Prezydent Federacji Rosyjskiej Włodzimierz Putin pokazał światu, że pod koniec roku jest w dobrej formie. Powiedział jasno, że cały świat wspierał Hitlera (najbardziej oczywiście Polska), a Związek Sowiecki musiał sam Trzecią Rzeszę pokonać. Nie pierwszy, a zapewne nie ostatni raz, Putin składa takie oświadczenia. Dlaczego to robi? Wie, że mu wolno, lubi obsobaczać i rugać: a to podległych mu urzędników, a to obce państwa „wsio rawno”. Może nawet przyłożenie „inostrańcom” daje więcej radości. Po drugie trzeba czasem pokazać, że wszyscy muszą się z nim liczyć, bo nie wiadomo co zrobi i co tam za placami chowa. A po trzecie – pewnie tak po prostu myśli. Świat naokoło jest wrogi i zły, a Rosja musi stale być gotowa do walki na wszystkich frontach.
To co napisałem nie jest żadnym odkryciem. Władcy Kremla uważają, że Rosja musi być światową potęgą, która może wszystkim dyktować swoją wolę. Zachowania Rosji są niezmiennie wrogie w stosunku do wszystkich, którzy nie spełniają jej oczekiwań. Repertuar środków perswazyjnych jest bardzo szeroki: od połajanki, przez przykręcenie kurka z gazem, po wysłanie wojska i wywołanie wojny.
Niestety na świecie, w Europie i w naszym kraju funkcjonują liczne zastępy zapatrzonych w Rosję wielbicieli i propagatorów radzieckiego/rosyjskiego porządku. Bez względu na okoliczności ludzie Ci zawsze namawiają do uległości i dogadywania się z kremlowskimi władzami. Szukać daleko ich nie trzeba.
W Olsztynie i w całym województwie mamy ich szczególnie dużo. Można przytaczać na to wiele dowodów. Najbardziej bolesnym i spektakularnym są olsztyńskie szubienice. W środku miasta stoi gigantyczny pomnik sławiący Armię Czerwoną. Niemal wszystkie polskie, litewskie, estońskie, łotewskie, słowackie i czeskie miasta pozbyły się złowrogich monumentów. W Olsztynie jak stał, tak stoi. Co szczególnie zastanawiające bronią go ludzie z różnych środowisk, a ci, którzy mogą podjąć decyzję o rozbiórce uciekają od tematu.
Prezydent Piotr Grzymowicz strzeże pomnika jak rodzinnych sreber. Daje pieniądze na jego odnawianie, doprowadza do ukarania tych, którzy pomalowali czerwoną farbą wykute na jednym z kamiennych pylonów symbole sierpa i młota. Miały być tablice tłumaczące, że pomnik to pamiątka złych czasów – ale tablic nie ma. Monument stoi, dwa lata temu delegacja pionierów i polityków z Kaliningradu, składała u stóp pomnika kwiaty sławiące bohaterską Armię Czerwoną. Potwierdza to fakt, że monument nie stoi przy Alei Piłsudskiego ze względu na walory kompozycji i czystość formy artystycznej, ale ku chwale tych, którzy 17 września 1939 napadli na Polskę. Przypomnę jeszcze o naszym lokalnym rachunku jaki mamy dla Armii Czerwonej – spalenie Olsztyna w styczniu 1945, tuż po jego zdobyciu.
Obrońcy szubienic przekonują o wielkości dzieła uznanego autora, zabytkowym charakterze (ha, ha), doskonałej kompozycji urbanistycznej. Są też zwolennicy sentymentalni: skoro postawili i tyle już stoi, to niech stoi dalej. Pomijają sedno sprawy, które przypomnę: szubienice to widomy znak totalitaryzmu i znak panowania sowieckiej (kremlowskiej) władzy na naszej ziemi, w samych sercu Olsztyna. Może wreszcie ostatni występ władcy Kremla o historii II wojny światowej pozwoli na otwarcie ścieżki uwolnienia Olsztyna od koszmarnej pamiątki po sowieckich porządkach.
Jerzy Szmit