Wrażliwość na los ludzi przybywających do naszego kraju, jak również pomoc medyczna i humanitarna dla migrantów, powinny stać się priorytetem działań zarówno instytucji państwa jak i pozarządowych, w tym również kościołów i wspólnot religijnych – napisał Ks. Arcybiskup Stanisław Gądecki.
Hierarchowie Kościoła Katolickiego mają prawo, a nawet obowiązek wypowiadania się w sprawach moralności, wiary, etyki czy prawa, szczególnie w obszarach, które te przestrzenie życia publicznego regulują. W Polsce, jak pokazuje historia i codzienność – to środowiska polityczne skupione wokół Prawa i Sprawiedliwości są najbardziej otwarte na głos Kościoła. Kościół też zawsze może liczyć na wsparcie i ochronę również fizyczną, co zostało sprawdzone choćby w czasie niedawnych awantur wywoływanych przez Strajk Kobiet.
Postawmy sobie zatem pytanie: jak należy patrzeć na sytuację na granicy polsko- białoruskiej? Osoby, które znajdują się po białoruskiej stronie są tam dowożone setki kilometrów przez służby Aleksandra Łukaszenki przy wsparciu grup przestępczych wymuszających od nich gigantyczne haracze. Białoruscy żołnierze i Straż Graniczna otwarcie wspierają nielegalne przekraczanie polskiej granicy. Łukaszenka wcale też nie ukrywa, że jego celem politycznym jest wzniecanie w Polsce zamieszania i wspieranie wszystkich, którzy są przeciwni polskiemu rządowi. Mało tego, ma to być zemsta za wsparcie jakie Polska udzieliła i udziela białoruskiej opozycji.
Zamieszanie na granicy, to też testowanie na ile jesteśmy zdecydowani, aby bronić naszych granic, integralności terytorialnej, a w perspektywie wolności i niepodległości. Testowanie obejmuje również badanie potencjału sił gotowych (z różnych powodów) przyczyniać się do destabilizacji sytuacji w Polsce. Oczywiste jest też, że prawdziwym liderem tej wojny hybrydowej jest Kreml marzący, aby w Warszawie wróciły rządy uległe Rosji.
Dochodzimy do najważniejszego pytania: czy państwo polskie zdaje test polityczny i operacyjno-logistyczny i humanitarny? Oczywiście, wyłącznie polityczny i operacyjno-logistyczny. Wysłana z Polski pomoc humanitarna do osób koczujących przy granicy nie została wpuszczona na Białoruś. Cóż więcej możemy zrobić? Otworzyć granice, czego domagają się fanatycy z totalnej opozycji? Tworzyć „korytarze humanitarne”, o których mówi Ks. Arcybiskup Gądecki? Niby dlaczego? Na czym miałoby to polegać? Gdzie one mają zaprowadzić? Dlaczego państwo polskie ma brać odpowiedzialność za osoby, których nie znamy. Za matki, które świadomie narażają życie swoich dzieci? Za młodych mężczyzn, którzy są nam cynicznie i w zorganizowany sposób przerzucani przez wrogo do nas nastawionego dyktatora?
A gdyby tak otworzyć granicę i wpuścić przybyszów? Jaki będzie następny krok? Liczba chętnych do korzystania z „korytarza” natychmiast ulegnie zwielokrotnieniu. Zyski gangów przemytniczych też. Ile mamy ich przyjąć? 100 tysięcy, a może milion? A może będziemy ich „relokować” na przykład do Niemiec? Tylko, czy Republika Federalna jest chętna ich przyjmować, skora nawet Komisja Europejska każe bronić granic?
W takich sytuacjach łatwo wypowiada się wielkie słowa, cierpi się za ludzkość i wartości, troszczy o biedne dzieci. Można też nie dostrzegać, że Łukaszenka i Putin patrzą na to, zacierają ręce i śmieją się szyderczo.
Ochrona polskich granic i zapewnienie bezpieczeństwa własnym obywatelom to konstytucyjny obowiązek polskiego rządu i zakończmy tę dyskusję. Przy okazji działaczom totalnej opozycji daję do przemyślenia: Musimy jasno sobie powiedzieć: Polski nie stać na przyjmowanie emigrantów ekonomicznych. Musimy zapewnić, że nasze działania nie przyciągną niekontrolowanej fali tychże imigrantów – wypowiedź Ewy Kopacz (wówczas Premier Rządu RP) z dnia 8 września 2015 r.
Jerzy Szmit