Hotelarze na Warmii i Mazurach dali się brzydko wykorzystać. Po grupę niezadowolonych tradycyjnie sięgnęła tzw. Totalna Opozycja przekonując przedsiębiorców, że w związku z lockdownem wprowadzonym na Warmii i Mazurach konieczny jest ich protest. Czy na pewno? Hotelarze mogą mieć pretensje – jednak przede wszystkim do rządów PO-PSL, że nie zrobiły nic, aby przygotować ich do działania poza sezonem turystycznym.
Choćby nie wiem, co dzisiaj opowiadali przed urzędami – na temat ich strat i oburzenia w związku z zamknięciem hoteli na Warmii i Mazurach – muszą przyznać, że zimowa oferta turystyczna Warmii i Mazur była raczej mało atrakcyjna dla turystów. I stąd ten sezon w regionie był raczej martwy, co doskonale widać po danych statystycznych. Sięgnijmy do danych GUS z 2019 roku – nie było wówczas pandemii, nie było lockdownów, a mieszkańcy Polski i Europy mogli podróżować dowolnie we wszystkie miejsca świata. Jak wyglądało wówczas wykorzystanie miejsc noclegowych w regionie? W styczniu średnio rzecz biorąc tylko 1/4 wszystkich miejsc noclegowych w hotelach była wykorzystana, w lutym – 1/3. Przy czym mówimy o miejscach w hotelach, gdzie w na przełomie stycznia i lutego organizowane są często spotkania integracyjne wielkich firm szukających oszczędności (wszak latem wszystko jest dużo droższe) oraz seminaria i konferencje tematyczne. Jak wyglądała kwestia wykorzystania miejsc noclegowych w pensjonatach? 12,3 proc. oraz 13,2 proc. odpowiednio w styczniu i w lutym. Motele? Jeszcze gorzej, bo tylko 4,8 oraz 6 proc. wykorzystanych miejsc noclegowych.
Kiedy w czwartek branża hotelarska postanowiła protestować przez urzędem wojewódzkim w Olsztynie przedstawiciele branży postanowili ogłosić zbiorowy pozew przeciwko rządowi. O co? Chodzi o zamknięcie hoteli i pensjonatów w związku z sytuacją epidemiczną w regionie (jak na razie będącym jedyną czerwoną strefą na mapie zakażeń Polski).
Atrakcyjni sami dla siebie
– Jako hotelarze przygotujemy pozwy zbiorowe, żeby skutecznie walczyć z takim nastawieniem do nas, biznesu i regionu, który jest nie do zaakceptowania – wyjaśniał Andrzej Dowgiałło, właściciel kilku hoteli w województwie.
Nie zabrakło również głosu totalsów, reprezentowanych przez posła Jacka Protasa, który apelował do premiera Morawieckiego o zniesienie lockdownu i „równe traktowanie naszego regionu”. Protas wyjaśniał również, że mieszkańcy regionu utrzymują się głównie z usług, a ich podstawą jest turystyka. Na Warmii i Mazurach – wyjaśniał – jest wiele hoteli, restauracji czy obiektów rekreacyjnych, które dają zatrudnienie setkom mieszkańców.
Zaraz, zaraz… czy na pewno między styczniem a końcem kwietnia te setki mieszkańców znajdują zatrudnienie w branży turystycznej? Jasne, że nie – wystarczy pojechać do zbuntowanych przeciwko lockdownowi Mikołajek, w których biznes robi właściwie tylko Hotel Gołębiewski. Mniejsze hotele, zakłady gastronomiczne straszą pustkami, bez względu na to, czy jest lockdown, czy gospodarka otwarta jest na całego. A mówimy o jednym z najbardziej znanych ośrodków turystycznych w regionie. W mniejszych miejscowościach o tej porze roku po prostu nie dzieje się nic!
Czy warmińsko-mazurska branża turystyczna mogłaby zimą konkurować np. z polskimi górami a wspomniane Mikołajki z Zakopanem? Tak, pod warunkiem spełnienia kilku warunków, których branża turystyczna w regionie spełnić jeszcze nie potrafi.
Prawda jest taka, że przedsiębiorcy z Warmii i Mazur przez wiele lat byli zapomniani przez rządy w Warszawie. Lekceważyły Was, droga branżo turystyczna, rządy SLD, PSL a przede wszystkim Platformy Obywatelskiej, która dzisiaj wyprowadza Was na barykady. Żaden z tych rządów nie proponował Wam szkoleń i wsparcia w zakresie stworzenia z Warmii i Mazur regionu atrakcyjnego turystycznie przez cały rok. Żaden nie proponował również pomocy, dzięki której sami moglibyście się nauczyć tej podstawowej w turystyce XXI wieku prawdy, że nocleg – nawet w najpiękniejszym zakątku świata – to zdecydowanie za mało. Latem, kiedy woda w jeziorach jest ciepła, można wykorzystać sprzęt pływający, powiosłować, albo pożeglować, Wasze pensjonaty i hotele potrafią się obronić. Zimą atrakcji dla coraz bardziej wymagających turystów na Warmii i Mazurach po prostu nie ma. Gdzieniegdzie organizowane kuligi są niewątpliwie fantastyczną zabawą – oczywiście pod warunkiem, że coraz cieplejsze zimy nie spowodują, że po prostu nie spadnie śnieg. A przecież takich zim było ostatnio tak wiele, że śnieg padający w styczniu wielu z Was uznało za coś nadzwyczajnego – prawda?
Gdzie była dzisiejsza opozycja?
Warmia i Mazury są o tej porze roku urzekająco piękne. Ale znów – skąd mają o tym wiedzieć rodzimi turyści? Skąd mają o tym wiedzieć mieszkańcy Warszawy, Poznania, Krakowa, Wrocławia czy Katowic? Regionalna branża turystyczna wyszła z założenia, że jest to wiedza powszechnie w kraju i za granicą znana. Tymczasem podróżujący metrem warszawiacy może i pamiętaliby, że na Mazurach może być pięknie, tyle tylko że z plakatów, bannerów i teledysków wołają do nich atrakcje Pomorza, Górnego Śląska, Zachodniopomorskiego, czy Kujaw.
Kolejne rządy dzisiejszych totalsów przekonywały przedsiębiorców – nie tylko z tego regionu – że powinni brać sprawy w swoje ręce, nie licząc na pomoc państwa, bo nie od tego jest państwo. Nie było żadnej koniecznej pomocy właścicielom hoteli, czy pensjonatów na Warmii i Mazurach – koniecznej, czyli takiej, która pomagałaby Wam drodzy przedsiębiorcy odpowiedzieć na faktyczne zapotrzebowanie ruchu turystycznego. I to dlatego sezon zimowy na Warmii i Mazurach wieje z danych GUS taką pustką. Zamknięcie hoteli w pandemii (dzięki czemu może latem nie będzie takiej konieczności – na czym przecież powinno Wam zależeć!) niewiele zmieni w Waszych dochodach bo i tak były niewielkie, bądź nie było ich wcale.
W Wielkiej Brytanii jest region podobny – urokiem i atrakcjami – do Warmii i Mazur. To Kumbria, której część też stanowi kraina pięknych jezior. Jednak tam ruch turystyczny nie zamiera z końcem sezonu letniego. Właściciele kumbryjskich przedsiębiorstw związanych z branżą – dzisiaj również zamknięci – kiedy wy byliście zostawieni sami sobie przez rządy dzisiejszych totalsów, w latach 2011 – 2015 brali udział w szkoleniach prowadzonych z pasją przez agencje rządowe, które pozwalały im rozciągnąć sezon turystyczny niemal na cały rok. I to na dużo trudniejszym rynku, gdzie Brytyjczycy zimą wybierali chętniej podróże zagraniczne do ciepłych krajów.
Paweł Pietkun
Od redakcji:
O tym jak Jacek Protas turystykę na Warmii i Mazurach wspomagał wiele napisano. Tu jedna z publikacji dotycząca Hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim:
I jeszcze jedna: