No i proszę. Prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz swoim działaniem potwierdza, że jeżeli czerwoni towarzysze nie mają argumentów lub kontrargumentów to sięgają do zastraszania. Po ostatnim artykule, „Faryzejstwo czerwonego towarzysza”, wysłanym do niego i ponad sześćdziesięciu adresatów, raczył mi i również tym sześćdziesięciu napisać:
Szanowni Państwo,
Patrząc po liście mailingowej widzę, że od dłuższego czasu jesteście Państwo zalewani pseudo-dziennikarską twórczością publicystyczną pana Antoniego Górskiego. Wspomniany pan z lubością oddaje się szkalowaniu mojej osoby i przypisywaniu mi najgorszych cech osobowych. Obraża, opluwa, konfabuluje. Zarzuca mi sprawstwo we wszystkich decyzjach, które nie są zgodne z jego wizją funkcjonowania Olsztyna, a może i całego kraju. Dostrzega wrogów także wśród tych, którzy ośmielają się mieć zdanie podobne do mojego, niezależnie od tego z jakiej opcji politycznej się wywodzą. Z równą rozkoszą grzebie też w moim, dość powszechnie znanym życiorysie. W urojonej wyobraźni pana Górskiego „zły świat”, który go otacza, zaczyna się na Grzymowiczu i na nim się kończy. W swojej zajadłości nie dostrzega, że ten świat składa się z norm i uwarunkowań prawnych, a urzędnik samorządowy, jakim jest prezydent jest nimi w swoich decyzjach związany. Normy dotyczą także uwarunkowań moralnych i etycznych. Dla osoby wierzącej, a taką jak sądzę jest pan Antoni Górski normą powinno być także ósme przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Niestety – nie jest! Myślę, że wynika to z przekonania o bezkarności – „opluję pana i co mi pan zrobi?”Otóż, rzeczywiście nic nie zrobię, bo uważam, że ludzi chorych, mających zaburzenia oceny rzeczywistości i prześladowanych przez natręctwa – nie można karać! Ich trzeba leczyć! Jeżeli będę mógł coś w sprawie leczenia pana Antoniego Górskiego zrobić, to oczywiście – z czysto ludzkich powodów – zrobię to, niezależnie od przykrości, jakie spotykają mnie z jego strony.
Kończąc, przepraszam Państwa, że z powodu uzależnienia pana Antoniego Górskiego od mojej osoby musicie otrzymywać te niewybredne steki bzdur, pomówień i pseudo-teorii.
Do pana Antoniego Górskiego mam tylko jedną prośbę – proszę o skreślenie mnie z listy mailingowej, bo dalsze nękanie mnie pańską „twórczością” będę musiał uznać za cyberstalking. Osobom zmęczonym „dziennikarską działalnością” pana Antoniego Górskiego proponuję zwrócenie się do wspomnianego pana z taką samą prośbą.
Z nadzieją na zrozumienie
Piotr Grzymowicz
Prezydent Olsztyna
Po co zaraz straszyć? Jest łatwiejsze rozwiązanie. Jeśli nie chce się dostawać mojej „twórczości” to jest prostsze rozwiązanie – zniknąć z życia publicznego i skasować służbowy email. Po co zaprzątać sobie głowę sprawami publicznymi i problemami obywateli? Dotyczy to także radnego z KO, Pawła Klonowskiego. Trzeba może posłuchać „mędrca” Wałęsy: „Zbij termometr, nie będziesz miał temperatury!” Po co się tak gorączkować? Tylko skąd będą brali informację, podpowiedzi, a może i rady. Z tuby propagandowej Grzymowicza, Gazety Olsztyńskiej tego się nie dowiedzą.
Za to jest okazja „zgłoszenia odpowiednim służbom” niegodziwego, haniebnego zachowania niektórych posłów opluwających i obrażających Polskich Żołnierzy i Polską Straż Graniczną. Że akurat posłowie wywodzą się z Koalicji mieniącej się Obywatelską, do której „niepolityczny” prezydent Grzymowicz się przytula, to moja wina? Chyba to nie będzie stanowiło przeszkody? Joński, Szczerba, Sterczewski z Jachirą latają przy granicy i rzucają w kilkudziesięciu muzułmanów dwoma śpiworkami i konserwami … wieprzowymi[!]. Frasyniuk przeszedł samego siebie w chamskim zachowaniu, nazywając Polskich Żołnierzy „psami” i „śmieciami”. Dopinguje go „Bolek” Wałęsa, który karierę polityczną zaczął od … zdradzania kolegów. Również Lewica kibicuje tym haniebnym czynom. To należy „zgłosić odpowiednim służbom”.
Piotr Grzymowicz prezentuje mentalność Kalego: „Jeśli Grzymowicz opluć to dobry uczynek, a gdy ktoś opluć Grzymowicza to zły”. Ale czerwoni towarzysze już tak mają. Własne złe czyny przerzucają na innych. Do tej pory Grzymowicz (nie chcę już nadużywać tytułu „czerwony towarzysz”), jako katolik (chyba, bo „zna się” na Dekalogu), nie potrafi wytknąć mi grzechu „obrażania, opluwania, konfabulacji”. Proszę o konkrety, jeśli łaska. Gdzie i kiedy? To już szczyt wszystkiego, żeby czerwony towarzysz, który wiedzę o nauczaniu Kościoła zdobywał na WUML-u (każdy czerwony towarzysz musiał ukończyć, a na pewno uczęszczać na Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu – Leninizmu) nauczał religii?! Teraz ma okazję podciągnąć się z religii – prawda nie podlega ósmemu przykazaniu.
Nie mam pretensji do czerwonych towarzyszy, że „chodzą” do Kościoła. Wręcz przeciwnie – może skorzystają na tym i coś pożytecznego wyniknie, i dla nich, i dla społeczności. Zastanawia tylko, jaki „znak pokoju” przekazują PiS-owi? Tak jak rosyjscy czerwoni towarzysze sowieccy? Wmawiając przeciwnikom „chorobę, zaburzenia rzeczywistości i natręctwa”? Właśnie w ten sposób karali. „Wrogami” ZSRR ze „schizofrenią bezobjawową” zapychali „psychuszki” (szpitale psychiatryczne). Jakby Gułagu było mało! Albo następny czerwony towarzysz Łukaszenka gnębiący swoich obywateli pod byle pretekstem, a za „grube” pieniądze ściągający „migrantów” (okazuje się, że „turystów”[!]) i podrzucający ich na granicę z Polską. Panie Boże broń mnie od takich „lekarzy” jak Grzymowicz! Te słowa Grzymowicza, panie prawniku Klonowski, kwalifikują się do „zgłoszenia odpowiednim służbom”.
Wcale nie muszę grzebać w życiorysie Grzymowicza, bo jak sam zaznaczył jest „dość powszechnie znany”, więc jest powszechnie wiadomo, że czerwonym towarzyszem był. Nawet, gdy król abdykuje, to majestat pozostaje. Nie za to mam pretensje do Piotra Grzymowicza, jak i do innych, którzy kiedyś „byli”, i do których mam szacunek, ale o to że Grzymowicz czerwonym towarzyszem ciągle jest. Za to się chyba nie obraża? No, bo przecież by powiedział!? Tutaj krótka informacja dla prezydenta Grzymowicza. Rozumiem, że do „pisoskich” mediów nie zagląda, ale może jednak odszuka moją „twórczość”: „Pan towarzysz” z 10.01.2020r., w którym wyjaśniałem dlaczego używam takiego określenia w odróżnieniu od słowa „towarzysz” kojarzonego z komunistą, a które pejoratywne nie powinno być. Dlatego, że „czerwoni” – jak wszystko: gospodarkę, stosunki społeczne, znaczenia, a nawet logikę – szlachetny tytuł towarzysza: husarskiego, broni, podróży czy niedoli zapaskudzili.
Grzymowiczowi nie zarzucam sprawstwa, jak w swoim zadufaniu stwierdza, „we wszystkich decyzjach”. Zaledwie, tylko „w jednej decyzji” zarzucam właśnie sprawstwa brak. Piotr Grzymowicz ciągle ma okazję, by to „sprawstwo” nadrobić i przestać być czerwonym towarzyszem – zburzyć „szubienice”, Pomnik Wdzięczności zbrodniczej Armii Czerwonej, symbol lewactwa. Właśnie zbliża się rocznica „oswobodzenia” Polski przez zbrodniczą Armię Czerwoną w 1939 roku.
Antoni Górski