Zdawało się, że bolszewia wraz z ZSRR (wł. Rosja Sowiecka) padła. Jednak po paru latach przepoczwarzona w neobolszewizm odżyła z jeszcze większą siłą. Gdy Prezydent Andrzej Duda podpisał „Kartę rodziny”, w której „konstytucyjnie” ujął się za rodziną – fundamentem Narodu – już to wzburzyło „postępackie” siły. Gdy wziął w obronę Przemysława Czarnka i Jacka Żalka tłumacząc, że ludźmi nie jest ideologia LGBT, zresztą żadna ideologia to nie ludzie, wśród totalnej opozycji podniósł się wrzask – niesamowity jazgot będący emanacją głębokiego oburzenia na rzekomą „nietolerancję” i „poniżanie innych ludzi” przez PiS.
To prawdziwa furia tęczowego terroru, który jeszcze nie ma osobowości (na razie, chociaż są konkretni ludzie) a już tworzy swoje struktury, a nawet swój język. Zawłaszcza pewne terminy, rozmywa i odwraca znaczenia jak bolszewizm: czerwony terror na demokrację ludową, zamykanie, torturowanie i mordowanie księży na wolność wyznań i religii, pokój zaprowadzany bagnetami itd. Ludziom zakażonym bolszewizmem na nic zdaje się tłumaczyć, że chodzi o ideologię a nie o ludzi. Bolszewizm, komunizm, stalinizm, hitleryzm, czy jakiekolwiek inne „izmy” ludźmi nie są. Są to pojęcia abstrakcyjne. Owszem są ludzie, którzy wyznawali, albo jeszcze „siedzą” w takich ideologiach. Wśród nich są zbrodniarze i oprawcy, mordercy sądowi (Stefan Michnik dożywający w socjalistycznej Szwecji) niegodni nazywania ich ludźmi. To są tego typu osobnicy, którzy każdą wypowiedź potrafią przekręcić i obrócić przeciwko rozmówcy. „Pachołki moskiewskie” potrafili nazywać „targowicą” – synonimem najgorszej zdrady Niezłomnych Żołnierzy Wyklętych, którzy walczyli właśnie z „moskwą” i jej pachołkami. Potrafili, bo lepiej im pasowało, przekręcić słowa swojego głównego ideologa, Marksa: „religia jest opium ludu” (taki miał szacunek dla „ludu”, dla którego chciał przymusowej szczęśliwości) na: „religia jest opium dla ludu”. Nie sądzę, aby Kolenda-Zaleska była nieinteligentna i głucha, więc cynicznie szczuje jednych przeciwko drugim. Takie metody stosowano podczas rewolucji (anty)francuskiej, czy bolszewickiej i tę cechę próbują wmówić (szkoła Tuska) przeciwnikom, a naiwni się na to nabierają. I robi to dziennikarka „niezależnej”(?!), ale opłacanej przez amerykański Discovery, Inc, TVN.
Nie przebierając w słowach (to ichnia „mowa miłości”) totalni, od liberałów po lewicę i lewactwo, robią nagonkę i ujadają na członków i całe PiS za rzekomą nietolerancję, przy okazji „sypiąc” (to też ich cecha) homoseksualistów w jego szeregach. No jasne: „nasz” gej – dobry gej; „pisowski” – zły. Dotąd byłem tego nieświadomy. My nie pytamy się kto kim jest i z kim śpi. Ważne, by wykonywał swoją pracę uczciwie, służył Bogu, ludziom i Ojczyźnie. Potępiamy czyny nie ludzi.
Do tej sfory przyłączyli się prezesi Związku Powstańców Warszawskich i Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. Kogo oni mają w swoich szeregach? Pierwszy, Zbigniew Galperyn to TW Służby Bezpieczeństwa, „Adam”, a drugi, Rafał Szczepański najwyżej sześćdziesięcioletni, „młody”, jak go określiła TVN, powstaniec warszawski. A od upadku powstania upłynęło 76 lat. Takich Trzaskowski potrzebuje do swojego spotu.
Ubolewam, że i KUL w tym politpoprawnym chórku scykorował i odcina się od profesora tej uczelni, Przemysława Czarnka, nie rozumiejąc(?), że LGBT z jednej strony odczłowiecza ludzi – wystarczy spojrzeć na uczestników parad – a z drugiej personifikuje ideologię. I jazgot idzie w świat, bo zawsze dla nich będzie źle. KUL ode mnie nie dostanie już ani grosza darowizny.
Ścieżkę powstawania tego, jak to nazwać?, ruchu wyznacza prosta zależność: bolszewizm – komunizm – stalinizm – genderyzm – LGBTQyzm – cd. lewactwo.
Bolszewicy, jak to rewolucjoniści, potrafią zrujnować wszystko: gospodarkę, rolnictwo („kułactwo”), inteligencję (jednostka – zerem, jednostka bzdurą), biełoruczkich (wszyscy muszą być „równi” w GuŁagu). Zdegradowali społeczeństwo, by stworzyć nowego człowieka, „nowego Adama” jak zapędziła się Szymborska – homosovieticusa.
Źródła „wspaniałej” idei wyzwolenia ludzkiej seksualności ze stanu „ciemiężenia” przez „obłudną i represyjną tradycyjną kulturę” wcale nie tkwią w latach 60-tych, czasach buntu hippisów, bowiem pierwsze parady lesbijek i gejów miały miejsce w początkowej fazie rewolucji bolszewickiej w Rosji. Lenin, geniusz manipulacji i socjotechniki, zauważył, że potencjał energii seksualnej, nakierowanej dotąd na wartości rodzinne przyczynić się może do zwycięstwa socjalizmu. Należy tylko omamić ludzi wizją (diabelski wynalazek) nieskrępowanego tradycyjną moralnością spełnienia seksualnego. W grudniu 1917 r. wydał dekret „O zniesieniu małżeństwa” i hulaj dusza! Już rok później odbyły się parady lesbijek i kilkuset nagich przedstawicieli obu płci z transparentami „Precz ze wstydem”. Lenin entuzjastycznie trąbił: „Tak trzymać towarzysze, tak trzymać”. Gdy bolszewicy zniszczyli wszystko co mogło budować silne związki międzyludzkie (do tej pory Rosja się z tego nie podniosła) poza ich kontrolą, zakończyli ten seksualny karnawał. Jak? Przytoczono Lenina, który uznał przed śmiercią, że jednak ten seks z pierwszej fazy rewolucji przypomina mu za bardzo burżuazyjny burdel. [1]
W historii homoseksualizmu nie sposób pominąć wątku hitlerowskiego, a dokładniej jego składowej – SA. Założona przez Ernsta Röhma, zdeklarowanego homoseksualistę, skupiała podobnych jemu osobników, charakteryzowała się wyjątkową brutalnością. Założyła własne obozy koncentracyjne, chciała rozwiązania Reichswehry (siły zbrojne Republiki Weimarskiej w latach 1921-1935) i zdobycia pełni władzy na drodze rewolucji (znowu!), czemu przeciwstawił się Hitler. Jeden bandyta sprzeciwił się drugiemu (jeszcze gorszemu?) skutecznie podczas „nocy długich noży”, kiedy wymordowano 400 przeciwników z SA. W czasie procesu norymberskiego po II wojnie światowej Göring stwierdził: „Cóż to była za banda zboczonych bandytów, ci z SA”.
Tego typu ludzie – potomkowie i ideowi spadkobiercy nieludzkich systemów kreują się teraz na „obrońców” mniejszości LGBT czy też jej zboczonej ideologii. A nawet sami ją stwarzają.
Dzisiaj mamy „godnych” następców tamtych pionierów wolności seksualnej. Zapewne dosłownie wzięli sobie do serca przykład piewcy bolszewizmu, Władimira Majakowskiego: „Wyciągam ze spodni szerokich,/ przed światem rozkładam – ładunku bezcennego fracht./ Czytajcie, zazdrośćcie,/ jam obywatel/ Związku Republik Rad”. To właśnie o ludziach z takim „frachtem” (przedostatnie zdjęcie) Przemysław Czarnek powiedział, że „nie są równi ludziom normalnym”. A są?!
A poza tym „szubienice” w Olsztynie należy zburzyć.
Antoni Górski