Marek Budzisz to dziennikarz i publicysta, z wykształcenia historyk, ostatnio dość często goszczący nie tylko na łamach mediów papierowych czy internetowych. Systematycznie zapraszany do takiej czy innej Telewizji, wciela się w rolę eksperta od spraw Europy Wschodniej i przekonującego komentatora obecnej wojenno-geopolitycznej rzeczywistości, a wiadomo skądinąd – że jest cennym i bardzo merytorycznym uczestnikiem poważnych debat dotyczących spraw strategicznych, powiązanym ze środowiskiem Strategy&Future.
Przyznam się, że sam ulegam urokowi jego opinii, bo często odnajduję w nich coś świeżego, co dalekie jest od powtarzania przewidywalnych komunałów, czy to o Rosji, czy to o Ukrainie, czy to o Białorusi… czy wreszcie o Polsce, jej miejscu w Europie i wielkiej, amerykańskiej (czy tylko amerykańskiej?) rozgrywce. Ale dodać muszę koniecznie, że spotkałem się także z alergicznymi reakcjami na głoszone przezeń tezy, także wśród fachowców („fachowców”?).
Tak czy inaczej, rok temu z zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Marka Budzisza pt. „Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna” (wyd. Zona Zero, 2021) i pod wrażeniem lektury, podzieliłem się swoimi uwagami na jej temat z czytelnikami olsztyńskiej „Debaty” (nr 8/2022). Zainteresowanych odsyłam do tego krótkiego tekstu pt. „Marek Budzisz o rosyjskiej kulturze strategicznej” (https://www.debata.olsztyn.pl/images/Debata-sierpie%C5%842022_web.pdf)
Teraz zaś zmierzyłem się z kolejną publikacją Budzisza pt. „Samotność strategiczna Polski” (wyd. Zona Zero, Warszawa 2022). Wbrew tytułowi, nie chodzi w niej o tylko o to, że Polska jest strategicznie osamotniona, a sojusznicy nie zamierzają wywiązać się ze swych politycznych i militarnych zobowiązań. Może bardziej o to, że chcąc zaistnieć jako czynnik sprawczy w regionalnej polityce międzynarodowej, Polska musi zdobyć się na …samotność. Czy raczej samodzielność? Trwając w istniejących sojuszach mieć jednocześnie śmiałość kreowania rzeczywistości. Stawiania sobie celów. Budowania perspektyw. Przy pełniej świadomości, że żadne sojusze nie obronią nas – za nas, bo zawsze przecież po drugiej stronie sojuszniczego stolika jest ktoś, kto realizuje swoje własne interesy… Ale to tylko jedna z możliwych interpretacji.
W kolejnych rozdziałach autor zajmuje się postulatem zbudowania polskiej „wielkiej strategii”, rosyjskimi kalkulacjami strategicznymi, poszukiwaniem okoliczności, które towarzyszyły decyzji Putina, której efektem był 24 lutego 2022r., t.zw. amerykańską strategią sekwencjonowania, miejscem Polski w NATO oraz… tematem, który całkiem niedawno autor poruszył w swoich artykułach, a który wywołał gwałtowną – i niekoniecznie pozytywną reakcję, czyli idei przyszłych, środkowoeuropejskich „związków” (jakkolwiek by to nie brzmiało) Polski z powojenną Ukrainą i nie tylko. Wśród poruszanych obszarów znalazło się także miejsce na analizę faktycznych możliwości militarnych poszczególnych krajów europejskich wchodzących w skład NATO. Nie brzmią te analizy optymistycznie, ale za to pokazują – jak złudne bywają obiegowe sądy powielane przez media, ale też pozostawiają czytelnika sam na sam z wnioskiem, który w jakimś stopniu nasuwa się już przy przeczytaniu tytułu książki.
Arcyciekawe te rozważania, których gros stanowią przytoczenia tekstów i opinii ludzi zajmujących się polityką/wojskowością/strategią w USA, Rosji, Ukrainie, Niemczech, Wielkiej Brytanii… Swoją drogą, jak niewielu wydaje się istnieć polskich autorów, podejmujących tę tematykę z takim rozmachem i z takiej perspektywy… Ale też – jak niewielu komentatorów potrafi zdobyć się na wysiłek, żeby samemu do tych opinii sięgnąć i na tej podstawie próbować zrozumieć tok myślenia naszych wrogów i… sojuszników.
Można powiedzieć standardowo: lektura obowiązkowa! Nie tylko dla obserwatorów spraw polityczno -militarnych. Wiele wyjaśnia, poszerza możliwości interpretacyjne odnośnie do obserwowanej rzeczywistości, zmusza do myślenia. I… zachęca do wychodzenia poza stereotypy, choć są takie łatwe i przyjemne dla naszego dobrego samopoczucia.
dr Waldemar Brenda