Nie tak dawno temu Tuskaszenka zaprzeczał, że omawiał z Mikronem włączenie Polski do wojny na Ukrainie, ale „wsypał” go francuski minister. Prawda jest taka, że ze względu na trwającą kampanię wyborczą w Polsce, temat nie będzie publicznie poruszany. Trump nieco temat udziału w wojnie przyhamował, ale tylko nieco. Po początkowym szoku, temat powrócił, a świadczą o tym mętne spotkania Tuskaszenki w Londynie, w Paryżu, a ostatnie w Rzeszowie. Najwięcej wiadomo, oczywiście bez najważniejszych elementów, o spotkaniu we Francji. W razie wojny z Rosją, Francja ma wspierać Polskę, ale nie militarnie! Co, zrobią w Paryżu demonstrację i kredkami na chodnikach wypiszą pacyfistyczne hasła? Już widzę Putlera, jak się wzruszy, uroni łezkę i cofnie swoje armie.
Skoro nie ma tam mowy o obronie, to chyba jest inny powód, czyż nie? Francuski minister ujawnił prawdę, że chodzi o wysłanie armii UE, czytaj polskiej, na Ukrainę. Jest tylko jeden warunek, Tuskaszenka musi uzyskać pełnię władzy na tzw. „słupa”/Rafała T., bo jakoś w kompetencje i samodzielność tego „dupiarza” (wywiad u Kuby W.) nie wierzę. Jest jasne i oczywiste, że Prezydent Nawrocki taką ewentualność, śmierć naszych chłopców na Ukrainie, zablokuje. Kika bogatych osób ma olbrzymie latyfundia i istotną część przemysłu na Ukrainie – Ukraińcy prawie nic nie mają. Jeśli tym personom marzą się zdobycze, proponuję dać im darmowego „kałacha” z zapasem amunicji i niech sami, wraz z dziećmi walczą. Od naszych chłopców wara.
Piotr Solis
PS. Proszę Szanownych Czytelników o rozpowszechnienie tego artykułu wszędzie. 18 maja to Ty, Szanowny Wyborco, zdecydujesz, czy Polska będzie włączona do wojny na Ukrainie.