Opieszałość i łagodność polskich sądów w sprawie pedofilii szokuje, bo połowa spraw kończy się karą od roku do dwóch lat więzienia, a to zdecydowanie za mało – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości powołując z ministrem sprawiedliwości grupę prokuratorów, która ma dokładnie zbadać doniesienia medialne, m.in. z ostatnich tygodni, kiedy w polskich mediach pojawiły się filmy dotyczące tego problemu. Pedofilia to wygodny temat w kampanii wyborczej, więc z chęcią sięgają po niego opozycyjni kandydaci na prezydenta. Nawet, jeżeli do tej pory nic w tej sprawie nie robili.
– Wciąż musimy pracować nad tym problemem – mówi „Opiniom Olsztyn” Krzysztof Dymkowski, sławny polski łowca pedofilów i autor dokumentalnego serialu „Łowca Pedofilów”, który tylko w ciągu ostatnich lat złapał ich ponad 600.
Temat dobry w kampanii
W debacie prezydenckiej, która odbyła się w telewizji w środę 17 czerwca oczywiście na topie było wyjaśnienie przypadków pedofilii wśród księży, oraz nie powołanie przez prezydenta Andrzeja Dudę swojego przedstawiciela do państwowej komisji ds. pedofilii – co zarzucał prezydentowi Szymon Hołownia. – Nie wie pan, co się dzieje w państwie, bo takiego pełnomocnika już dawno powołałem – zripostował Andrzej Duda.
Słowa Hołowni to przykład instrumentalnego podejścia do naprawdę ogromnego problemu, a jakim borykają się rodzice i ofiary. To, że temat w ciągu ostatnich tygodni stał się głośny ma związek przede wszystkim z kampanią wyborczą – to doskonałe narzędzie do zadawania ciosów konkurentom politycznym. Kandydaci opozycji często odwołują się do przypadków pedofilii w kościele (przemilczając inne) i sugerują, że sympatyzujący z kościołem katolickim rząd PiS z chęcią zaangażowałby się w tuszowanie w pokazanych w dokumentach przypadków pedofilii wśród księży. Prawda jest jednak taka, że żaden wcześniej rząd nie zrobił tyle w walce z pedofilią, co rząd Zjednoczonej Prawicy.
Specjalną grupę do zbadania przypadków pedofilii ujawnionych w dokumencie Sylwestra Latkowskiego wyemitowanego w TVP dotyczącego sopockich lokali „Zatoka Sztuki” oraz „Dream Club”, w których miało dochodzić do molestowania i gwałtów nieletnich, powołał właśnie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. W klubach bywała śmietanka towarzyska Warszawy.
Prawo dzieci ponad anonimowość bandytów
– Moja decyzja jest tu jednoznaczna. Jestem przekonany, że takie śledztwo jest potrzebne. Potrzebne jest świeże spojrzenie nowych prokuratorów, którzy jeszcze raz ocenią i wyodrębnią te wątki, które nie były zbadane i podejmą czynności śledcze we wszystkich tych sprawach, gdzie rokują szanse na wyjaśnienie – informuje Zbigniew Ziobro.
Specgrupa prokuratorska nie będzie w żaden sposób związana z Trójmiastem – prawdopodobnie będą to prokuratorzy z Łodzi, co ma zagwarantować obiektywne poprowadzenie śledztwa.
Ale pedofile mają w Polsce kłopoty już od kilku lat. Oto od stycznia 2018 roku działa publicznie dostępny i uruchomiony przez Ministerstwo Sprawiedliwości „Rejestr Pedofilów”, na którym opublikowane są wizerunki i dane wszystkich bez wyjątku skazanych za pedofilię, co ma umożliwić rodzicom sprawdzanie, skąd pochodzą i kiedy wychodzą na wolność zbrodniarze skazani przez polskie sądy, a w konsekwencji również uchronienie swoich dzieci przed niebezpieczeństwem.
– Prawo do ochrony naszych dzieci stawiamy ponad anonimowość przestępców – mówi Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. I wyjaśnia: – Państwo ma obowiązek chronić dziecko, a nie pedofila. Przestępca, który krzywdzi dzieci, musi się liczyć z bardzo surowymi konsekwencjami. Nie tylko z wieloletnim wyrokiem, lecz także z utratą anonimowości. Dlatego zaostrzamy Kodeks karny w tym zakresie i planujemy kolejne zmiany w przepisach. Po wyjściu z więzienia taki przestępca ma być pod stałą kontrolą, aby wszyscy wiedzieli, że jest ich sąsiadem.
Dobry, choć późny ruch
Rejestr jest dostępny na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Ministerstwa Sprawiedliwości. Składa się z dwóch części: ogólnodostępnej (Rejestr publiczny) i z dostępem ograniczonym, z którego mogą korzystać przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi. Znajduje się w nim obecnie dane niemal 800 sprawców.
– To bardzo dobry ruch ministerstwa sprawiedliwości. Do czasu wyroku sądu nie można udostępniać żadnych danych, bo to jest wyłącznie osoba podejrzana o pedofilię. Po wyroku automatycznie trafia do rejestru i każdy może go zobaczyć, poznać z nazwiska. Rodzice mogą sprawdzić każdego – mówi Krzysztof Dymkowski, łowca pedofilów. – W tej chwili już bardzo dużo osób sprawdza ów rejestr. Policja, z którą współpracuję w wyłapywaniu tych bandytów w kilku miastach już dostała zgłoszenie od ludzi, że wprowadza się koło nich facet, który był karany za pedofilię. Ludzie powinni zaglądać tam jak najczęściej, a kiedy zauważą, że taka osoba mieszka gdzieś po sąsiedzku, niech powiadamiają najbliższą jednostkę policji. W policji są wydziały, monitorujące tych ludzi po wyjściu na wolność, pilnują, żeby nie stali się znów zagrożeniem dla dzieci.
Dymkowski przekonuje, że problem pedofilii zdarza się w każdym środowisku. – Oni się kryją w różnych zawodach i grupach społecznych, nie ma tu żadnego wyjątku, ani żadnej szczególnie wyróżnionej – mówi. – Wyłapuję ich, często organizuję prowokacje i dbam o to, żeby raz złapany na gorącym uczynku nie miał spokoju nawet, jak będzie próbował uciec i schować się gdzieś zagranicą.
Podkreśla również, że oczekuje od obecnego rządu i prezydenta znacznego zwiększenia kar za pedofilię. – Obecnie za umawianie się z dziećmi grozi jedynie kara do lat 2 pozbawienia wolności, o czym wprost mówi artykuł 200a pkt. 2 Kodeksu karnego – wyjaśnia. – 60 proc. ze złapanych na próbie umówienia się z dzieckiem zboczeńców ma jeszcze pornografię dziecięcą. To jest już wyższy pułap kary, bo za posiadanie i rozpowszechnianie takich treści grozi do 12 lat więzienia. Co więcej – jeżeli pedofil miał pornografię dziecięcą, z reguły z automatu idzie za tym wniosek o areszt. Są potrzebne większe kary, deklaracje już padły… Uważam, że za samo umawianie się z dziećmi z automatu powinna być „piątka”. Kary za pornografię z udziałem dzieci koniecznie trzeba zwiększyć z 12 lat do przynajmniej 15 lat. Po to, żeby oni wiedzieli, że jak wpadną, to posiedzą znacznie dłużej. Może troszkę ich to przystopuje.
Co z tego, skoro sędziowie w polskim wymiarze sprawiedliwości z wyjątkową wyrozumiałością podchodzą do przestępstw o charakterze pedofilskim. – Opieszałość i łagodność polskich sądów w sprawie pedofilii szokuje, bo połowa spraw kończy się karą od roku do dwóch lat więzienia, a to zdecydowanie za mało – podsumowuje Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Zmiana prawa możliwa, ale…
Faktem jest, że wzięcie pedofilów na celownik stało się możliwe dopiero po przejęciu władzy przez PiS. Zmiany w prawie także będą możliwie dopiero przy pełnym współdziałaniu Parlamentu i prezydenta. Mimo licznych słów potępienia kierowanych w stronę przestępców, lobby pedofilskie było zbyt silne, aby poprzednie rządy mogły sprawę uporządkować.
Wygrana Andrzeja Dudy wydaje się gwarancją tego, że kary za seksualne wykorzystywanie dzieci będą na tyle wysokie, że problem stanie się marginalny i do zdławienia, zanim znów pojawi się w przestrzeni publicznej, a przede wszystkim zanim dotknie nasze dzieci.
Paweł Pietkun