W światowym teatrze, niczym na szekspirowskim spektaklu, jednak zamiast aktora to ludzie zadają sobie hamletowskie pytanie: „wejdzie, czy nie wejdzie?”. Ale to głównym aktorem, czy ktoś chce, czy nie, na arenie międzynarodowej jest Władimir Władimirowicz Putin. Rozgrywa sobie kolejną awanturę jak partię szachów. Jest mistrzem w swoim fachu, niestety.
Sprawa dotyczy „wejścia” Putina do Ukrainy. Nie wiadomo od kiedy Putin zaczął roić o potędze, którą symbolizował … ZSRR, ale wyartykułował to jako prezydent Rosji w swoim słynnym orędziu o stanie państwa w 2005 roku, ubolewając: „Rozpad ZSRR był największą katastrofą geopolityczną XX wieku, ale również prawdziwym dramatem dla Rosjan … W państwach po rozpadzie ZSRR 25 mln Rosjan zostało odciętych od swojego kraju … Jednym z priorytetów Moskwy będzie obrona ludności rosyjskojęzycznej za granicą” – zapowiedział groźnie. Skąd my to znamy? – „Obrona” ludności rosyjskiej na kresach wschodnich II Rzeczpospolitej w 1939. No i niezwłocznie „gaspadin” Putin zabrał się do dzieła. Najpierw była Czeczenia, potem Gruzja, potem Krym i Donbas; „po drodze” mołdawskie Naddniestrze. A teraz ma chętkę na resztę Ukrainy. Już złamał gwarancje dane razem z USA i Wielką Brytanią w Memorandum Budapeszteńskim z 1994 roku, gdzie zobowiązał się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz niestosowania wobec niej przymusów ekonomicznych w zamian za pozbycie się przez nią 1800 strategicznych głowic jądrowych i 176 międzykontynentalnych rakiet balistycznych. Ale czego można się spodziewać, gdy na czele państwa stoi trzykrotnie żegnający się „prawosławny towarzysz” z KGB? Jasnym jest, że nie wróży to niczego dobrego również krajom nadbałtyckim, gdzie mieszka spora mniejszość rosyjskojęzyczna: na Litwie 176 tys. – 6%, Łotwie 556 tys. – 27% i Estonii 335 tys. – 26%. Prorocze były słowa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wiecu w stolicy Gruzji, Tbilisi w 2008 roku.
Z awanturnikiem Putinem chcą rozmawiać kolejni przywódcy europejscy, tym samym legitymizując jego poczynania. Po Angeli Merkel (tak jak Gerhard Schröder, były kanclerz Niemiec i inni wysocy rangą politycy zachodni może też ma chrapkę na ciepłą posadkę u Putina?) teraz Emmanuel Macron. Putin do wszystkich ma dystans 8-śmio metrowego stołu, za którym posadził Macrona. Rozmawiają z nim (tak jak i z Łukaszenką) nazywając prezydentem i traktując jak godnego zaufania, a tymczasem mamy do czynienia z człowiekiem mającym na rękach krew Anny Politkowskiej – zastrzelonej, bo „herbatka” okazała się nieskuteczna, a okazała się niezawodna w przypadku Aleksandra Litwinienki (obywatela brytyjskiego). Jak nie takie metody to „samobójstwa” (skąd my to znamy? ciekawe czy w piątki?) jak Matthew Punchera z licznymi ranami kłutymi na swoim ciele, naukowca, który wykrył polon (z Rosatomu) w organizmie Litwinienki. Można wymienić jeszcze Borysa Berezowskiego, Jurija Szczekoczichina, Borysa Niemcowa i dziesiątki innych. Nie do końca udało mu się z Aleksiejem Nawalnym, to zamknął go w łagrze, a Zachód poprzestał na ubolewaniu z tego powodu. Jak w tym kontekście wygląda sprawa Tragedii Smoleńskiej z 10.04.2010 roku? Związek Radziecki upadł, ale sprawdzone metody uciszania „niewygodnych” ludzi pozostały niezmienione.
Chcą rozmawiać z wielbicielem Armii Czerwonej, któremu marzy się światowe imperium jak kiedyś Stalinowi na spółę z Hitlerem. Niestety, pożytecznych idiotów, wielbicieli zbrodniczej armii ma również poza granicami – u nas czerwonego towarzysza Grzymowicza, który propagując totalitarny ustrój komunistyczny w postaci „szubienic” popełnia przestępstwo. Przymila się w ten sposób do moskiewskiego satrapy. A organa państwowe w „wolnej” Polsce: Prokuratura, Sądy i Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego nic w tej sprawie nie robią, mimo że otrzymali zawiadomienia. Również „totalni”, z Koalicją dla zmylenia zwącą się Obywatelską na czele, próbują torpedować wysiłki polskiego rządu zmierzające do wzmocnienia granicy na wschodzie i obronności Polski. Tym samym przyczyniają się do rozzuchwalania Putina. Przy tym rosyjska Cerkiew Prawosławna w Polsce, wspomagana dotacjami z Rosatomu, założonego przez Putina, popiera jego działania tak jak przed agresją na Ukrainę w 2014 r.
Macron powiedział wręcz, że „chce ponownie przycumować Rosję do Europy”, bo „nie ma degradacji, ale i dalszej eskalacji napięcia wokół granic Ukrainy”. Takie „ugłaskiwanie” moskiewskiego satrapy – aby go tylko nie drażnić – tylko rozzuchwala go do coraz bezczelniejszych poczynań. Przywódca „demokratycznej” Rosja (ale: „to Rosja zdecyduje, w jakim tempie i na jakich warunkach będzie rozwijać demokrację”) francuskiemu dziennikarzowi przypomniał: „Rosja jest jednym z mocarstw atomowych”. „Wot i wsio”! Warto, by cały świat poznał rosyjskie przysłowie: „Jeśli zaprosisz niedźwiedzia do tańca, to nie ty decydujesz, kiedy taniec się skończy, tylko niedźwiedź”.
Pytanie „wejdzie, nie wejdzie?” nie jest zasadne. Czy może ktoś „wejść” skoro już „wlazł”? – Na ukraiński Krym i do Donbasu. A jak wejdzie „nieznacznie”, to sankcje też będą „nieznaczne”? Z drugiej strony, czy ktoś, chcąc napaść, „trąbi” o tym od roku, dając tym samym możliwość przygotowania się na agresję i wzmocnienia obrony? Owszem, zachłanny Putin mógłby skorzystać z okazji w myśl doktryny Carla von Clausewitza: „Winowajcą wojny nie jest napastnik, tylko napadnięty, który swoją słabością zachęcił napastnika do ataku”. Celem Putina jest przede wszystkim rozbić jedność Unii Europejskiej i sojuszu NATO. Wygląda jednak, że Putin zorientował się, że przelicytował i skończy na buńczucznych zapowiedziach, zadowalając się tym, by Zachód zaakceptował to co już uzyskał terytorialnie i przyznaniem mu nie mniej groźnej niż nuklearna „broni” – „Nord Stream 2”. Wszak sam samobójcą nie jest. Unia też będzie „zadowolona” tak, jak w 1938 roku był „zadowolony” premier Wielkiej Brytanii, Neville Chamberlain, który wymachiwał świstkiem papieru podpisanym przez Hitlera, oznajmiając: „Przywiozłem wam pokój na nasze czasy”. Putin też najwyraźniej nie spodziewał się, że Zachód wreszcie się obudzi. Przyczyniła się do tego szeroka ofensywa dyplomatyczna Polskiego Rządu i Prezydenta. Dzisiaj Wielka Brytania wyciągnęła prawidłowe wnioski z polityki „appeasementu” – udobruchiwania Hitlera i „nie umierania za Gdańsk” – za co zapłaciła zbombardowaniem przez Niemcy wielu swoich miast i teraz wydatnie wspiera Ukrainę militarnie. Bo tylko taki język Putin rozumie.
Poza tym „szubienice”, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej, okupanta Polski, symbol lewactwa, należy zburzyć!
Antoni Górski