Tusk powołując „publiczny” sztab kryzysowy ws. powodzi, odstawia szopkę. Na oczach całej Polski codziennie urządzane są posiedzenia prezesa rządu w Polsce z udziałem swojej kamaryli: ministrów, wojewodów, a także szefów Policji, WOT, PSP, Wód Polskich, IMiGW i samorządowców. Myślą przewodnią tych nasiadówek jest pokazanie jak Tusk jest „zabiegany, zatroskany” o los Polaków i, … że „jest wielki”!? Są też „pokazówy”. I „miłości” u niego jest coraz mniej.
Reżimowe, zaprzyjaźnione z Tuskiem media (neoTVP, TVN-y, Onet-y, Wirtualne Polskie i inne) pokazują go zalatanego, zabieganego: a to na chybcika siorbającego zupkę szczawiową, a to niosącego pieska po suchym chodniku, a to forsującego drzwi zalanego, zrujnowanego domu, a tam … kamera TVN-u już przed nim jest. Nie jest to dane tylko telewizji Republika. Ta przeżuta i wypluta medialna papka, to na użytek „je**ćpisów”, bo myślący się na to nie nabiorą. Żeby tylko biedak się nie przepracował?! Ciężki jest żywot premiera w Polsce. Nie spodziewał się, że praca na Wiejskiej i w Al. Ujazdowskich będzie aż tak „upiorna”. Rad nie rad, do pomocy przy zwalczaniu skutków powodzi, wezwał Marcina Kierwińskiego (ma wprawę – gaz i pała”). Jest to człowiek wielce doświadczony – nieraz bywał „zalany”.
Te nasiadówy Tusk nader często przekształca w pokazówy. Niczym bat’ka zza Buga, na oczach całej Polski, rypie swoich dworzan za niepodjęte decyzje, podjęte decyzje, spóźnione decyzje, mylne, niemylne informacje. Zdezorientowana trzódka już nie wie co ma robić?! Kto wie, kiedy, za co i w stosunku do kogo pryncypał zastosuje „prawo tak jak on je rozumie”?! Skołowani są kompletnie i sypią sobie głowy popiołem po kolei. Jedynie Cebula, zaprawiony na odcinku samorządności, zresztą sfraternizowany z Tuskiem (kto wie, może i zblatowany – są po imieniu) się nie szczypał i … wypalił: „Jest pan wielki!” Był to ponoć przekaz od byłego wójta Kolska.
Tusk „walczy” (jest „walczącym demokratą”) nie tylko z żywiołem (z Polakami cały czas), ale i z … naturą ożywioną. A konkretnie tym razem „wziął na widelec” sympatyczne stworzenie żyjące w wodzie, budujące żeremie. Już raz zrobił „Akcję Widelec”, w ramach której w 2008 r. rzekomy „kibol”, został zatrzymany za „udział w nielegalnym zbiegowisku o charakterze chuligańskim” i po 10 latach uniewinniony – teraz walczy o odszkodowanie. Ciekawe czy Tusk mu zapłaci ze swojego? Tym razem Tusk postanowił być bardziej bezwzględny: „Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów”!? – powiedział, sugerując konieczność ograniczenia populacji bobrów. Sęk w tym, że nawet Anna Maria Żukowska wie, że bobrów tam nie ma! Owszem, jest … jeden! Ale on ma długość 272 km! Pomyliło mu się zwierzę z rzeką.
Tusk to cała, wielka pomyłka w Polsce! Jest jeszcze gorzej, jak za komuny, o której Tusk nie da zapomnieć. Ciemno to widzę. Należy się spodziewać, że znów będzie „szukanie winnych, karanie niewinnych i odznaczanie aparatu partyjnego” – koalicji 13-tego grudnia, niby obywatelskiej.
Poza tym szubienice, sowieckie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których lewactwo tak żarliwie broni w Olsztynie, należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski