TV Trwam. Wtedy na ulice polskich miast wyszły setki tysięcy katolików, którzy domagali się przyznania takiej koncesji. Ówczesna Krajowa Rada ustąpiła dopiero, kiedy rząd stanął przed możliwością zmagania się z protestami społecznymi mogącymi zakończyć się… rewolucją. Rewolucji nie było – Polacy kartami do głosowania skazali rządy PO-PSL na wieloletnią banicję z Kancelarii Premiera i budynków ministerstw.
Paweł Pietkun