W odpowiedzi na wyjazd premierów Polski (Morawiecki i Kaczyński), Czech (Petr Fiala) i Słowenii (Janez Jansza) do oblężonego Kijowa, totalna opozycja również udała się w podróż.
I tak lider totalsów Donald Tusk pojechał do Budapesztu, gdzie spotkał się z komunistami i nacjonalistami, a nawet obściskiwał się z szefem partii, o której tak pisał Newsweek: faszyzujący prawicowcy z partii Jobbik są wręcz programowo zorientowani na Rosję.
Z kolei nasi dzielni samorządowcy w osobach prezydentów Gdańska, Gdyni i Sopotu pojechali do Lwowa, żeby „osobiście okazać solidarność Ukraińcom. Z samorządowcami spotkał się wysłannik Radia ZET do Ukrainy Maciej Bąk. Aleksandra Dulkiewicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski widzieli się w środę z merem miasta Andrijem Sadowym, odwiedzili szpital i siedzibę ukraińskiej telewizji.
– Przekazaliśmy merowi Lwowa bardzo mocny apel samorządowców, w którym żądamy od polskich władz natychmiastowego zaprzestania transmisji towarów przez Polskę na Białoruś i do Rosji oraz jakiegokolwiek handlu węglem, ropą i gazem z Rosją i ich sojusznikami. I to natychmiast, nie oglądając się na nikogo innego – mówi Radiu ZET prezydent Sopotu Jacek Karnowski...
Prezydent Gdańska zapowiedziała, że do Lwowa przyjadą dwa miejskie autobusy ze stolicy Pomorza, by wspomóc mocno obciążony transport publiczny w tym ukraińskim mieście. – Mer Sadowy powiedział nam: nie pomagajcie na Zoomie. Bądźcie tutaj, pokazujcie że tu trzeba być. Więc jesteśmy. – mówi reporterowi Radia ZET Aleksandra Dulkiewicz. – Odbyliśmy krótką rozmowę z żołnierzami, leżącymi w szpitalu we Lwowie. Powiedzieli nam krótko: zakryjcie nasze niebo. Te słowa to taki wyrzut sumienia dla całej Europy i struktur NATO”. – dodaje prezydent Gdyni Wojciech Szczurek”.
Komunikat prasowy radia Z nie informuje o niczym więcej, ale jak sądzimy, po powrocie z wycieczki do Lwowa* dzielni prezydenci trójmiejskiego grajdoła wezmą kredki i w ramach protestu narysują na Długim Targu dłuuuga i szeroką flagę Ukrainy.
Redakcja
*Lwów – miasto na Ukrainie gdzie chronią się uchodźcy z terenów objętych wojną. Położone ok. 70 km od granicy z Polska, niezagrożone bezpośrednimi działaniami militarnymi, funkcjonujące jak w czasach pokoju, gdzie nadal można bezpiecznie spacerować i pic kawę w kawiarniach.