Tytuł oraz treść artykułu, ukazuje cechy wspólne obecnej sytuacji naszej Ojczyzny do wydarzeń z połowy XVII wieku.
Wydarzenia skupione wokół działalności magnaterii oraz usłużnej rzeszy szlacheckiej doprowadziły Rzeczpospolitą Obojga Narodów do upadku państwowości na oczach zdumionej Europy. Lektura bogatej twórczości, dotyczącej rozbiorów Polski (1772 – 1795) prezentowanej przez pokolenia historyków oraz beletrystów, przedstawia ponurą i złożoną atmosferę upadku Ojczyzny. Świadkowie ówczesnych wydarzeń byli świadomi zagrożeń czyhających na Polskę. Przed pierwszymi symptomami upadku jeszcze będącej w blasku jagiellońskiej chwały przestrzegał w swoich słynnych „Kazaniach sejmowych” wybitny polski jezuita Piotr Skarga (1536-1612), kaznodzieja królewski. Analizując słowa słynnego kaznodziei, widzimy aktualność ówczesnej sytuacji z dzisiejszym obrazem naszej Ojczyzny. W sposób sugestywny, misję wielkiego jezuity przedstawił Jan Matejko w swoim obrazie „Kazanie Piotra Skargi”.
W dzisiejszej sytuacji rolę Piotra Skargi przejęła patriotyczna część społeczeństwa poprzez promowanie polskiej historii i tradycji w okresie „karnawału Solidarności” (1980-81). Zdradę w łonie „Solidarności” zapoczątkowano podczas II Tury Zjazdu NSZZ Solidarność w hali Olivii poprzez wprowadzenie do zarządu Związku, jako doradców, lewicowej frakcji KOR-u. KOR-owcy bardzo szybko zdominowali kierownicze gremia Solidarności, neutralizując patriotyczną, chrześcijańską większość Związku.
Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński, przestrzegając przed przejęciem Związku przez antypolską frakcje, ostrzegał, że żeby Solidarność spełniła swoją dziejową funkcję, „musi pozostać Polska”. Była to przestroga przed dopuszczeniem „syjonistycznej frakcji PZPR”, która odegrała haniebną rolę w Marcu’68, zwana potocznie „komandosami”. Były to dzieci prominentnych działaczy PZPR, działających pod pozorem „wolności słowa i demokracji”.
Późniejsze działania doprowadziły do kompromisu lewicowej Solidarności pod przewodnictwem Wałęsy z postkomunistami, czego efektem był kolaborancki Okrągły Stół. Wynikiem tego układu była III RP (1989-2015), która dokonała demontażu gospodarki, przygotowując Polskę jako teren kolonialnego zagospodarowania przez Unię Europejską sterowaną z Berlina i Brukseli.
„Terapia szokowa” przeprowadzona przez byłego członka PZPR prof. Leszka Balcerowicza, polegająca na złodziejskiej prywatyzacji. Cała akcja była propagowana przez tubę propagandową „Gazety Wyborczej” oraz założonej przez służby specjalne stacji TVN. Przedstawione wyżej antypolskie działania można porównać z działalnością grupy polskich magnatów, którą kierowali: Szczęsny Potocki, Ksawery Branicki oraz Seweryn Rzewuski. Zdradziecka magnateria popierana przez tzw. szlachtę zagrodową (gołotę), zabiegała o pomoc europejskich dworów w uniemożliwieniu przeprowadzenia reform mających na celu wzmocnienie upadającego państwa. Zdrajcy główne profity finansowe czerpali z berlińskiego dworu Hohenzolernów, wiedeńskiego dworu Habsburgów oraz głównego sponsora carycy Katarzyny II (z pochodzenia Niemki). Zrywane sejmy (liberum veto), przekupstwo oraz inne formy protekcji, były powszechne w okresie przedrozbiorowym.
W czasach nam współczesnych widzimy haniebne postępowanie europosłów z totalnej opozycji szkalujących Polskę, prezentując „genetyczne’ uzależnienie poddańcze. Wielu obserwatorów stwierdza: „kolaboranci zamienili Moskwę na Brukselę”, tłumacząc tym samym gen uzależnienia. Ciężko znaleźć podobny przykład wśród innych nacji, żeby za cenę powrotu do władzy tak poniewierać „swój kraj”. Widać jak na dłoni wpływ V kolumny mającej źródła w układach z PRL-u oraz ingerencji obcych służb. Do dzisiaj pokutuje polityka „grubej kreski” premiera Okrągłego Stołu, Tadeusza Mazowieckiego, czyli brak powszechnej dekomunizacji. Szczególnie MSZ jest naszpikowane agentami oraz kontynuatorami polityki Skubiszewskiego oraz Geremka. Poza tym w polityce wschodniej pokutuje „szlak Giedroycia”, co widać w uległej polityce państwa w stosunku Ukrainy. Po odsunięciu koncepcji III RP, w wyniku przegranych wyborów przez koalicję PO-PSL w 2015 roku (wybory prezydenckie i parlamentarne), rozpoczęła się prezydencka kadencja Andrzeja Dudy oraz rządy Zjednoczonej prawicy (PiS – SP – Polska Razem).
Dwie kadencje rządów Zjednoczonej Prawicy wniosło wiele dobrego w rozwoju kraju, programy socjalne wyprowadziły z nędzy szczególnie polską wieś oraz poprawiły życie wielkiej rzeszy emerytów. Dzięki wielkim inwestycjom komunikacyjnym, likwidacji „mafii vatowskiej” oraz powstania koncernu Orlenu można było inwestować w przemysł obronny kraju.
W okresie przedrozbiorowym świadoma część społeczeństwa widząc, co się szykuje, podjęła próbę ratowania szlacheckiego państwa.
Zaczęto od reformy szkolnictwa, założona szkoła Collegium Nobilum (1740 r.) przez pijara Stanisława Konarskiego, wprowadziła nowoczesny program edukacyjny oparty na nauce języków nowożytnych oraz nauk ścisłych.
Program reform pijarów objął także kolegia jezuickie, był kontynuowany przez późniejszą Komisję Edukacji Narodowej.
W sukurs reformie pijarów założona została Szkoła Rycerska, której zadaniem było przygotowanie nowoczesnych kadr do służby wojskowej oraz zastępów absolwentów do służby cywilnej wykonującej zadania publiczne nowoczesnego państwa. Szkoła Rycerska założona przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 roku, była utrzymywana przez skarb państwa. Pierwszy komendant Szkoły, książę Adam Czartoryski, sam swoją postawą osobistą wyznaczał drogę dla swoich wychowanków. Przez 30 lat Szkoła Rycerska (Kadetów) wykształciła rzeszę oddanych ojczyźnie wykształconych wojskowych oraz cywilów przyszłych autorów Konstytucji 3 Maja. Do absolwentów Szkoły Rycerskiej należeli między innymi: Jakub Jasiński, Józef Sowinski, Tadeusz Kościuszko, Julian Niemcewicz oraz Józef Wybicki. Wymienione nazwiska świadczą o poziomie edukacyjnym placówki. Mimo przyszłej tragedii rozbiorów, Szkoła Rycerska wypracowała nowoczesny model patriotyzmu, który tworzył przeszłą sztafetę oddanych narodowi patriotów.
Dzisiejsze nasze szkoły oraz upolitycznione uczelnie nie są w stanie nawet się zbliżyć do poziomu Collegium Nobilum oraz Szkoły Rycerskiej.
Powrót do ośmioletnich szkół podstawowych oraz czteroletnich liceów jest dobrym pociągnięciem rządów Zjednoczonej Prawicy. Odejście od gimnazjów (18 lat) okazało się zbawienne. Pokolenie gimnazjalistów, zwane przez socjologów „gimbazą”, jest pod wieloma względami dla Polski stracone. Dlatego z taką furią były i są bronione przez totalną opozycję oraz lewicowy ZNP.
Sprawa polskich uczelni wydaje się na obecny okres beznadziejna. Jedyną nadzieją jest nowy „zaciąg” absolwentów szkół średnich z narodową świadomością. Ostatni minister edukacji i nauki rządu Zjednoczonej Prawicy Przemysław Czarnek, który próbował tamę „latarnikom Lgbt+” próbującym demoralizować w szkołach polskie dzieci i młodzież, dwa razy zatrzymany przez „chwiejnego” prezydenta Dudę. Wprowadzenie przez ministra Czarnka nowego przedmiotu Historia i Teraźniejszość do szkół ponad podstawowych (I i II klasa) z bardzo dobrym podręcznikiem Prof. Wojciecha Roszkowskiego jest dobrym krokiem w budzeniu tożsamości narodowej polskiej młodzieży – na jak długo trudno powiedzieć.
Moim zdaniem jednym ze źródeł porażki PiS-u z totalną opozycją była próba Szybkiego przepchania ustawy zwanej potocznie „Piątka dla zwierząt” mająca bronić jakoby praw zwierząt (wrzesień 2020 r.). Ustawa uderzała przede wszystkim w hodowców zwierząt futerkowych, była ukłonem prezesa Jarosława Kaczyńskiego w stronę elektoratu lewicowego. Lecz reperkusje tego nieprzemyślanego posunięcia były niestety dalekosiężne. Ustawa została odrzucona także głosami 38 posłów PiS-u. Lecz największym ciosem było usunięcie energicznego, mającego szacunek na wsi, ministra rolnictwa Jana Ardanowskiego, którego zastąpił nieudolny „mierny ale wierny” Henryk Kowalczyk, odpowiedzialny za późniejszą aferę z ukraińskim zbożem.
Wtedy nastąpiło pierwsze tąpnięcie w sondażach dla ZP, wtedy wynik balansował między 38% a 36%. Samodzielne wybory ZP, gwarantował wynik powyżej 40%. Spadający wynik media prorządowe tłumaczyły niedoszacowaniem PiS-u. Drugim błędem ZP (PiS) było naruszenie tzw. kompromisu aborcyjnego poprzez zaostrzenie przepisów aborcyjnych. Nie był to czas na rok przed wyborami, tym bardziej podczas stanu walki z „sądowniczą kastą”.
Fala protestów organizowana przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, która rozlała się na cały kraj 28 października 2020 roku, charakteryzowała się wielką brutalnością i wulgarnością. Protestom towarzyszyły ataki na kościoły, duchownych oraz pomniki wielkich Polaków. Wznoszono hasła świeckiego państwa, usunięcia religii ze szkół oraz dymisji rządu.
Po tych wydarzeniach, na półtora roku przed wyborami, sondaże oscylowały między 35% a 36% i tak się utrzymały do dnia wyborów 15 października 2023 roku.
Rozbiory, które nastąpiły po symbolicznym przystąpieniu króla do Targowicy, spowodowały wybuch insurekcji, powstań próbujących odwrócić tok tragicznych wydarzeń. Obecnie, po koszmarze, jaki zgotowali sobie sami Polacy, stawiając na totalną opozycję, niestety spełnią się słowa europosłanki z PiS, Anny Zalewskiej po posiedzeniu Parlamentu Europejskiego: „Polski już nie ma”. Polska, która do końca sprzeciwiała się powstaniu super państwa pod egidą Niemiec (IV Rzesza) odeszła w przeszłość. Bez jednego wystrzału w ciszy możemy stracić swoją niepodległość. Wizja cichego rozbioru jest niestety aktualna.
Henryk Pejchert